Najazd Dziadka Mroza na Polskę
Początki tej historii przypominają stary dowcip: „Słyszałeś, że na Placu Czerwonym w Moskwie rozdają samochody?”. „Nie, to nie tak. Nie na Placu Czerwonym, tylko w Leningradzie. I nie samochody, tylko rowery. I nie rozdają, tylko kradną”. I właśnie tak było z Dziadkiem Mrozem, który na obszarze dawnego ZSRR jest odpowiednikiem św. Mikołaja.
Według legend, które przed wiekami krążyły wśród ludów wschodniosłowiańskich, Dziadek Mróz miał upodobanie do zamrażania ludzi i porywania dzieci, które wkładał do wielkiego worka… i to nie on rozdawał prezenty, ale zrozpaczeni rodzice musieli obdarowywać go podarunkami w nadziei, że odzyskają swoje pociechy.
Od zera do bohatera
Geneza opowieści o Dziadku Mrozie prawdopodobnie sięga czasów pogańskich, gdy był postrzegany jako słowiański duch zimy i uosabiał surową potęgę tego żywiołu. Jednak pod wpływem tradycji prawosławnych jego wizerunek w XIX wieku przeszedł znaczącą przemianę i z groźnego ducha stał się dobrotliwym czarodziejem, który nagradza grzeczne dzieci prezentami. Nieco później dołączyła do niego pomocnica Śnieżynka (wtajemniczeni twierdzą, że jest jego wnuczką).
Dziadek Mróz i Śnieżynka na początku XX wieku cieszyli się dużą popularnością wśród dzieci i umieszczano ich nawet na kartkach pocztowych. Jednak zmieniło się to po rewolucji październikowej, gdy w Rosji zapanował ustrój komunistyczny. W latach dwudziestych sowiecka prasa ostro skrytykowała Dziadka Mroza, nazywając go „sojusznikiem popa i kułaka”. Ale już w grudniu 1935 roku powrócił do łask i przybrał swoją współczesną formę, stając się centralnym symbolem świeckich obchodów Nowego Roku, który miał zastąpić świętowanie Bożego Narodzenia. I tak w czasach stalinowskich Dziadek Mróz, Śnieżynka i Nowy Roczek (tradycyjnie przedstawiany jako niemowlę) stanowili laicką odpowiedź na „Świętą Rodzinę”.
W 1945 roku wraz z wejściem na ziemie polskie oddziałów Armii Czerwonej i narzuceniem Polsce ustroju komunistycznego, do naszego kraju wkroczył również Dziadek Mróz. Początkowo onieśmielony, czuł się tu dość obco, ale pod koniec lat czterdziestych nabrał już na tyle pewności siebie, by rzucić wyzwanie świętemu Mikołajowi.
Jak go odróżnić od Mikołaja?
Skoro święty Mikołaj ma symbolizować kler i reakcję, a Dziadek Mróz „postępowe” siły marksizmu-leninizmu, wypadałoby wiedzieć, jak odróżnić od siebie tych dwóch zaciętych wrogów klasowych. Przede wszystkim warto zauważyć, że Dziadek Mróz gardzi takimi rekwizytami, jak pastorał czy mitra. Jego strojem jest długi futrzany płaszcz, zazwyczaj w kolorze czerwonym lub niebieskim, oraz charakterystyczna półokrągła futrzana czapka. Na nogach nosi walonki. Różni się również stylem podróżowania – podczas gdy święty Mikołaj przemieszcza się saniami zaprzężonymi w renifery, które mogą latać, sanie Dziadka Mroza ciągną konie poruszające się wyłącznie po ziemi. Odmienny jest także sposób dostarczania prezentów. Mikołaj wchodzi przez komin, natomiast Dziadek Mróz zawsze korzysta z drzwi. Warto dodać, że choć gość ze Wschodu, podobnie jak Mikołaj, sprawia wrażenie wysokiego, silnego i postawnego mężczyzny, zawdzięcza to głównie swojemu grubemu zimowemu odzieniu, a nie wydatnemu brzuchowi. I na koniec, ale nie mniej ważne: nigdy nie zobaczycie Dziadka Mroza z butelką Coca-Coli w dłoni.
Dziadek Mróz w Polsce
Zaraz po II wojnie światowej w grudniowych wydaniach prasy wciąż pojawiały się artykuły o Bożym Narodzeniu, Jezusie, Maryi i Józefie. W grudniowym numerze „Płomyczka” z 1947 roku można było jeszcze przeczytać, że prezenty rozdaje święty Mikołaj, a wiersz Ewy Szelburg-Zarembiny przypominał o Dzieciątku w żłobie. Zgoła inaczej było już w 1954 roku, gdy „Płomyczek” całkowicie pominął Boże Narodzenie, prezentując tylko noworoczną choinkę w świetlicy szkolnej. W tym samym wydaniu pojawił się także wierszyk o panu Zdzichu, który przebrał się za Dziadka Mroza…
„Życie Warszawy” - ilustracja z numeru świątecznego z 1952 r.
Podobnie „Przekrój” w 1948 roku zachwycał jeszcze piękną okładką z podróżującymi trzema królami, a wewnątrz znalazł się m.in. artykuł ks. Tadeusza Kruszyńskiego o drzewku świątecznym, ale był to już czas, gdy stalinizm w Polsce nabierał tempa. Już bowiem w 1947 roku Zarząd Główny Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci zalecał, by spotkania świąteczno-noworoczne miały „postępowy charakter”. Podczas pogadanek i zabaw zwracano uwagę na „solidarność rodziców naszych dzieci (...), którzy stanowią polską klasę robotniczą”. Imprezy organizowane przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci wkrótce stały się wzorem dla szkolnych i zakładowych choinek oraz gwiazdek noworocznych, które zastąpiły wigilię i jasełka.
Tymczasem propaganda zaczęła określać Boże Narodzenie jako święto ludowe. Na kartkach świątecznych zamiast tradycyjnych motywów religijnych pojawiały się krasnale z prezentami, kolędnicy i zaśnieżone pejzaże. Tak samo jak w ZSRR, Dziadek Mróz stał się symbolem Nowego Roku, całkowicie oderwanym od religijnego kontekstu, bo też i władze odpowiednio przesunęły akcent obchodów z narodzin Jezusa na powitanie nadchodzącego roku. Pomimo tych działań aparat partyjno-państwowy nigdy nie odważył się wykreślić Bożego Narodzenia z listy dni wolnych od pracy, co przecież było możliwe, skoro „Ustawa o dniach wolnych od pracy” z 18 stycznia 1951 roku usuwała z kalendarza pięć innych świąt kościelnych. Boże Narodzenie dopasowano jednak do kalendarza propagandowego, jednocześnie rozmywając jego sens i znaczenie.
W latach pięćdziesiątych już na dobre rozpowszechnił się zwyczaj organizowania masowych uroczystości między 27 grudnia a 6 stycznia dla pracowników fabryk, dzieci, żołnierzy i milicjantów. Miały one na celu ocieplanie wizerunku władz oraz promowanie wartości nowego ustroju. Szczególny nacisk kładziono na dzieci, które miały stanowić fundament przyszłego, zlaicyzowanego społeczeństwa. Dla najmłodszych organizowano specjalne wydarzenia w świetlicach, domach kultury i szkołach; choinki ozdabiano symbolami kół zębatych, modelami samochodów i lokomotyw, a na bombkach widniały hasła takie jak „pokój” czy „przyjaźń”.
Na imprezie z Dziadkiem Mrozem
Uroczystościom towarzyszyły loterie fantowe, tańce, występy dziecięcych zespołów świetlicowych oraz bufet z łakociami. W jednej z przedszkolnych kronik z tego okresu opisywano choinkę jako „symbol braterstwa i pokoju”. Drzewko przystrojono gołąbkami pokoju wykonanymi przez dzieci, które recytowały wiersze i śpiewały piosenki nawiązujące do tego motywu.
Mniej więcej na 1949 rok przypada czas, kiedy miejsce świętego Mikołaja na tych imprezach zajął Dziadek Mróz, choć nie obyło się bez przeszkód. Okres przejściowy w rywalizacji „nowego” ze „starym” doskonale ilustruje przykład Gwiazdki opisanej w „Życiu Warszawy” w numerze z 24–26 grudnia 1949 roku. W artykule wspomniano o obdarowanych dzieciach pozujących do zdjęcia z tajemniczą, hybrydową postacią… Dziadka Mikołaja.
Dziadek Mróz nie tylko rozdawał upominki, ale też opowiadał bajki – poza tymi tradycyjnymi, wygłaszał także budujące pogadanki o zaletach ustroju komunistycznego. Przykładowo, w jednej ze szkół mówił „o tym, komu dzieci zawdzięczają swoje szczęśliwe dzieciństwo, o wysiłku ich rodziców, którzy budują szczęście dla swoich pociech, oraz o Bolesławie Bierucie, którego gorące serce bije dla szczęścia polskich dzieci”. Innym razem czytał zgromadzonym książkę pt. „Lenin wśród dzieci”. A oto fragment tego dzieła: „Wokół przystrojonego drzewka powstało taneczne koło. Lenin sam wśród dzieci bawi się zachwycony, zagradza drogę kotkowi, ułatwia ucieczkę myszce. Dzieci zrozumiały, że Lenin, którego widziały po raz pierwszy, jest ich największym przyjacielem i towarzyszem”.
Taktyczny odwrót
Kariera Dziadka Mroza w Polsce była krótka. Po objęciu władzy przez Władysława Gomułkę w październiku 1956 roku podstawy systemu komunistycznego wprawdzie pozostały nienaruszone, ale złagodzono represje, zreformowano służby bezpieczeństwa i ograniczono cenzurę. Wyjazd marszałka Konstantina Rokossowskiego do ZSRR w tym samym roku symbolizował koniec opresyjnego okresu stalinizmu. Podobnie zaprzestanie promowania Dziadka Mroza przez władze ukazało porażkę prób sowietyzacji polskiej kultury. Oczywiście nadal organizowano choinki noworoczne dla dzieci, ale stopniowo usuwano z nich wątki ideologiczne. Podczas noworocznych imprez zimą 1956/1957 dzieci odwiedzał już Mikołaj.
Gdzie się podziać?
Po upadku ZSRR Dziadek Mróz nawrócił się i ponownie związał z prawosławiem. W 2011 roku w fińskim Rovaniemi doszło do wyjątkowego spotkania Dziadka Mroza ze świętym Mikołajem. Panowie wybaczyli sobie dawne niesnaski, pozowali do wspólnych zdjęć z dziećmi i wymienili się upominkami. Obecnie Dziadek Mróz dzieli swój czas między dwa domy: jeden w mieście Wielki Ustiug w obwodzie wołogodzkim w Rosji, a drugi w Puszczy Białowieskiej (po stronie białoruskiej). Niektórzy jednak wątpią w szczerość jego nawrócenia. Najwyraźniej poznali się na nim Ukraińcy, którzy w ostatnich latach coraz częściej korzystają z usług Świętego Mikołaja, a proces ten pogłębił się po inwazji Rosji na Ukrainę. W 2017 roku Ministerstwo Kultury Ukrainy oficjalnie zaprzeczyło pogłoskom, że zniechęcało do wykorzystywania wizerunku Dziadka Mroza podczas noworocznych imprez dla dzieci. Zdementowało też plotki, jakoby rekomendowało zastąpienie go Świętym Mikołajem; wydaje się jednak, że to tylko pozory i ogólny zwrot Ukrainy ku Zachodowi zwiastuje również definitywne pożegnanie z Dziadkiem Mrozem. Cóż… Adieu, et bonne chance!
Komentarze obsługiwane przez CComment