Z kranu leje się brudna woda
Od kilkunastu dni mieszkańcy Żuromina narzekają na brudną wodę z kranu. Żuromińskie Zakłady Komunalne wskazują, że problem leży w jej zużyciu. Tymczasem sytuacja ciągle się powtarza.
W jednej z polskich komedii był pewien cytat o płynącej z kranu whisky, jednak na takie luksusy żurominianie nie mogą liczyć, choć płyn wydobywający się z ich kranów ma podobny kolor. Docierają do nas sygnały od poirytowanych mieszkańców Żuromina, którzy kupują wodę w sklepie, ponieważ tej z kranu nie da się pić. Problemem jest też napełnianie basenów czy chociażby robienie prania, gdyż osad zawarty w wodzie gromadzi się też na ubraniach. Do Żuromińskich Zakładów Komunalnych ciągle dzwonią mieszkańcy skarżący się na jakość wody. Spółka zamieściła na profilu społecznościowym odpowiedź na skargi, w której zawarte jest wyjaśnienie genezy problemu. Okazuje się, że ogromne zużycie wody powoduje poderwanie się osadów z żelaza zalegających na dnie rur.
- Cztery lata temu ŻZK odnotowały duże zużycie wody. Wówczas w okresie letnim zużycie to wynosiło 80 metrów sześciennych na godzinę. Tymczasem aktualnie mieszkańcy Żuromina zużywają aż 100 metrów sześciennych wody na godzinę. W związku z temperaturami podlewane są trawniki, napełniane baseny, innymi słowy - zapotrzebowanie na wodę jest bardzo wysokie. Mimo założonych filtrów w wodzie jest trochę żelaza, które osadza się na dnie rur. Większe zużycie zwiększa także ciśnienie w rurach i powoduje oderwanie się osadu. To właśnie żelazo sprawia, że woda ma żółtawy kolor. Po przegotowaniu jest jak najbardziej bezpieczna do spożycia, choć rozumiem mieszkańców, iż taka sytuacja nie jest komfortowa - informuje wiceprezes ŻZK, Wojciech Kwieciński.
Wodę regularnie bada sanepid, mimo to mieszkańcy nie chcą spożywać, ani kąpać się w żółtej wodzie.
- Mieszkamy w bloku, nie mamy trawnika do podlewania ani basenu do napełnienia, więc dlaczego mamy płacić za dostarczanie nam brudnej wody? Płacimy właśnie za to, żeby zakład komunalny nie dopuszczał do takich sytuacji. Wszyscy już mają dość żółtej wody - komentuje anonimowo mieszkaniec jednego z osiedli w Żurominie, który nadsyła nam zdjęcia wanny napełnionej zanieczyszczoną wodą.
Jak poinformował nas wiceprezes ŻZK, rury są ciągle czyszczone. Zgodnie ze zgłoszeniami pracownicy czyszczą poszczególne wodociągi, będące przyłączem do głównej nitki, gdzie zalega żelazo. Ilość zanieczyszczenia w poszczególnych rozgałęzieniach wodociągu zależy od zużycia wody. Jeśli następuje nagłe zwiększenie, osad zgromadzony na dnie rury w trakcie mniejszego zużycia może się poderwać i zanieczyścić wodę.
- Ciągle pracujemy nad poprawieniem tej sytuacji, systematycznie czyszcząc rury. Już niebawem po osadzie nie powinno być śladu. Zwiększenie poboru wody wynika także z jej kradzieży, nie tylko z normalnego użytkowania przez mieszkańców. Niedawno przyłapaliśmy na gorącym uczynku mężczyznę, który w nocy podłączył się do hydrantu i napełniał sobie staw. Ogromne zużycie zaniepokoiło pracowników, myśleliśmy, że doszło do awarii. Mieszkaniec gminy zapłaci teraz 5 tys. zł kary za swoje działanie - wyjaśnia Wojciech Kwieciński, który zaznacza, że takie sytuacje zdarzają się często, ale nie zawsze udaje się przyłapać sprawcę.
Co ciekawe, kara za kradzież wody jest uiszczana do PGW Wody Polskie, nie do spółki, skąd woda była kradziona. Mieszkańcy natomiast płacą za średnie zużycie, więc każda kradzież ma odzwierciedlenie w ogólnej cenie wody.
- Niektórzy uważają, że woda pobierana z hydrantu jest za darmo. Otóż nie jest. Za czyjeś oszczędności płacimy niestety wszyscy - twierdzi Wojciech Kwieciński.
Tymczasem w studni głębinowej, z której wodę czepią mieszkańcy Żuromina, poziom lustra wody spadł o 5 metrów. Żuromińskie Zakłady Komunalne są przygotowane na wypadek, gdyby lustro obniżyło się nawet o 15 metrów, jednak już teraz apelują o rozsądne korzystanie wody. Brak opadów i nadmierne zużycie mogą po prostu prowadzić do sytuacji, kiedy wody zwyczajnie zabraknie, choć w najbliższym czasie ŻZK takiej sytuacji nie przewidują.
Komentarze obsługiwane przez CComment