W apogeum kultu węgla, Śląska i Edwarda Gierka wydobywano w Polsce 200 mln ton "czarnego złota", spore ilości eksportowano. Barbórki były celebrowane niczym święto państwowe, górnicy hołubieni, najwyżsi dostojnicy wręczali im medale.
Dzieci w szkole uczyły się na pamięć wiersza: "Śląsk śpiewa, głos ma węgiel i stal", a znany poeta opiewał Polskę jako "kraj węgla i stali, i sosny,i konwalii..." (kolejność nieprzypadkowa).
Od tego czasu wiele się zmieniło. Tylko sosna i konwalia pozostała takie same.
A węgiel? Z 200 mln ton wydobytych w 1979 r. zeszliśmy do 147 mln t w 1990 r., w 2000 r. było już 100 mln t, a obecnie pozyskujemy niecałe 60 mln ton. W tym
czasie z krajobrazu Śląska i Zagłębia zniknęła ponad połowa kopalń (z 70 zostało30, kolejne w likwidacji), zatrudnienie w sektorze górnictwa spadło z 388 tys.pracowników w 1990 roku, do ok. 83 tys.w 2020 r.
Do czego potrzebny jest nam węgiel? Przez minione 30 lat pełnił rolę podstawowego surowca strategicznego; napędzał nasze elektrownie, przemysł, ogrzewał mieszkania.
I niestety tak zostało...
Cały artykuł w aktualnym papierowym wydaniu TC (lub w wersji elektronicznej)