Prawa strona lewą stroną, lewa strona prawą
Weszliśmy w czas turbulencji, w Polsce i w całym świecie. Z różnych stron dochodzą złe wiadomości, choć głównie z krajów ościennych, z Ukrainy, Słowacji. Media i politycy ubierają to w słowa: Rosja już "rozpętała totalną wojnę hybrydową", "niepokój tyka i pulsuje", "szpiedzy są pośród nas i udają zwykłych ludzi" a GRU (rosyjski wywiad wojskowy), od dawna "penetruje i rekrutuje" polityczne sfery.
To tylko niektóre kontury sytuacji, która jest rozwojowa. I może się przerodzić w prawdziwy koszmar. A nawet w Armagedon.
Może ale nie musi. Analitycy problemu starają się tonować nastroje, aczkolwiek zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego tego nie ułatwiają. Dwie główne partie idą w sondażach "łeb w łeb". I żeby zyskać przyjmują dość nieortodoksyjne strategie. Największą woltę wykonał PiS. Ta partia, tak przecież prawicowa z nazwy i deklaracji "("Zjednoczona Prawica"), już wcześniej wybrała lewicowy program, stawiając na świadczenia społeczne, lepsze warunki pracy, tarcze ochronne, czy niższy wiek emerytalny. W ten sposób zabrała wiele tlenu politycznej Lewicy, do tego stopnia, że w wyborach 2015 r. Lewica w ogóle nie dostała się do parlamentu a i teraz ledwo dryfuje ponad progiem wyborczym. PiS został przez wielu uznany za partię narodowo-socjalistyczną, z uwagi na nieustanne podkreślanie roli "suwerena", czyli narodu, w praktyce wodza. W ubiegłych latach, na forum unijnym, PiS poparł program Zielonego Ładu, w ramach walki ze zmianami klimatu. Osobiście podpisał się pod nim premier Mateusz Morawiecki na Radzie Europejskiej w 2018 r., rok później do grona admiratorów programu dołączył także prezes Jarosław Kaczyński, a nominowany przez PiS komisarz unijny Janusz Wojciechowski lansował Zielony Ład jako niemal autorski pomysł PiS-u, przejęty przez Brukselę. Wszelako, ten program nie spodobał się rolnikom i teraz, już po zmianie rządu, PiS stanął na barykadach, w rewolucyjny sposób odcinając się od wszystkiego co tak gorliwie popierał, zwalając jak zawsze winę na… Tuska. Można powiedzieć, prawica rozpycha się lewą stroną tradycyjnej polityki, nie zawsze fair play. Prezes ogłosił na jednaj z konwencji, że partia pragnie w Unii zademonstrować swoje wielkie NIE, chociaż tak w ogóle jest na TAK....
Z kolei lewa strona sceny politycznej, którą obecnie reprezentuje wielokolorowa koalicja rządząca, także przebiera się w prawicowy kostium. Na pierwszym miejscu nie stawia wcale gospodarki oraz warunków życiowych obywateli. To owocuje coraz wyższymi cenami w sklepach i podatkami. Bo priorytetem jest teraz bezpieczeństwo kraju, nawet jeśli to oznacza odwrót od własnych założeń wyborczych, szczególnie odnoszących się do sytuacji na granicy z Białorusią. Po zdradzie sędziego Szmydta jest to nawet logiczne, jednakże premier Tusk zapomniał jak krytykował PiS w czasie kampanii wyborczej za budowę zapory oraz naruszenia praw migrantów. Teraz rząd będzie tę zaporę wzmacniał, a nawet "fortyfikował". Unijny program nowelizacji prawa azylowego także został przez rząd Tuska zawetowany, wespół z tak krytykowanym przezeń rządem węgierskim... A to oznacza, że większość unijna ten tak "lewacki" program przyjęła i będziemy musieli zaakceptować dwa tysiące migrantów, albo zapłacić za każdego "składkę solidarnościową" w wysokości 20 000 euro. Lewa strona poszła prawą stroną a i tak efektów brak.
Czystości programowej nie ma. Jak to kiedyś ujął Leszek Balcerowicz w Polsce prawolewica mierzy się z lewoprawicą...
I nie byłoby w tym nic zdrożnego, bo w życiu trzeba być pragmatycznym, a sytuacja często wymaga elastycznych rozwiązań. Jeszcze nie tak dawno temu główne partie w Stanach i w Europie, będące formalnie adwersarzami, w wielu punktach miały zbliżone programy. Miało to tę zaletę, iż po zmianie władzy obywatele nie byli konfrontowani z totalną zmianą wizji i perspektyw rozwoju. Amerykańscy demokraci na Południu prawie niczym nie różnili się od tamtejszych republikanów, a północni republikanie od tamtejszych demokratów. W Anglii konserwatyści przejęli program laborzystów do tego stopnia że uchwalili prawo zrównujące status osób LGBT z osobami heteroseksualnymi, włącznie ze zgodą na śluby par jednopłciowych. W Niemczech zaczęło się od Wielkiej Koalicji i zgody na połączenie z byłą NRD, a później realizowano tożsame programy socjalne.
Te czasy minęły. W Stanach polaryzacja jest większa niż kiedykolwiek, w tym roku, w listopadzie do boju staną seniorzy Biden i Trump, ten ostatni chce "zamknąć" całą rodzinę obecnego prezydenta. Jeśli zaś przegra wybory to ich wyniku (ponownie) zapewne nie uzna. To grozi wojną domową, już kiedyś taka była w historii Ameryki. W Anglii po Brexicie nic nie jest już takie jak dawniej. Kraj żyje w poczuciu klęski, jest regres. Zaś w Niemczech niezbyt popularny rząd lewicowy ma do czynienia już nie tylko z opozycją chadecką ale także neonazistowską. Trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek porozumienie między SPD a AfD.
Podobnie w Polsce nie będzie zgody między PiS a KO. To są różne światy, różne systemy wartości. I nadal różne, choć wciąż zawzięte do czerwoności emocje. Pamiętamy toksyczne słowa prezesa Kaczyńskiego o "kondominium rosyjsko-niemieckim" oraz Tusku będącym rzekomo "niemieckim agentem". Rzekomo, bo przecież nikt nie uwierzy, że stoi za tym jakikolwiek dowód. Gdyby był, w ciągu ośmiu lat pisowskiego panowania zostałby okazany światu. Chodzi o same bluzgi i aby"dokopać" rywalowi. Z kolei Donald Tusk brzmi w tym samym stylu gdy w Sejmie ogłasza że PiS to akronim, znaczący "płatni zdrajcy, pachołki Rosji". A w jednym z wpisów twierdzi że PiS jest największym sukcesem Putina w Polsce...
Opinia publiczna nie akceptuje takiej retoryki i socjotechniki. Z tego rodzi się przemoc, jak choćby w stosunku do prezydenta Gdańska Adamowicza czy już zupełnie ostatnio, premiera Słowacji, Roberta Fico. A jednocześnie wszyscy wiemy z jaką "kulturą" traktujemy siebie wzajemnie na forach społecznościowych. Tam "wojna hybrydowa" trwa już od lat… i zatruwa umysły, a może i ciała. Premier Tusk pokazał kazus mowy nienawiści, panoszącej się w sieci: "Słowacy dali nam przykład, co należy zrobić z Tuskiem, jeśli uwali CPK", napisał internauta na portalu X. A takich "komentarzy" można znaleźć multum. Ich autorzy powinni znaleźć się w sądzie.
W obliczu nasilających się zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych (ataków hakerskich, aktów sabotażu, zagłuszania systemów GPS, etc), czas już najwyższy abyśmy, ci z prawej i ci z lewej strony, szli razem, solidarnie, polską stroną. Pozostając w strukturach Zachodu. Bez mowy nienawiści. I bez turbulencji...
Komentarze obsługiwane przez CComment