Porwany (nie) za młodu
We wtorek (6 kwietnia br.) rano, 49-letni mieszkaniec Galumina (gm. Lubowidz) wsiadł do samochodu i udał się załatwić swoje sprawy. Nic nie wskazywało na to, że do domu już nie wróci.
Zaniepokojona nieobecnością męża żona przed godz. 16 zgłosiła jego zaginięcie. Komendant ogłosił alarm dla całego stanu etatowego KPP w Żurominie. Zaczęto rozpatrywać różne warianty, np. ten: w połowie marca mieszkaniec Galumina zgłaszał podejrzenie kradzieży drewna z jego prywatnego lasu, w pobliżu Konopat. Patrol policji postanowił sprawdzić czy ten trop gdzieś zaprowadzi. Jak się później okazało, był on słuszny, ponieważ w lesie odnaleziono auto mężczyzny. Do Konopat ruszyła ekipa poszukiwawcza składająca się z policjantów, strażaków PSP w Żurominie, PSP w Mińsku Mazowieckim (z czterema psami tropiącymi) a także jednostkę OSP z Dębe Wielkiego (pow. miński) na quadach. Byli także ochotnicy z gminy Lubowidz. Policja wprowadziła także operatorów bezzałogowych statków powietrznych (drony), które wyposażone są w kamery termowizyjne. Wokół miejscowości rozciąga się największy, najbardziej zróżnicowany w tej części Mazowsza kompleks leśny należący do Nadleśnictwa Lidzbark. Wysłano komunikat do mediów, aby wiadomość o prowadzonych poszukiwaniach dotarła do wszystkich mieszkańców regionu. Ponad 100 osób do 4 nad ranem przeczesywało lasy. Wśród uśpionego boru rozlegały się nawoływania, słychać było warkot silników quadów i niepokojący szum, jaki wytwarzają małe śmigła dronów. Psy nie natrafiły na żaden trop. Działania nie odniosły skutku, mężczyzny nie odnaleziono...
Po dwugodzinnej przerwie służby przegrupowały siły i chwilę po godz. 6 znów wyruszyły do lasu. Po godz. 9 na miejsce miał przylecieć helikopter wyposażony w noktowizor, jednak przed godziną 9 przejeżdżający drogą powiatową na wysokości miejscowości Wapniska (koło Syberii) kierowca zauważył w przydrożnym rowie... poszukiwanego 49-latka. Wcześniej wiedział o poszukiwaniach, rozpoznał mieszkańca Galumina, natychmiast powiadomił policję i wezwał na miejsce pogotowie ratunkowe. Odnaleziony mężczyzna, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, na rękach miał ślady po skrępowaniu liną. Karetka zawiozła go wprost do szpitala w Żurominie na obserwację.
Co naprawdę wydarzyło się we wtorek w leśnych ostępach gminy Lubowidz? Na razie policja nie chce udzielać szczegółowych informacji, choć od zdarzenia minął już prawie miesiąc. Z naszych nieoficjalnych informacji natomiast wynika, że mężczyzna mógł sfingować własne porwanie.
Czytelnicy "Tygodnika" są bardzo ciekawi, co ustali żuromińska (i wojewódzka) policja, która, przyznajemy, wykazała się szybkim, szeroko zakrojonym i profesjonalnym działaniem. Będziemy o tym informować na portalu ciechpress.pl , i w kolejnych wydaniach "Tygodnika".
Komentarze obsługiwane przez CComment