Wszystko wróciło już do normy
Okres pandemii covid-19 to czas kiedy nasze życie w jakimś stopniu uległo zmianie. Dystans społeczny, kwarantanny, zdalna nauka dzieci i zdalna praca dorosłych spowodowały, że częściej przebywaliśmy w domu, zaś nasze aktywności przeniosły się do Internetu. O tym czy ostatnie półtora roku wpłynęło na bezpieczeństwo w naszym powiecie rozmawiamy z komendantem Komendy Powiatowej Policji w Przasnyszu, insp. Tomaszem Łysiakiem.
Od ponad roku mamy już w naszym kraju stan pandemii. Częściej zostajemy w domach, nie bierzemy udziału w imprezach masowych. Czy ta sytuacja wpłynęła w jakiś sposób na rodzaj lub ilość zdarzeń o charakterze kryminalnym w naszym powiecie?
- Na pewno ten początkowy czas pandemii, czyli pierwsze dwa - trzy miesiące, kiedy jeszcze nikt tak naprawdę nic nie wiedział, był w naszym powiecie wyjątkowo spokojnym okresem. Marzec, kwiecień, maj ubiegłego roku, to na pewno czas mniejszej liczby interwencji i mniejszej ilości zdarzeń kryminalnych. Ruch drogowy niemal zamarł. Z punktu widzenia policjantów, to był wyjątkowo spokojny czas. Były takie noce, że naprawdę nie było żadnych zdarzeń, ani zgłoszeń. Ale oczywiście do czasu.
Po trzech miesiącach wszystko wróciło do normy?
- Może nie całkowicie, bo wszystko zmieniało się pewnymi falami, ale faktycznie jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju zdarzenia i występki, po tym pierwszym okresie zaczęło wszystko wracać. Po pierwszym "lockdownie" nastąpił czas luzowania obostrzeń, wakacje i z naszego punktu widzenia, to już był czas jak każdy inny. Potem przyszła jesień - kolejne obostrzenia. Ludzie już trochę bardziej obeznali się z tematem, więc nie było już takich pustek i spokoju w mieście. Interwencji było więcej, ale wciąż nieco mniej, niż przed pandemią. Natomiast obecny rok jest już zupełnie normalnym rokiem, jeśli chodzi o ilość zdarzeń i wykroczeń. Nie różni się już zupełnie, jeśli porównamy go z tym czasem przed pandemią. Pomimo, że zachorowań było więcej, więcej zgonów to życie przestępcze i awanturnicze trwało.
Czy fakt, że rodziny spędzały w domu większość swojego czasu, wpłynął na zwiększenie interwencji domowych?
- Raczej nie. Co więcej, w tych początkowych miesiącach, kiedy to ludzie najbardziej przestrzegali obostrzeń i z domu jak nie musieli, to faktycznie nie wychodzili, interwencji domowych było również relatywnie mniej. Z czasem również te zdarzenia wróciły do normy. Można powiedzieć kolokwialnie, że jak ktoś ma zrobić awanturę, to ją zrobi, bez względu na to co dzieje się dookoła. Natomiast jakiegoś skokowego wzrostu interwencji, nie dało się zauważyć.
Cały wywiad w najnowszym wydaniu TP nr 23.
Komentarze obsługiwane przez CComment