Akcja ratunkowa w gm. Lubowidz. Podleśnicza uratowała koźlę sarny
Agnieszka Białecka, podleśnicza leśnictwa Majdany (Syberia), w trakcie pracy w lesie usłyszała, jak relacjonuje, rozdzierający pisk. Odgłos był na tyle niepokojący, że postanowiła to sprawdzić - na szczęście dla małej sarenki.
Do tego zdarzenia doszło w czwartek (13 czerwca) na terenie gminy Lubowidz. Historią podzieliło się Nadleśnictwo Lidzbark. Kobieta, słysząc pisk rozpoznała, że to najprawdopodobniej sarna i zaczęła podążać w stronę, z której dobiegał niepokojący dźwięk.
Zauważyła uciekającą sarnę (kozę), a zobaczywszy ją chciała się wycofać, by nie niepokoić matki z młodym. Jednak po chwili znowu usłyszała ten sam przeraźliwy i rozpaczliwy pisk. Podeszła parę kroków bliżej, zobaczyła otwory kilku nor, a w jednej z nich małe koźlę sarny, które utknęło zaklinowane w norze i głośno piszczało. Pani Agnieszka niezwłocznie przez rękawiczki gumowe delikatnie uwolniła młodą sarenkę wyciągając ją za nóżki i zostawiła w jagodzinach. Oddaliła się od miejsca. Po jakimś czasie pani Agnieszka wróciła, a matkę z uratowanym koźlęciem widziała w oddali. Otwory nor zostały zabezpieczone, by sytuacja już się nie powtórzyła.
- relacjonuje na Facebooku Nadleśnictwo Lidzbark
Na szczęście dla koźlęcia historia ta skończyła się happy endem. Przy okazji chcemy przypomnieć, że młodych saren, jeleni ani łosi nie należy dotykać, jeśli widzimy je leżące cicho w zaroślach - czekają na swoją mamę. Sytuacja jest inna, kiedy zwierzę, tak jak w powyższym przypadku, rzeczywiście potrzebuje pomocy (jego mama nie żyje, zostało uwięzione etc.). Jeśli nie mamy pewności, warto o to zapytać lokalnego leśnika lub nadleśnictwo.
fot. Agnieszka Białecka/ Nadleśnictwo Lidzbark LP
Komentarze obsługiwane przez CComment