Nieprzewidywalność czyli kot jest i martwy i żywy
Nieprzeliczone wypadki i przypadki tego świata czyniły go nieprzewidywalnym od zarania. Nasi przodkowie nigdy nie wiedzieli czy wchodząc do kniei znajdą upragniony spokój i krzewy pełne dzikich jagód, czy też natkną się na innego dzikusa z dzidą na ramieniu. Ktoś taki jawił im się zapewne - używając języka Tadeusza Konwickiego, jako zwierzoczłekoupiór. Tak rodził się stres, syndrom psychiczny, rozpoznany przez Kanadyjczyka Hansa Selye, już w naszej epoce, jako właściwy nam wszystkim.
Długa historia ludzkości nie oszczędzała nam zgrozy i horrorów. Nawet czytając historię Europy ostatniego tysiąclecia przechodzimy od wojny do wojny, od konfliktu konfliktu, wliczając w to długie wzmożenia religijne, okresy reformacji, kontrreformacji, etc. Zdarzały się okresy względnego spokoju, pełne jednak były skrytych mordów i intryg.
W ten sposób przez wojny, powstania, rewolucje dotarliśmy do naszych czasów. Niezwykłych, bo nie tylko stabilnych politycznie w naszej hemisferze, ale opartych na trwałych zdawałoby się normach prawnych, etycznych, obyczajowych. Oświecenie, odrzucając gusła średniowiecza wyeksponowało Rozum jako wartość nadrzędną, co znalazło odzwierciedlenie w amerykańskiej konstytucji z 1789 r.,obowiązującej do dziś.
Polska konstytucja z 3 maja 1791 r. była następna chronologicznie i w tym samym duchu, ale właściwie upadła zanim tak naprawdę zaczęła obowiązywać, bo próbowała wskrzesić upadły już kraj. Pozostały tradycje prawne w Rzeczpospolitej, które znalazły wyraz w kolejnych konstytucjach, równie rachitycznych. Obecna ustawa zasadnicza z 1997 r. dała nam złudzenia stabilności prawnej i nadal się trzyma. Lecz tylko formalnie. Bo wielu jest takich, począwszy od prezydenta, poprzez prawą stronę, którzy jej nie cierpią i dają na każdym kroku do zrozumienia że jest już stara... i trzeba ją za wszelką cenę unicestwić. Co też sukcesywnie robią...
Ta konstytucja i oparty o nią ład prawny, w połączeniu z naszą obecnością w Unii Europejskiej, stwarzały filary trwałości i pewnej jednak przewidywalności. Do tego stopnia, że do niedawna większość Polaków, pomimo tragicznej historii, nie brała poważnie pod uwagę możliwości wojny. To się szybko zmienia. Teraz, jak mówi premier Tusk, żyjemy w okresie Przedwojnia.
Stary, przewidywalny ład, oparty o normy i nieprzekraczalne granice broni się jeszcze i ma swoich zwolenników. Adam Mickiewicz przychodzi w sukurs i jego wers z Konrada Wallenroda: "Broni się jeszcze z wież Alpuhary, Almanzor z garstką rycerzy..." Tak, tych rycerzy jest coraz mniej. I nie wiem czy można do nich zaliczyć jeszcze premiera Tuska.
Bo Donald Tusk, waleczny demokrata, staje się populistyczny i nieprzewidywalny. Niedawno, wystąpił z tezą że uchodźcom proszącym w Polsce o azyl, nie będzie on przyznawany. Tym samym łamie on konstytucję oraz elementarne prawa człowieka.
Teraz 'wybuchła" sprawa premiera Izraela Benjamina Netanjahu. To trzeba wziąć w cudzysłów, bo premier Izraela ani do Polski nie przyjechał ani - jak dotąd, nie wyraził woli przyjazdu. Chodzi o planowane na 27 stycznia br. obchody 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz - Birkenau. Premier Netanjahu przyczynił się ostatnio do śmierci dziesiątków tysięcy niewinnych cywilów w Gazie i w związku z tym Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz jego aresztowania. Polska jest zobowiązana do respektowania tego nakazu na mocy podpisanego przed laty Traktatu Rzymskiego. Tymczasem, prezydent Duda, gromko wołający za każdym pobytem w ONZ o przestrzeganie prawa międzynarodowego, tym razem zwrócił się do premiera i rządu o zapewnienie Netanjahu w Polsce bezpiecznego pobytu. I polski rząd wydał odpowiednią uchwałę, czym naraził się wszystkim obrońcom prawa i przewidywalności w całym świecie. Wyszła satyra w orwellowskim duchu: oto człowiek przyczyniający się do ludobójstwa, ma mieć prawo czcić pamięć ofiar ludobójstwa.
Prezydent Duda postawił premiera Tuska pod ścianą. Chce sobie zaskarbić względy prezydenta Trumpa, a wie że Netanjahu jest jego sojusznikiem. Nic z tego jednak tym razem nie wyjdzie, bo Trump nie zaprosił Dudy ani do swojej rezydencji na Florydzie na bankiet z okazji zwycięstwa w wyborach, ani na inaugurację prezydentury w dniu 20 stycznia. Duda wyszedł na tym jak Himilsbach z angielskim.
Trump jest ikoną nieprzewidywalności. Ogłosił że skończy wojnę Rosji z Ukrainą w 24 godziny, teraz już mówi, że to zajmie mu jednak sześć miesięcy. Zamierzył się Kanadę i uczynienie z niej 51 stanu amerykańskiego, teraz nie tylko obecny kanadyjski premier ale i następny mówią mu, że to się nie wydarzy. Podobnie rozwinie się pewnie sytuacja z Grenlandią, która należy do Danii. Trump zasugerował, że Dania powinna zrezygnować ze swoich praw do tej wyspy, bo zasugerował, że może użyć siły.
I pewnie jej nie użyje. Musiałby walczyć z krajem, pozostającym w sojuszu NATO. To byłoby skrajnie nieprzewidywalne, bo jeszcze jak dotąd nic takiego nie nastąpiło. Ale sam fakt, że jeden przywódca natowskiego kraju grozi drugiemu przywódcy kraju w tym sojuszu jest samo w sobie niesłychane i burzące wszelkie nasze wyobrażenia o bezpiecznym świecie.
Nasz polski ład już od dekady jest nieprzewidywalny. Poprzedni rząd pogruchotał wymiar sprawiedliwości. W ten chaos wpadła PKW, szamocząc się po wyroku Izby Sądu Najwyższego, nieuznawanej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. W przewidywalnym świecie orzeczenie TSUE spowodowałoby stosowne zmiany prawa. Ale w obecnym stanie jedna strona sporu uznaje prawo unijne, a druga nie. Cóż, że jesteśmy z własnej woli, wyrażonej w referendum, członkiem Unii? Cóż, że podpisaliśmy i ratyfikowaliśmy traktat? Członkowie PKW mają wątpliwości czy Izba SN jest sądem, ale i tak postanowili przyjąć jej werdykt. Nawet nominowani przez KO doktorzy prawa wstrzymali się od głosu. Uchwała PKW z 30 grudnia 2024 r. jest wewnętrznie sprzeczna. Zyskała miano "uchwały Schrödingera", ponieważ kot Schrödingera (nazwa od eksperymentu w obszarze fizyki kwantowej) był jednocześnie i żywy i martwy. Tak i ta uchwała niby coś postanawia, a jednocześnie już w następnym punkcie to unieważnia (a przynajmniej poddaje w wątpliwość).
To wszystko rodzi tęsknotę do przewidywalnego świata. Ale takiego nie ma i już pewnie nie będzie. Zawsze można się jednak pocieszyć i pójść na dużą czarną. Bo, jak to ktoś kiedyś powiedział, życie jest tylko wymówką żeby móc pić kawę.…
Komentarze obsługiwane przez CComment