Mamą być
„Mamo”, rozbrzmiał w oddali głos. Leżałam na plaży kilkanaście metrów od morza. Bezpieczna i spokojna cieszyłam się chwilą. Nagle ziarna piasku, a może fale zawołały: „Mamo, mamo”. Udałam, że nie słyszę. Zamknęłam oczy.
Poczułam ciepło na twarzy. „Mamo, mamooo, maam, maamo”, ni to wołanie, ni to śpiew narastało. Podniosłam z trudem powieki. Obok łóżka, na którym spałam, stał syn i wzywał mnie, raz wydłużając, raz skracając samogłoski. Kocica mrucząc, leżała na poduszce. Potrzebowałam dłuższej chwili, by przenieść się znad Bałtyku do sypialni. Była niezwykle wczesna godzina w niedzielę.
„Ach, jak wspaniale”, powiedziałam zachrypniętym głosem. Ciąg dalszy był różny. Czasem udało się syna namówić do drzemki, czasem przykrywałam głowę kołdrą i udawałam, że mnie nie ma, co nie skutkowało, czasem okazywało się, że nie musi to być mama, tylko tata, a nieraz, że oboje rodzice. Któraż z mam nie zna tej sytuacji? Zamiast syna możecie wstawić córkę, dzieci. Zamiast kocicy – kota, psa, a może kilka kotów. Możecie określić godzinę, niedzielę może zastąpić wolna sobota czy inny wolny dzień. A może ktoś lubi wstawać wcześnie i mu pobudka o świcie nie przeszkadza? Mnie kładącej się późno spać, przeszkadzała. Nie była jedyną macierzyńską trudnością. Niewyspanie, ciągła czujność, wątpliwości, jak postąpić, a jak już się postąpiło, czy dobrze, wykonywanie kilku czynności naraz, ofiarowany czas, nieraz gonitwa z natłoku obowiązków, obawy oraz pytanie: jak wychować dziecko, by odnalazło się w zmieniającym świecie, jednocześnie było dobrym, mądrym i szczęśliwym człowiekiem. Dodajmy do tego godzenie różnych ról życiowych, rezygnację ze swoich potrzeb, zamierzeń, planów czy, jak wiele z nas sobie tłumaczy, odłożenie ich na później.
„Mamuś”, zwraca się do mnie nieraz mój pełnoletni syn student. Ładnie, prawda? Moje serce matki wzrusza się i cieszy, i czuje dumę, że zbudowaliśmy coś wartościowego. Mam chwilami wrażenie, że nasz wspólny czas, gdy syn był przedszkolakiem czy uczniem, minął zbyt szybko, choć nie obyło się bez małych burz związanych z wiekiem dojrzewania i trudności. Ale taka jest kolej rzeczy. „Wasze dzieci/ nie są waszymi dziećmi”, napisał Khalil Gibran, libański poeta i filozof. „I choć są z wami,/ do was nie należą”. Tak jak my nie należymy do naszych rodziców. „Możecie im przekazać waszą miłość, ale nie wasz sposób myślenia”. Te słowa towarzyszą mi od lat. Są kompasem czy jednym z kompasów, wskazującym drogę w przestrzeni macierzyństwa. Dzięki nim starałam się być uważna na to, jakim człowiekiem jest mój syn i starałam się być dla niego wystarczająco dobrą mamą. Zresztą nadal się staram i tego uczę. Uczę się też od syna i rozwijam razem z nim.
„Ach, mamą być, ach, mamą być”, możemy zaśpiewać, drogie mamy, parafrazując znaną piosenkę. „I na wyspach macierzyńskich/ dobrą wodę pić”. Ja mogę zmienić widniejącą w oryginale „bananówkę” na „kranówkę”, bo w moim mieście nadaje się ona do picia, ale zostanę przy „dobrej wodzie”, by zgadzała się liczba sylab w tekście. Zawsze możemy pić również „mamusiówkę”, czyli wyjątkowy napój, będący mieszanką pięknych i dobrych chwil z chwilami trudnymi, na który składa się cała gama smaków i cała paleta emocji. „Jak fajnie być mamą i jak fajnie być z mamą!”, napisała pisarka Sylwia Trojanowska, mama pełnoletniego syna. Dodała: „Oboje wiele mnie nauczyli, do wielu zainspirowali, w wielu rzeczach pomogli. Nieustająco kocham i nieustająco czuję wdzięczność”. Zostawiam was z tymi słowami, wdzięczna mojej mamie za dar życia, wdzięczna mojemu synowi, że jest w moim życiu.
Komentarze obsługiwane przez CComment