Podejrzane zachowanie 29-latka. Doprowadził do kolizji, odmówił udzielenia mu pomocy i czmychnął w pola
Mieszkaniec powiatu żuromińskiego stracił panowanie nad pojazdem, wpadł do rowu, a następnie na jezdnię, gdzie stanął w poprzek pasa ruchu. Po chwili w stojącego na drodze forda uderzyła kierująca audi 19-latka. Na ten widok młody mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia. Strażacy szukali go z kamerą termowizyjną.
Tego samego dnia - w minioną niedzielę,12 listopada - doszło w powiecie żuromińskim do dwóch podobnych zdarzeń. O jednym z nich pisaliśmy tutaj: 30-latek najpierw doprowadził do wypadku, a potem zostawił poważnie ranną kobietę na pastwę losu.
Kilka godzin później, po 22, służby interweniowały w pobliżu miejscowości Łazy (gm. Lubowidz). Jadący fordem drogą wojewódzką w kierunku Lubowidza mężczyzna stracił panowanie nad samochodem, wypadł do rowu, gdzie samochód odbił się od skarpy i wypadł z powrotem na jezdnię, blokując pas ruchu w kierunku Lubowidza. Chwilę później drogą tą w kierunku Żuromina jechał inny podróżny. Kiedy zobaczył auto blokujące jezdnię zaparkował na poboczu i wysiadł, aby pomóc kierowcy forda. Kiedy przypadkowy świadek zdarzenia zapytał kierowcę, czy nic mu nie jest i czy potrzebuje pomocy w odpowiedzi usłyszał, że nic mu nie jest i żeby się do niego nie zbliżać, co nieco zdziwiło podróżnego.
Niestety, w trakcie rozmowy mężczyzn, jadąca do Lubowidza 19-latka, kierująca audi, wyjeżdżając zza łuku drogi nie zauważyła stojącego na jej pasie ruchu nieoświetlonego forda. Doszło do zderzenia. Na ten widok odmawiający pomocy kierowca forda wziął nogi za pas. Pognał przez pobliskie pola znikając w mroku.
Kierująca audi młoda kobieta wyszła z kolizji bez szwanku. O zdarzeniu poinformowała wraz z przypadkowym podróżnym służby. Na miejscu policjanci ustalili, do kogo należy ford i kto mógł nim kierować. Rozpoczęły się także poszukiwania sprawcy. Strażacy użyli nawet kamery termowizyjnej, niestety bez rezultatu.
Zastanowiło nas natomiast, co się stało z blokującym pas drogi wojewódzkiej samochodem. Odpowiedź policji zaskakuje. Otóż samochód przyjechała zabezpieczyć jego właścicielka (jak się później okazało - matka sprawcy). Na pytanie funkcjonariuszy, skąd wiedziała o kolizji odpowiedziała, że słyszała. Nie wskazała jednak, kto jej o tym powiedział. Mundurowi wskazują także, że kobieta nie była zainteresowana losem kierowcy, tj. nie pytała, czy nic mu się nie stało.
Wracając jednak do poszukiwań kierowcy forda, którym okazał się 29-letni mieszkaniec pow. żuromińskiego, policjanci odwiedzili jego miejsce zamieszkania jednak otrzymali informację, iż nie ma go w domu. Wrócili tam więc następnego dnia i zastali 29-latka. Mężczyzna został zatrzymany. Nie negował tego, że pozostawił pojazd, mimo, iż zagrażał bezpieczeństwu innych podróżujących tą trasą. Nie potrafił jednak racjonalnie wyjaśnić, czemu uciekł. Ostatecznie wskazał, że "zjadł go stres". Jako, że doszło do kolizji, a nie wypadku i nie było możliwości wskazać stanu, w jakim w momencie zdarzenia był kierujący, skończyło się na mandacie w wysokości 5 tys. zł.
Komentarze obsługiwane przez CComment