Bardzo cenię sobie współpracę z lokalnymi gospodarzami. Ludzie wybierają dobrze
Rozmowa z Gustawem Markiem Brzezinem, senatorem RP, byłym marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego.
* Obserwując ostatnie poczynania można wysnuć wniosek, że stawia pan na kontakt z ludźmi. Niedawno otworzył pan biuro w Ostródzie, a dziś spotykamy się na otwarciu w Działdowie.
- Kontakt jest podstawą funkcjonowania przestrzeni społecznej, w tym przypadku mówimy głównie o wyborcach. Społeczeństwo niesie spostrzeżenia i problemy, można kolokwialnie powiedzieć, że ,,mierzy tę temperaturę” społeczną, polityczną i samorządową. Cała nasza wiedza i kierunek działania polega właśnie na kontaktach, spotkaniach z mieszkańcami. Biuro w takim powiecie jak Działdowo jest bardzo ważne.
* Jak będzie funkcjonowało to biuro? W jaki sposób można umówić się i z jakimi sprawami można przyjść?
- Biuro prowadzimy wraz z panem posłem Ziejewskim w obrębie lokalnego biura Polskiego Stronnictwa Ludowego w Działdowie. Są tutaj opiekunowie od spraw senackich, w tym przypadku jest to pan Jan Bombosz – doświadczony działacz, polityk, ale także wykwalifikowany pracownik w administracji. Osoba znana, kontaktowa i myślę, że będzie zbierał wszelkiego rodzaju informacje na co dzień, a ja będę starał się przynajmniej raz w miesiącu być na dyżurze, tak aby bezpośrednio spotkać się z mieszkańcami i samorządowcami. Oczywiście odpowiednio wcześniej będzie informacja umożliwiająca umówienie się na takie spotkanie. Tych filii jest kilka – Ostróda, Iława, Morąg, myślimy o Nowym Mieście Lubawskim, a nawet Lidzbarku Warmińskim. Obecność raz w miesiącu to taka pożądana praktyka. Oczywiście muszę brać pod uwagę także obowiązki w Warszawie, ale faktycznie jakby udało się raz w miesiącu być tutaj to wystarczy dać ogłoszenie i tak długo jak będą goście, to będziemy dyżurować.
(Biuro znajduje się przy ul. Wolności 4 w Działdowie i jest czynne w piątki od godz. 9.00 do 13.00 lub w inne dni po uzgodnieniu. Spotkanie z posłem lub senatorem będzie możliwe po wcześniejszym umówieniu się osobiście lub telefonicznie pod numerem 661 781 246 - przyp. red.)
* Partie chętnie tworzą takie biura? W pana ocenie ich ilość jest odpowiednia?
- Nie ma ich dużo. Jest taka oczywista zasada, że każda partia powinna mieć kontakt w terenie, przynajmniej w ujęciu powiatowym. To wszystko kosztuje. Trzeba opłacić lokale, dyżur, media. To związane jest ze środkami przygotowanymi na funkcjonowanie biur, które są przeznaczone na senatora, bądź posła. Jak prowadzonych biur jest kilka to trzeba wiązać przysłowiowy koniec z końcem. Biura są potrzebne. Tak samo jak kontakt w każdym powiecie, jak nie przez senatora to przez posła danej opcji. Tych reprezentantów przecież zbyt wielu nie mamy. W dużym mieście jest większa populacja zamieszkała, tym samym osiąga się więcej głosów, mandaty zdarzają się częściej. Na przestrzeni terenów powiatowych, gminnych taki kontakt z senatorem, bądź posłem nie jest czymś codziennym, dlatego trzeba te biura utrzymywać.
* Jest pan doświadczonym samorządowcem. Tak jak pan wspomniał, zaczynał pan jako wójt gminy Ostróda. Jak ocena pan samorząd na naszym terenie? Widzi pan jakieś potrzeby?
- Praca w samorządzie pokazała mi obraz potrzeb społecznych. Cztery kadencje byłem wójtem, następnie wicemarszałkiem, a potem przez dwie marszałkiem. Cały czas miałem kontakt z samorządowcami. To czy rozwija się dany obszar zależy przede wszystkim od lokalnych gospodarzy, czyli od burmistrzów, wójtów, starostów. Jeżeli chodzi o teren i okolice Działdowa to wiemy, że to jest jeszcze taka przestrzeń kongresowa, czyli z tradycjami. Uważam, że wszyscy burmistrzowie oraz wójtowie bardzo dobrze współpracują ze starostą. My w ostatnich 10 latach poczyniliśmy bardzo dużo wspólnych programów i inwestycji. Jak patrzę na poszczególne gminy, nie tylko na Działdowo, ale także inne gminy, które funkcjonują w ramach tego powiatu, to widzę, że wszyscy wzorowo korzystali ze środków unijnych. Wiele umów podpisywałem, wiele się zrealizowało. Bardzo dobrze to widać na przestrzeni infrastruktury drogowej. Droga numer 538 jest już od lat realizowana, jest także wpisana do projektu wsparcia unijnego. Jest taka zasada, że obojętnie jaką robi się drogę to samorządowcy dokładają się. To jest wzór i przykład dla innych powiatów, żeby razem rozwiązywać problemy. Dziś trzeba też schodzić z kosztów stałych, bieżących, energetycznych i widzę, że powiat działdowski, burmistrzowie i wójtowie myślą o tym, jak zaprojektować swój obszar obciążenia energetycznego. To jest godne naśladowania. Bardzo cenię sobie współpracę z lokalnymi gospodarzami. Ludzie dobrze wybierają. Są to odpowiedzialni włodarze, którzy odpłacają się solidną pracą i poprawą warunków życia dla mieszkańców.
* Jak odnajduje się pan w pracy senatora? Jest to duża różnica w porównaniu z byciem marszałkiem województwa?
- Różnica jest bardzo duża, dlatego że w urzędzie marszałka, burmistrza, wójta czy też starosty jest taka codzienna sprawczość – oczywiście wszystko trzeba mocno przemyśleć i zaplanować, ale jest też możliwość szybkiej realizacji. Natomiast bycie senatorem, bycie parlamentarzystą są to przede wszystkim legislacje, więc ocenia się projekty uchwał, które przychodzą czy to ze strony rządowej, czy z ław poselskich i senackich. Ta legislacja jest dość długa, są dyskusje, czasami nawet spory, takie dotyczące kropek, przecinków lub pewnych zapisów, co jest później bardzo ważne w realizacji prawa w terenie. Staram się wykorzystywać to doświadczenie, tę praktykę samorządową, tak aby te ustawy, które delegujemy do wcielania w życie były zrozumiałe, logiczne i sprawne w realizacji. Często bywa tak, że jedna ustawa z drugą nie zgrywa się co do logiki i wtedy jest kłopot. Korzystam głównie z doświadczenia, ale jest to proces przedłużony. Natomiast jak byłem samorządowcem to było bieżące, szybkie działanie.
* Zmaga się pan z wyzwaniami?
- Myślę, że wyzwaniem jest każdy dzień. Jestem w dwóch komisjach – komisji rolnictwa i w komisji samorządu terytorialnego. Interesuje mnie wszystko, co dzieje się w regionie, chociażby ze względu na poprzednie stanowisko marszałka, kiedy odpowiadałem za region. Natomiast tu w obrębie czterech powiatów – Ostródy, Iławy, Nowego Miasta Lubawskiego i Działdowa jest mój okręg wyborczy, gdzie chciałbym mieć jak najwięcej kontaktu z samorządami, wyborcami, przedsiębiorcami i organizacjami pozarządowymi. To wszystko po to, aby sprawy bardzo istotne delegować w procesie legislacyjnym, a już to co jest na co dzień taką przyjemnością, czyli te spotkania, rozmowy to też jest wyzwaniem, aby wszędzie zdążyć. To nie jest łatwe. Jak byłem na urzędzie samorządowym to jednak było zaplecze w postaci kierowców, asystentów, sekretarek, więc było łatwiej. Teraz trzeba samodzielnie, a jeden człowiek wszędzie nie zdąży. Doceniam to, że mam kontakt z wyborcami, społeczeństwem oraz że mogę swoje doświadczenie wykorzystać w pracy parlamentarnej.
* Z jakimi sprawami ludzie zwracają się do senatora?
- Ze wszystkimi. Trzeba je sortować bardzo szybko, bo większość spraw nadaje się do rozstrzygnięcia w powiatach, gminach, bądź w województwie. Nawet w agendach takich jak GOPS, MOPS, PCPR, czy instytucjach administracji państwowej typu KOWR czy ARiMR. Trzeba tych ludzi ukierunkować, wytłumaczyć na spotkaniu lub w odpowiedziach na wnioski. Część rzeczy wymaga umówienia się z naszymi ministrami, z przedstawicielami w terenie. I to jest wreszcie cenny materiał do uchwalania wszelkiego rodzaju prawa w postaci uchwał, stanowisk Sejmu oraz Senatu. To jest taka piękna i cenna książka, którą trzeba codziennie czytać, bo ona przynosi tą rzeczywistość spraw, którymi z jednej strony żyją i są zaprzątnięci mieszkańcy, a z drugiej potrzebują jak najlepszej pomocy.
* Nawiązując do tematu pomocy. Jak widzi pan tragedię, która obecnie dzieje się na Dolnym Śląsku?
- To jest tragedia. To jest naprawdę wielkie przeżycie, tym bardziej, że w przypadkach wielu rodzin następuje ona po raz wtóry. Ile razy można od nowa budować swój dom, odnawiać, oszczędzać i znowu klęska. To daje dużo do myślenia, jeżeli chodzi o systemowe i strukturalne rozwiązania, które powinny zapobiegać, bądź minimalizować to zagrożenie powodziowe. Codziennie w mediach widzimy jak funkcjonuje sztab kryzysowy we Wrocławiu oraz poszczególne sztaby w subregionach. Muszę powiedzieć, że nasz komendant generał Kamieniecki (Warmińsko-Mazurski Komendant Wojewódzki PSP – przyp.red.) został delegowany właśnie na południe do zarządzania kryzysem. Wydaje też się, że mamy dobry przykład ekipy rządzącej – ministrowie, politycy tej koalicji. Mimo, że wiedzą, że przez 8 lat działania zapobiegawcze rządu poprzedniej kadencji nie były w tym zakresie najlepsze, nie odnoszą się do tego, co jest bardzo ważne. Pamiętam jak poprzednia władza do końca swojej kadencji mówiła ,,to oni, to poprzednicy,, itd. Każdy kto jest we władzy, na stanowiskach, w odpowiedzialności musi w odpowiednim czasie dobrze poczynić swoje rządzenia. Czasami ludziom jest trudno to zrozumieć, bo wiemy, że niektóre zbiorniki retencyjne, przeciwpowodziowe powstały, a na niektóre ludzie nie godzili się i rząd uległ. Teraz mamy taką sytuację, gdzie lawinowo ta duża woda pozalewała obszary i miejsca zamieszkania na południu Polski, a chodzi o to, aby tę wodę zatrzymać. To też daje dużo do myślenia, aby rewidować te postępowania człowieka w stosunku do natury, bo nie można wszystkiego zabetonować, nie można wszędzie budować domów czy też realizować wszystkich inwestycji, bo są to tereny zalewowe. Przyjdzie czas na wyciąganie wniosków, ale na tę chwilę jestem przekonany, że wszystkie nasze struktury są spójne i od samego początku działają w jednym sztabie. Nawet przed tym kryzysem premier z ministrami przyjechał do Wrocławia i już wtedy była zapowiedź trudnej sytuacji. Jednak społeczeństwo jest kapitalne, zdarzają się naganne przypadki jakiś rabunków lub dezinformacji, ale generalnie społeczeństwo pomaga. Widzę, że w naszych gminach także są zbiórki najpotrzebniejszych produktów. Myślę, że środki, które popłyną z rządu, jeszcze będą wsparte zbiórkami finansowymi z takich obszarów jak nasz, gdzie szczęśliwie żyjemy w regionie, gdzie tego kataklizmu nie ma. Musimy solidaryzować się, pomagać powodzianom, którzy stracili wszystko. Niektórzy nawet życie, co jest bardzo tragiczne.
* Na koniec, czego można panu życzyć?
- Jak każdemu z nas zdrowia, ono jest ważne, pozwala nam funkcjonować. Ale także partnerstwa. Partnerstwa z samorządami, zrozumienia ze społeczeństwem, dyskusji z przedsiębiorcami. Wszyscy chcą pomocy, chcą, aby oczekiwane ustawy bardzo szybko wchodziły w życie – i te o samorządności i te o przedsiębiorczości, reformy w oświacie oraz budżecie, a wiemy, że to nie jest tak z dnia na dzień. Dlatego te zrozumienie i cierpliwość, normalna, otwarta dyskusja to jest taka codzienna dobra praca i tego trzeba życzyć. Mieć dobry kontakt z ludźmi, bo wtedy na pewno niczego nie zatrzymam, a wszystko co ważne będę przekazywał i wdrażał w to prawo, które przyniesie nam pożądany efekt.
Rozmawiała Agnieszka Jaroszewska
Komentarze obsługiwane przez CComment