Budynek na ul. Zamoyskiego w Bieżuniu aktualnie nie nadaje się do zamieszkania. Małżeństwo (osoby starsze) opuściło dom jeszcze przed przyjazdem na miejsce straży.

Jak informuje Tomasz Welenc, oficer prasowy KP PSP w Żurominie, zgłoszenie o pożarze wpłynęło do komendy w środę (6 grudnia br.) o godz. 9:04.

- Działania straży polegały na ugaszeniu pożaru, wyniesieniu 5 butli z gazem, oddymieniu i sprawdzeniu pomieszczeń na obecność substancji niebezpiecznych w powietrzu. Spaliły się belki stropowe, łóżko i niemal połowa dachu na budynku jednorodzinnym - wymienia rzecznik żuromińskich strażaków. 

Pożar najprawdopodobniej powstał na skutek zapalenia się sadzy. Ogień wydostał się z komina szczeliną i zajął drewnianą koźlinę oraz stojące na poddaszu łóżko. 

W akcji gaśniczej uczestniczyły cztery jednostki PSP, trzy z Żuromina oraz podnośnik z Sierpca (żuromiński był w serwisie), a także OSP Bieżuń, Sławęcin i Lutocin, policja oraz pogotowie energetyczne.

Podczas gaszenia woda przesiąkła przez strop do położonych niżej pomieszczeń, pomimo tego, że strażacy użyli jej w niewielkiej ilości. W związku z tym oraz faktem, że spaleniu uległa znaczna część poddasza, dom aktualnie nie nadaje się do zamieszkania. Małżeństwem zajęli się bliscy. 

Szacunkowo straty wyniosły ok. 50 tys. zł.