Nogi miał uwięzione w plątaninie drabiny i gałęzi. Wzywał pomocy, ale ta nie nadchodziła
Zaczynało już zmierzchać, kiedy 73-latkowi udało się tak wykręcić ciało, aby wydobyć z kieszeni telefon i zadzwonić na numer alarmowy.
Mieszkaniec jednego osiedli domków jednorodzinnych w Żurominie postanowił wczoraj przystrzyc leszczynę. W trakcie prac stracił równowagę i upadł tak, że jego nogi zostały zakleszczone przez drabinę i gałęzie leszczyny. Mężczyzna próbował poradzić sobie samemu, jednak bez powodzenia. Przez pół godziny krzyczał o pomoc, ale nikt z sąsiadów nie zareagował/nie słyszał jego próśb.
Dochodziła godzina 18, na dworze zaczęło zmierzchać, robiło się coraz zimniej. 73-latkowi udało się sięgnąć po telefon i zadzwonić po służby. Po chwili na miejscu pojawili się strażacy z PSP w Żurominie i ratownicy medyczni. Strażakom udało się oswobodzić zakleszczonego żurominianina. Ratownicy opatrzyli jego ranę, jakiej doznał upadając.
Tym razem skończyło się happy endem. Co jednak, gdyby mężczyźnie nie udałoby się wyjąć telefonu, albo by go nie miał? Zawsze warto reagować na prośby o pomoc.
Komentarze obsługiwane przez CComment