102 rocznica bitwy pod Sarnową Górą
Warto było w ostatnią sobotę wybrać się do Sarnowej Góry (gm. Sońsk) - miejsca, w którym upamiętniono walki z 1920 roku, toczone podczas wojny polsko-bolszewickiej. Po kilku latach przerwy, z inicjatywy gminnych władz, ponownie zorganizowano widowisko historyczne.
Politycy, samorządowcy, poczty sztandarowe, delegacje różnych instytucji i mieszkańcy spotkali się przy ołtarzu polowym i pomniku upamiętniającym poległych w tej okolicy w 1920 roku. Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą o godz. 12.00, której przewodniczył ks. biskup Piotr Libera. Asystowali mu miejscowi proboszczowie z parafii Sońsk (Krzysztof Jaroszewski), Łopacin (Ryszard Berk), Ciemniewo (Janusza Paczkowski) i Gąsocin (Ireneusza Cielicki).
Biskup Libera komentował, że pisząc o 1920 roku i sukcesie polskiej armii, zwracano uwagę na osłabienie bolszewickiej Rosji, podkreślano jeśli nie geniusz wojskowy, to wyjątkowo trafne decyzje polskiego dowództwa. Nie wszystko dało się jednak wytłumaczyć w racjonalny sposób. 15 lat później generał Józef Haller napisał, że 15 sierpnia 1920 roku stało się dniem definitywnie odwracającym przebieg wojny. Polskie wojsko liczyło nie tylko na własne tylko siły, ale też na pomoc Bożą.
Tradycyjnie odbył się apel poległych, po którym delegacje złożyły kwiaty pod pomnikiem. Podczas mszy głos zabrał gospodarz gminy, wójt Jarosław Muchowski, a także zaproszeni gości, którzy dużej mierze ograniczyli się do odczytania listów przekazanych przez oficjeli, nie mogących uczestniczyć w uroczystości - m.in. ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, wiceministrów Macieja Wąsika i Jacka Ozdoby oraz marszałka Adam Struzika.
Po części oficjalnej, około godz. 14.00. zorganizowane zostało widowisko historyczne, nawiązujące do wydarzeń z 1920 roku. Nad całością czuwała Grupa Rekonstrukcyjna "Bajka", którą kieruje Robert Rozwód. Był on także jednym z rekonstruktorów, a jednocześnie nadzorował samo wydarzenie. Z widowisku wzięli także udział wójt Jarosław Muchowski (w roli hrabiego) i proboszcz Jaroszewski (w roli księdza), którzy powozem zajechali do wioski i ostrzegali przed zbliżającymi się wrogimi wojskami.
Z uzbrojenia, nie licząc karabinów i szabli, "w boju" użyto działo i taczankę (uzbrojony wóz konny). Sceny wyglądały dość realistycznie, tym bardziej że towarzyszyły im wybuchy dokonywane przez pirotechników.
Mieszkańców zaproszono także na piknik militarny. Pełna relacja w bieżącym wydaniu Tygodnika Ciechanowskiego. Więcej zdjęć w galerii internetowej TC.
Komentarze obsługiwane przez CComment