ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Komendant ucieka pierwszy

„Do Polski zmierza ciepło z zachodu - będzie prawie 10 stopni. Co jeszcze czeka nas w ciągu kolejnych dni? Jakie będą święta Bożego Narodzenia? ...Zamiast lodowatego, arktycznego powietrza z północy, będą do nas płynąć dużo cieplejsze, atlantyckie masy powietrza z zachodu.

Umożliwią to niże, które przesuwają się znad oceanu w głąb Europy ciągnąc za sobą wilgotne i ciepłe powietrze. Wędrówka niżów aż do centrum kontynentu staje się teraz możliwa, bo znika przeszkoda w postaci rosyjskiego wyżu, który kurczy się i odsuwa na wschód…”

Jak państwo sądzicie, o czym jest ta informacja? O pogodzie? Też. Ale pasuje jak ulał do tego, co właśnie następuje w naszym kraju. Do wielkiej zmiany: politycznej, społecznej, moralnej, wizerunkowej. I każdej innej.

Na gruntowną zmianę pogody (a nawet klimatu) zanosiło się w Polsce od dawna. Nagły wybuch fali ciepłego atlantyckiego powietrza nastąpił 15 października br. Były społeczne oczekiwania, że ta fala szybko rozleje się i umocni w całym kraju, ale manipulatorzy mapy pogodowej ręcznie zablokowali ten proces jeszcze na dwa miesiące. A ostatnie dwa tygodnie stali przy mapie i zaklinali rzeczywistość. Ale to już koniec! W ostatnich dniach jeden po drugim zaczęły znikać symbole tamtego „wyżu”. 

Pierwszy dał drapaka (przeszedł na resortową emeryturę) komendant główny policji, nadinspektor Jarosław Szymczyk. Człowiek, który zasłużył się tym, że pozwolił na upolitycznienie tej służby państwowej, dał się poznać jako usłużny funkcjonariusz PiS. Przez lata widzieliśmy oddziały policji strzegące „miesięcznic” Jarosława Kaczyńskiego (ostatnia odbyła się w minioną niedzielę), zabezpieczające jego prywatne wyjazdy na Wawel, pilnujące pomnika-schodów na placu Piłsudskiego. Policja ośmieszyła się ochraniając (przed dziennikarzami) kuriozalny marsz z flagą po ulicach stolicy prawicowo-nacjonalistycznego pupilka władzy Roberta Bąkiewicza.

Ale to co zdarzyło się trzy lata temu nie było już śmieszne. Gdy na ulice Warszawy wyszły tysiące kobiet protestując przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu uchwały antyaborcyjnej, komendant Szymczak wysłał na nie armię uzbrojonych po zęby policjantów i sam nadzorował akcję. 

Protestujące kobiety doświadczyły brutalnych i wyrafinowanych akcji policyjnych. Użyto gazu łzawiącego, w tłumie protestujących pojawili się prowokatorzy, funkcjonariusze w cywilu z pałkami teleskopowymi, którymi okładali kobiety.

A w tych dniach mija szczególna data, pierwsza rocznica najgłośniejszego wyczynu „pierwszego policjanta RP” – odpalenia granatnika ręcznego w swoim biurze, w komendzie głównej. 
Przypomnijmy, komendant Szymczyk przywiózł pancerfausta jako „podarunek” z wizyty na Ukrainie. Można powiedzieć, że przemycił go przez granicę swoim samochodem, bo nie zgłosił tego służbom granicznym i umieścił w swoim biurze. 

Tam następnego dnia nastąpił wybuch. Na szczęście nikomu nic się nie stało, komendant został „tylko” ogłuszony i podrapany. Poza hukiem i dymem, który wystraszył pracowników komendy oraz okolicznych przechodniów z ul. Puławskiej, ucierpiały podłogi i sufity w budynku komendy. Komendanta opatrzono w szpitalu, słuch odzyskał po kilku godzinach.
„Kiedy przestawiałem zużyte granatniki, będące prezentami od Ukraińców, doszło do eksplozji” – tłumaczył się mediom nadinspektor Szymczyk. Dodajmy - człowiek dowodzący służbami, które mają dbać o bezpieczeństwo Polaków. 

Jak to było w zwyczajach tamtej władzy całą aferę próbowano wyciszyć i zbagatelizować. Opinia publiczna o wszystkim dowiedziała się dopiero dwa dni później, zwierzchnicy komendanta (kierownictwo MSWiA i premier) stanęli murem za Szymczykiem. Minister Mariusz Kamiński nie uznał komendanta za sprawcą niebezpiecznego wybuchu ale za… poszkodowanego. Prokuratura wszczęła wprawdzie dochodzenie o „nieumyślne spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach", ale już w tytule sprawy uznano, że było ono „nieumyślne”. Szybko zostało umorzone.

Od tego wydarzenia minął rok… Policja dowodzona przez nadinspektora Szymczyka nie poprawiła swojego wizerunku, a wręcz przeciwnie. O głośnych i tragicznych wydarzeniach w ostatnim czasie z udziałem funkcjonariuszy policji obszernie informowały media w całym kraju. 

Ale komendant już wtedy myślał tylko o ucieczce. Na emeryturę.

Komentarze obsługiwane przez CComment