ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Mazowiecki marsz Madalińskiego

Od opublikowania studium profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, Wacława Tokarza, jednego z najwybitniejszych polskich historyków wojskowości dwudziestolecia międzywojennego, na temat słynnego marszu Madalińskiego z 1794 r. minie już niedługo 100 lat.

Większość historyków i regionalistów pisząc o powstaniu kościuszkowskim na północnym Mazowszu ciągle sięga właśnie do tej pracy. I słusznie, bo tak naprawdę nie za wiele nowych szczegółów udało się ustalić na temat owej brawurowej wyprawy bohaterskiego dowódcy brygady kawalerii narodowej Antoniego Madalińskiego, której głównym celem było ściągnięcie na siebie uwagi wojsk zaborczych, aby odwrócić ją od Krakowa, gdzie planowano utworzyć centrum powstania. O ile jednak w wielu mazowieckich miastach nie trudno odnaleźć ulicę Tadeusza Kościuszki (zazwyczaj to jeden z elementów obchodzonego w 1917 r. „Roku Kościuszkowskiego”), czy nawet Jana Kilińskiego, bohatera zrywu 1794 r. w Warszawie, to próżno szukać w topografii naszych miast ulicy Antoniego Madalińskiego. Jedynie Ostrołęka o nim pamięta i jego imieniem został nazwany jeden z tamtejszych mostów. Dlaczego? Czyżby jego marsz na Mazowszu uznano za zbyt krótki epizod? Ale przecież walczył on na Mazowszu także później. Niech te pytania zostaną otwarte. Natomiast mijająca w tym tygodniu 130 rocznica wybuchu powstania kościuszkowskiego, to dobra okazja, aby to wydarzenie choć w skrócie przypomnieć.

gen. Antoni Madaliński

Wszystko zaczęło się w Ostrołęce. To tam właśnie stacjonował brygadier Antoni Józef Madaliński, dowódca I Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej, i stąd rozpoczął 12 marca 1794 r. swój słynny marsz, stojąc na czele 9 szwadronów, czyli około 1300 żołnierzy, a także prowadząc ze sobą cztery działka zabrane z Nowogrodu. Następnego dnia oddziały Madalińskiego były już w Przasnyszu, gdzie udało się zaciągnął kilkunastoosobowy oddział Kurpiów. Natomiast 14 marca oddziały Madalińskiego dotarły do Mławy. A trzeba dodać, że ze względu na wiosenne roztopy oraz lesiste tereny, niesprzyjające marszowi wojska, nie było to proste. W mieście tym powstańcy byli uroczyście witani przez władze miejskie oraz licznych mieszkańców. Kilkunastu mieszczan zaciągnęło się wówczas na ochotnika. Inni udzielali informacji na temat miejsc stacjonowania wojsk pruskich. Przy okazji pobytu w Mławie „rebelianci” opróżnili kasę miejską i ruszyli w kierunku ówczesnej granicy zaboru pruskiego, która biegła w okolicach Szreńska. Dzięki miejscowym przewodnikom w nocy z 14 na 15 marca brygadzie Madalińskiego udało się zaskoczyć i następnie zmusić do kapitulacji oddział huzarów pruskich, stacjonujący w Szreńsku, który w obawie przed nadciągającymi „rebeliantami” schronił się w miejscowym zamku. Po mężnej obronie, straciwszy 10 huzarów, Prusacy poddali się, a ich dowódca dostał się do niewoli. Spośród walczących w Szreńsku udało się wydostać 13 Prusakom, którzy konno uciekli w kierunku Działdowa, powiadamiając swoich dowódców o zaistniałej sytuacji. Już 15 marca oddziały Madalińskiego dotarły do Raciąża. Natomiast w nocy z 16 na 17 marca trzy szwadrony z jego brygady zdobyły Wyszogród, biorąc do niewoli jednego oficera pruskiego oraz 13 huzarów, a także zabierając ze sobą kasę miejscowego magazynu solnego. Na wieść o nadciągających oddziałach Madalińskiego stacjonujący w Płocku Prusacy zamknęli się w klasztorze jezuitów i dzięki temu miasto zostało opanowane przez „buntowników” już 17 marca, po czym nocą z 17 na 18 marca oddziały Madalińskiego przeprawiły się promami na drugą stronę Wisły w okolicach miejscowości Tokary. Stamtąd wyruszyły w kierunku Sochaczewa, zajmując go 19 marca. Mazowiecka wyprawa Madalińskiego dobiegała końca. Trzy dni późnij (22 marca) dotarł on do Opoczna, a 24 marca – kiedy Tadeusz Kościuszko na rynku krakowskim składał swoją przysięgę – połączył się z oddziałami krakowskimi i razem z nimi brał udział w słynnej bitwie racławickiej 4 kwietnia 1794 r. 

Tygodniowy marsz Madalińskiego przez Mazowsze, odwracając uwagę wojsk pruskich i rosyjskich od głównych terenów przygotowywanej przez Kościuszkę i jego towarzyszy insurekcji, odegrał rolę wyjątkową. Niektórzy historycy słusznie podkreślają, że właściwie hasło do powstania kościuszkowskiego wyszło z Mazowsza. Natomiast jako ciekawostkę warto podać, że o mały włos w tym czasie nie został stracony, kojarzony głównie z naszym hymnem narodowym („Mazurkiem Dąbrowskiego”), Jan Henryk Dąbrowski, który w brygadzie Madalińskiego pełnił funkcję wicebrygaderia, i został uznany za „kolaboranta”. Jednak dzięki darowaniu winy, a także pięknej karcie, którą zapisał w czasie insurekcji w Warszawie, wkrótce awansował na stopień generała-porucznika i trafił do panteonu narodowych bohaterów. To pod jego dowództwem walczył później w Wielkopolsce wspomniany już Antoni Madaliński, który trafił do niewoli po upadku powstania kościuszkowskiego, a zmarł w 1804 r. w majątku Borowe i został pochowany w kościele św. Piotra i Pawła Apostołów w Przybyszewie. Zasługuje na pewno na to, aby w tych dniach, kiedy czcimy pamięć wielkiego Tadeusza Kościuszki i jego powstańców, nie zapominać też o bohaterze Mazowsza tamtych dni, jakim niewątpliwie Madaliński był.

Komentarze obsługiwane przez CComment