Jak uprawiać sport w czasie pandemii, czyli... ważne żeby mieć papier
Kilka dni temu, wszyscy którzy kochają i uprawiają sport w jakiejkolwiek postaci, aktywność fizyczną i ruch na świeżym powietrzu obchodzili... 1 rocznicę zamknięcia przez rząd lasów, parków i innych terenów zielonych. Tak, tak! Rok temu w ramach pierwszego lockdownu panowała zasada - co by tu jeszcze zamknąć?!
W rok później ilość absurdów związanych z ponownym zamknięciem obiektów sportowych, a co za tym idzie zawieszeniem amatorskich rozgrywek piłkarskich wcale nie jest mniejsza. No bo jak racjonalnie wytłumaczyć zakaz rozgrywania meczów ligowych, a sparingów już nie. Czemu rozgrywki dziecięce mogą normalnie toczyć się zgodnie z terminarzem, a trochę starsi mają wstęp wzbroniony na bieżnię, basen, boiska czy siłownię. Jak rozumieć całkowity zakaz korzystania z boisk piłkarskich, hal itp., gdy wszyscy dookoła normalnie trenują i spotykają się na tychże obiektach sportowych. Wreszcie, jak wyjaśnić rozegranie w miniony weekend kolejki w IV lidze na Warmii i Mazurach, a na Mazowszu już nie.
Według ostatniego rozporządzenia Rady Ministrów wszystkie rozgrywki piłkarskie, nie będące zawodowymi, zostają zawieszone do 9 kwietnia 2021 r. Jak to w przypadku obostrzeń i zakazów pisanych często-gęsto na kolanie, pozostawiono otwarte pewne furtki, które każdy z zainteresowanych próbuje interpretować inaczej.
Wiadomo, że punkt widzenia, zależy od kąta patrzenia. I tak wg rozporządzenia, w szczególnych przypadkach nawet w lockdownie rozgrywki mogą być kontynuowane, a obiekty sportowe pozostają otwarte. Dotyczy to jednak zawodników będących zawodowcami, członkami kadry narodowej, sportowców z licencjami lub pobierającymi stypendia sportowe. Zwłaszcza dwa ostatnie przypadki budzą mnóstwo wątpliwości i zamieszania. O Polskich Związkach Przeciągania Liny i siłowniach wystawiających swoim klientom licencje na bycie członkami kadry kulturystów, bądź strongmenów napisano wiele. Najczęściej w formie memów i żartów. Albo o słynnych licencjach narciarskich, post factum, dla synów pewnej (byłej) wicepremier.
Ale co z tego, skoro zdaje to egzamin, a sanepid czy policja do niczego nie może się przyczepić. Skoro rządzący absurdalnymi decyzjami coś ograniczają, to my równie niedorzecznymi je omijamy.
Z racji największej popularności i zainteresowania przyjrzyjmy się temu zjawisku na przykładzie piłki nożnej. Wiadomo nie od dziś, że nawet w tych niższych, amatorskich ligach piłkarskich, zawodnicy przez swoje kluby są wynagradzani. Mogą to być wspomniane stypendia, premie za zwycięstwa, czy w końcu kontrakty. Tak, te ostatnie stają się coraz bardziej powszechne nawet w sporcie amatorskim. W dobie pandemii coraz więcej klubów zawiera ze swoimi zawodnikami "coś na kształt kontraktu", tylko po to, aby obejść przepisy i móc bez przeszkód trenować, a także organizować zawody, rozgrywki. Nieważne, że obie strony wpisują tam jakieś absurdalnie niskie kwoty, nie mające nic wspólnego z zawodowymi kontraktami. Ważne, że jest papier, który przyjmie przecież wszystko.
Komentarze obsługiwane przez CComment