ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Niemcy w karczmie popasają

Aż tu któregoś dnia gruchnęło po chałupach:

- Niemcy w karczmie popasają!

- Na Podlesie pewnikiem ciągną - rzekł ktoś domyślnie.

- Niech jadą z Bogiem!... co wama do nich? - przekładał drugi.

Ale jakaś niespokojna, trwożna ciekawość owładnęła ludźmi. Przez sady krzykali se tę nowinę, w opłotkach stawali gadać o niej, a insze zaś już do karczmy się przebierały na przewiady.

Jakoż prawdę rzekli, pięć bryk stojało na podjeździe, a wszystkie na żelaznych osiach, na żółto i niebiesko malowane, budami płóciennymi nakryte, spod których wyzierały kobiety i różny sprzęt gospodarski, zaś w karczmie przed szynkwasem z dziesięciu Niemców popijało.

A tęgie były juchy, rozrosłe i brodate, w granatowe kapoty przyodziane, ze srebrnymi łańcuchami na spaśnych brzuchach, a pyski to jaże się im świeciły od dobrego jadła. Szwargotali cosik ze Żydem...

 

Tak Niemców widzieli mieszkańcy Lipiec w powieści „Chłopi”, o czym barwnie pisał Władysław S. Reymont. Osadnicy niemieccy ciągnęli na wschód Europy, szukając dla siebie nowych terenów rolniczych. I nic się od tego czasu nie zmieniło, mimo, że od sceny opisywanej w książce upłynęło ponad 150 lat, a na pewno w umyśle prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Nadal wszędzie widzi on Niemców, czyhających na nasze pola, lasy, fabryki. Na naszą polskość, niepodległość, suwerenność (mimo, że jak wiadomo Niemcy już dawno przestali ciągnąc na Podlesie).

„Zagrożenie niemieckie” było jedną z głównych osi ostatniej kampanii wyborczej PiS. Nie było wystąpienia prezesa, w którym by nie przestrzegał przed „niemieckim” (rudym) Tuskiem. W tej antyniemieckiej i antyunijnej narracji lepszy był od niego tylko premier Morawiecki, które swoje wiecowe przemówienia okraszał nawet niemieckim zwrotami, chcąc w ten „dowcipny” sposób jeszcze bardziej zdyskredytować szefa Koalicji Obywatelskiej. Brzmiało to dość żałośnie i przyniosło opłakany skutek dla całej prawicy. 

Ale o ile w trakcie kampanii wyborczej aż roiło się od przesadnych, głupich i nieprawdziwych opinii (i jakoś trzeba było to przeżyć), to już po wyborach, w trakcie największego święta Rzeczypospolitej przywódca polskiej prawicy powinien mocno przewietrzyć głowę i ugryźć się w język.

Ale gdzie tam… Przemawiając z okazji „miesięcznicy” katastrofy smoleńskiej oraz Święta Niepodległości Polski, jednego dnia w Warszawie i następnego w Krakowie, Jarosław Kaczyński nadal straszył Polaków przed tymi „tęgimi, rozrosłymi i brodatymi juchami” (jucha – osoba niedobra, drań, określenie staropolskie). A na czele tych wszystkich juch stoi Donald Tusk, reprezentujący „partię niemiecką”, która dąży do „anihilacji” (unicestwienia) Polski. Kaczyński ostrzega swój elektorat, że czeka go walka, bo „w Unii Europejskiej jest plan, aby Polacy zamieszkiwali teren Rzeczpospolitej, ale to nie będzie już polskie państwo".

Czyli jakie będzie? „Polska będzie zatruta, terroryzowana przez mafie śmieciowe i inne. Taką przyszłość nam tutaj gotują i taką przyszłość gotuje nam ten rząd, który został zamontowany - z Tuskiem na czele - właśnie po to, żeby to przeprowadzić”. Tak stanie się, zdaniem Kaczyńskiego, po planowanych zmianach w traktatach unijnych.

Prezes już wie, że jest przygotowany konkretny plan likwidacji naszej niepodległości („już za rok, dwa, albo trzy”). Ale jeszcze nie wszystko stracone - czeka nas twarda walka, ci, którzy chcą przejąć władzę z całą pewnością będą dążyli do realizacji planu Niemiec, na czele tej koalicji stoi partia nie polska, a niemiecka, zewnętrzna. Musimy walczyć, możemy tę walkę wygrać. Wygramy ją, gdy będziemy zdeterminowani”.

Jak by tu skomentować te „niepodległościowe” rozważania Jarosława Kaczyńskiego? Przyznam, że jestem dość bezradny, bo są tak niedorzeczne. Przykre tylko, że padły w czasie, gdy Polacy całymi rodzinami spokojnie i radośnie chcieli cieszyć się listopadowym świętem. 

Można by przytoczyć wiele opinii z mediów społecznościowych, komentarzy czytelników, wypowiedzi komentatorów i publicystów niezależnych mediów. Ale oszczędźmy to sobie i Kaczyńskiemu. Są miażdżące dla szefa ugrupowania, które przegrało wybory. Najczęściej kończą się konkluzją – panie Kaczyński, niech pan już odejdzie. Myślę, że nawet wśród najbliższych współpracowników prezesa są takie oczekiwania. 

Póki co, Jarosława Kaczyńskiego należy zostawić w spokoju z jego fobiami, unikać programów telewizyjnych, miesięcznic i innych miejsc, w których on występuje. I broń Boże, nie zaglądać do karczmy, bo a nuż spotkamy tam brzuchatego Niemca, który szwargoce ze Żydem...

Komentarze obsługiwane przez CComment