Mazowiecki sędzia, co dwom panom służył
Od trzech tygodni nie milkną w mediach pytania i komentarze na temat zbiegłego na Białoruś byłego już sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Szmydta, wobec którego postawiono zarzut szpiegostwa. W lokalnej prasie oraz w rozmowach mieszkańców naszego regionu pojawia się wątek jego związków z Mazowszem: dzieciństwo i młodość spędził w Ostrołęce, pracował w sądach w Ciechanowie i w Płocku, był postacią znaną – choć nie przez wszystkich cenioną – w gronie miejscowych prawników.
Nic więc dziwnego, że sprawą sędziego, co uciekł na Białoruś, jeszcze niedawno bohaterze „afery hejterskiej”, a dziś bohaterze „afery szpiegowskiej”, żyje nie tylko cała Polska, ale również nasza lokalna społeczność. Może więc to dobra okazja, aby kolejny raz sięgnąć do naszej bogatej przeszłości i na kanwie nie zawsze łatwych do oceny stosunków mazowiecko-krzyżackich, przypomnieć nieznaną szerzej postać sędziego zawkrzeńskiego i płockiego Stanisława ze Strzegowa herbu Dołęga, który – mówiąc delikatnie – dwom panom służył, i książętom mazowieckim, i wielkim mistrzom krzyżackim, i co najważniejsze, wcale to w jego karierze nie przeszkodziło.
Bohater dzisiejszego felietonu po raz pierwszy wystąpił w źródłach 13 lipca 1406 r., kiedy to na rokach sądowych w Płońsku występował jako przedstawiciel (zastępca) niewymienionej z imienia dziedziczki z pobliskiej Dąbrowy oraz kmiecia Jakuba w sprawie przeciwko Guntkowi z Glinojecka. Jak podkreślają historycy podobne zastępstwa przed sądami wykonywał zawodowo i posiadał odpowiednie kwalifikacje prawnicze, o czym świadczą jego częste pojawienia się na rokach sądowych w Płocku i Płońsku. Wkrótce z jego umiejętności skorzystał sam książę Siemowit IV, który 19 listopada 1412 r. powierzył mu wraz z kantorem płockim Dadźbogiem ze Szczawina i Adamem Świnką z Zielonej pełnomocnictwo w sprawie zażaleń przeciwko Krzyżakom, przedstawionych w sporze polsko-krzyżackim, toczącym się przed superarbitrem delegowanym przez Zygmunta Luksemburskiego. Z akt toczącego się wtedy procesu wiemy, że Stanisław ze Strzegowa otrzymał od księcia Siemowita IV urząd sędziego ziemskiego zawkrzeńskiego i z tytułem tym pojawił się 13 marca 1413 r. jako świadek ustanowienia pełnomocnictwa przez księcia Janusza I dla wspomnianego już kantora płockiego Dadźboga. Kolejnym poświadczeniem pełnienia urzędu sędziego przez Stanisława jest dokument przechowywany w dawnym archiwum krzyżackim (dziś w Berlin-Dahlem), wystawiony 30 stycznia 1414 r. na rokach sądowych zawkrzeńskich w Wyszynach.
W kontekście ostatnich badań nad wywiadem i kontrwywiadem krzyżackim warto jednak zwrócić uwagę na najstarszą spośród znanych obecnie wzmianek, i to pochodzącą jeszcze z okresu, kiedy ziemia zawkrzeńska znajdowała się w zastawie krzyżackim (przed słynną bitwą pod Grunwaldem), w której występuje bezimienny sędzia zawkrzeński („unßer lantrichter in dem vorsaczten Lande der Maszow”), przybyły na zamek w Ostródzie wraz z krewnym Janem z Narzymia/Wildenau. Po spotkaniu z nimi ówczesny komtur ostródzki Gamrat von Pinzenau w liście z 18 czerwca 1410 r. pisał do wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena o tymże sędzim jako o „człowieku wiernym i oddanym Zakonowi, gotowym donosić o wszystkim co mogłoby szkodzić Krzyżakom, czego dowiedziałby się na Mazowszu i poza jego granicami”, i który na dowód swej „przyjaźni do Zakonu” przekazał mu dwie wiadomości dotyczące księcia Janusza. Wszystko wskazuje na to, że wymienionym w cytowanym wyżej liście sędzią mazowieckim był właśnie Stanisław ze Strzegowa. Pewną przesłanką co do ustalenia jego tożsamości była wzmianka o jego pokrewieństwie z rycerzem Janem z Narzymia (von Wildenau), który w okresie zastawów Zawkrza pełnił urząd starosty zastawionej ziemi zawkrzeńskiej (1395), a przez swoją szwagierkę był związany powinowactwem również z rodem Świnków. O bliskich związkach dziedziców mazowieckiego Strzegowa oraz krzyżackiego Narzymia świadczy też fakt, że dobra w Narzymiu (Wildenau) zakupił w 1466 r. Wojciech piszący się z Bartnik herbu Dołęga, drugi z synów Stanisława ze Strzegowa, sędzia (1457), a następnie kasztelan ciechanowski (1466) i zakroczymski (1470). Zapewne więc – podobnie jak przedstawiciele Świnków (Adam z Zielonej i Jan z Chojnowa), a także innych rodów rycerskich z Mazowsza – w okresie zastawów ziemi zawkrzeńskiej Stanisław czuł się poddanym krzyżackim, co pozwoliło mu na awans w lokalnej elicie politycznej oraz dało szansę na pomnożenie i zachowanie od zniszczeń, posiadanych przez niego dóbr. Co do owych zniszczeń bardzo wymownym jest fakt, że w czasie rejz krzyżackich z lat 1411-1413 (już po zwrocie ziemi zawkrzeńskiej księciu mazowieckiemu), kiedy na przykład bardzo ucierpiała sąsiednia Dąbrowa i wiele innych miejscowości, Strzegowo oraz inne dobra sędziego Stanisława – podobnie jak dobra Adama Świnki z Zielonej – zostały ocalone od rabunków i zniszczeń. Nie dziwi też obecność Stanisława ze Strzegowa obok Adama z Zielonej – obaj byli informatorami krzyżackimi – w gronie pełnomocników księcia Siemowita IV ustanowionych w sprawach sądowych z Krzyżakami w 1412 r. Była to zręczna gra polityczna władcy mazowieckiego, który na sąd rozjemczy, poza cieszącym się wielkim autorytetem na dworze książęcym i biskupim kantorem Dadźbogiem, delegował osoby mile widziane wśród elit krzyżackich, a być może – w pełni świadomie – korzystał z pomocy, jak to się dziś mówi, „podwójnych agentów”.
W uznaniu zasług pana na Strzegowie dla dworu mazowieckiego w roku 1429, a więc już po śmierci księcia Siemowita IV, Stanisław awansował z urzędu sędziego zawkrzeńskiego na urząd sędziego płockiego (po raz pierwszy wymieniony w dokumencie z 27 sierpnia 1429 r.) i pełnił go do śmierci. Nie słabła też jego rola w kwestiach polityki krzyżackiej dworu płockiego. Na przykład podczas rokowań pokojowych w Działdowie w 1433 r. reprezentował książąt mazowieckich Władysława I i Bolesława IV wobec wielkiego mistrza Pawła von Russdorfa, po czym w 1435 r. przywiesił swą pieczęć herbową (Dołęga) pod dokumentem traktatu pokojowego podpisanego z Krzyżakami w Brześciu Kujawskim. Ponadto był też arbitrem w sprawach toczących się pomiędzy książętami a biskupem i kapitułą płocką, w sporach mieszczan płockich z duchownymi, a także gwarantem układów między książętami mazowieckimi. Dbał przy tym o rozwój rodzinnego Strzegowa i jako dobrodziej miejscowego kościoła św. Anny, który ufundowali jego przodkowie w XIV wieku, zapisał w 1420 r. część swoich dóbr na utrzymanie miejscowych plebanów. Po raz ostatni jako sędzia płocki wystąpił 2 listopada 1456 r. w Raciążu, i zapewne niedługo potem zmarł. Do końca życia pozostał oddanym rodzinie książęcej urzędnikiem i zarazem dawnym „przyjacielem Zakonu”, czego korzystający z jego sędziowskich umiejętności, ani po jednej, ani po drugiej stronie granicy mazowiecko-pruskiej, raczej mu nie wypominali, a wtedy, gdy trzeba było, umiejętnie z tego korzystali. Umarł więc w dobrej sławie, dożywszy godnego wieku, natomiast jego potomkowie odziedziczyli po nim dobra w Strzegowie, Prusocinie i Mdzewie na Zawkrzu, a także w Bartnikach w ziemi ciechanowskiej oraz w Ławsku w ziemi wiskiej. Ale dziś, po prawie sześciu wiekach od opisanych wydarzeń, ciśnie się na usta pytanie: a co by było, gdy sędzia Stanisław uciekłby na dwór wielkiego mistrza do Malborka?
Komentarze obsługiwane przez CComment