O najstarszych stacjach meteorologicznych na Mazowszu
Kilka tygodni temu, podczas obiadu powitalnego w greckiej restauracji w kampusie uniwersyteckim Am Hubland w Würzburgu, profesor Helmut Flachenecker, w którego katedrze już prawie od miesiąca goszczę, zapytał mnie, czemu moja uczelnia w tak krótkim czasie kolejny już raz zmieniła nazwę.
Kiedy mu to wytłumaczyłem, prosił, żeby krótko opowiedzieć, czym my tak naprawdę w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Ciechanowie się zajmujemy, ponieważ w Niemczech – warto to dodać – termin „akademia” dotyczy instytucji naukowych, które nie kształcą studentów. Okazało się, że nie miałem go za bardzo czym zaskoczyć, bo na uniwersytecie w Würzburgu mają i laboratoria akredytowane, i kompleksy sportowe, i pracownie symulacji medycznej, a nawet własną klinikę z prosektorium, nie mówiąc już o potężnej bibliotece, z której sam często korzystam, no i oczywiście tysiące studentów z całego świata. Kiedy więc wyczerpał mi się już ten cały nasz uczelniany arsenał reklamowo-rekrutacyjny, postanowiłem – jak na gościa Pracowni Badań nad Dziejami Zakonu Krzyżackiego przystało – nie poddawać się i sięgnąć tym razem po „polskie miecze”, czyli po to, co miałem przygotowane na koniec spotkania. Wręczyłem koledze Helmutowi prezenty przywiezione z Polski, a wśród nich słoik z miodem z naszej uczelnianej pasieki. „Taaak. To wy macie własny miód?”. Słysząc to zdziwienie w głosie kolegi, połączone z niedającą się ukryć jego fascynacją do natury i upraw (Würzburg i cała Dolna Frankonia słynie z winnic), z podniesioną już przyłbicą pociągnąłem dalej: „Nie tylko pasiekę mamy na uczelni, ale jak Bóg da, a bezbożne ministerstwo pozwoli, to nawet będziemy mieli niedługo ponad 100 ha ziemi na zasiewy eksperymentalne, a może nawet własną uprawę konopi, nie mówiąc już o tym, że od kilku lat mamy też własną stację meteorologiczną”. I wtedy mnie olśniło. Tak! Stacja meteorologiczna! Przecież w 1915 r., kiedy armia niemiecka po raz pierwszy od ponad stu lat znalazła się na terenie północnego Mazowsza, to jedną z rzeczy, która najbardziej zaskoczyła Niemców po wyparciu Rosjan z nadgranicznej wtedy Mławy, była miejscowa stacja meteorologiczna. Wkrótce pisano o niej nawet w dzienniku prasowym niemieckiej socjaldemokracji, wydanym w Magdeburgu, „Głosie Ludu” (Volksstimme”). A że to już historia sprzed ponad stu lat, więc i ja moich Czytelników na krótką wędrówkę meteorologiczno-historyczną dziś zapraszam.
Zanim przejdę do Mławy, chciałem nadmienić, że pierwsze instrumentalne pomiary meteorologiczne znane były w Polsce już od połowy XVII wieku. Jednak pierwsze pomiary stacjonarne (stacje meteorologiczne) powstały dopiero pod koniec XVIII wieku. Prym pod tym względem wiodła wówczas Warszawa i Kraków. Najsłynniejsza była – istniejąca zresztą do dziś – uniwersytecka stacja meteorologiczna w Krakowie, działająca od 1792 r. najpierw przy Obserwatorium Astronomicznym, a od 1976 r. w Instytucie Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Swoje powstanie zawdzięcza ona najtęższej wtedy w Polsce „ścisłej głowie”, ówczesnemu profesorowi matematyki wyższej i astronomii w Krakowie, Janowi Śniadeckiemu, który wcześniej swoje pasje naukowe rozwijał w czasie studiów w Getyndze, Lejdzie, Utrechcie i w Paryżu. To on sprowadził do stacji krakowskiej pierwsze instrumenty do pomiarów – wtedy jeszcze wyjątkowo skromne – barometr rtęciowy i dwa termometry, które umieścił na zewnątrz okna po północnej stronie budynku obserwatorium astronomicznego. Dzięki nim 1 maja 1792 r. o godz. 7.00 dokonał pierwszej w historii tej uczelni instrumentalnej obserwacji meteorologicznej, której zapis do dziś się zachował, i tak zainicjował trwające do dziś, z małymi jedynie przerwami, krakowskie obserwacje pogody. Jeszcze starszą tradycję, i to nieprzerwaną, posiadają obserwacje meteorologiczne prowadzone w Warszawie od 1779 r. I tu od razu pojawia się pierwszy wątek północno-mazowiecki. Otóż tym, który jako pierwszy opracował naukowo obserwacje warszawskie z lat 1779-1828 był pochodzący z Poboża, a dokładnie ze wsi Szczepkowo-Giewarty, Wojciech Bogumił Jastrzębowski – o którym już kiedyś pisałem – absolwent płockiej Małachowianki i Uniwersytetu Warszawskiego, a od 1836 r. profesor w Instytucie Agronomicznym we wsi Marymont pod Warszawą (dziś Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego). Za opracowanie wspomnianych obserwacji meteorologicznych oraz wydanie ich drukiem Jastrzębowski został w 1829 r. przyjęty w poczet członków przybranych do elitarnego wówczas Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk. Warto też przypomnieć, bo o tym już kiedyś pisałem, że obserwacje meteorologiczne prowadził też płoński lekarz i astronom, Jan Walery Jędrzejewicz, w przydomowej stacji meteorologicznej, którą założył wraz obserwatorium astronomicznym w 1872 r. na tyłach budynku przy ulicy Ciechanowskiej 22. Wyniki swych pomiarów meteorologicznych drukował w „Pamiętniku Fizjograficznym”, gdzie również ukazywały się jego prace porównawcze, między innymi na temat wpływu czynników pogodowych na choroby panujące w Płońsku i okolicy w latach 1875-1887. Jednak jego stacja meteorologiczna, podobnie jak i obserwatorium astronomiczne, nie przetrwały do naszych czasów, a rozpoczęte przez niego pomiary nie były już dalej kontynuowane.
I tak dochodzimy do wspomnianej na wstępie stacji meteorologicznej, a dokładnie Stacji Hydrologiczno-Meteorologicznej w Mławie, położonej obecnie przy ulicy Szreńskiej 14, jednej z najstarszych tego rodzaju placówek w Polsce i najstarszej na północnym Mazowszu, która przetrwała dwie wojny światowe i kilka pokoleń mieszkańców Mławy. Została ona założona w 1896 r., a inicjatorem jej powstania był lekarz straży granicznej, rodem z Estonii, oficer służący w armii carskiej, doktor Ferdynand Eichfuss. To właśnie on sprowadził do Mławy potrzebne instrumentarium meteorologiczne z Mikołajewskiego Głównego Obserwatorium Fizycznego w Petersburgu, udostępnione mu pod warunkiem, że wszelkie pomiary będzie przekazywał drogą służbową (pocztą wojskową) do Petersburga oraz do Królewca. Chodziło między innymi o pomiary dotyczące grubości powłoki śnieżnej w poszczególnych przedziałach czasowych, które to dane miały być wykorzystywane dla celów wojskowych, a także dla potrzeb komunikacji drogowej i kolejowej (stacja pomiarowa znajdowała się blisko torów Kolei Nadwiślańskiej) oraz dla rolnictwa. W mławskiej stacji znajdował się barometr rtęciowy, aneroid (czujnik barometru), termometr suchy, wilgotny i minimalny, hydrometr (wilgotnościomierz), wiatromierz do ustalania kierunku i siły wiatru oraz zegar słoneczny.
Kiedy w 1901 r. doktor Eichfuss opuścił Mławę nadzór nas stacją przejął oficer dragonów, doktor Sokalski, z zawodu weterynarz. Po nim zaś w 1907 r. kierownictwo stacji przejął mławski lekarz powiatowy, doktor Alojzy Korzybski, ojciec profesora Tadeusza Korzybskiego, późniejszego słynnego biochemika. Jako lekarz szkolny oraz nauczyciel higieny w Szkole Handlowej w Mławie (dzisiejsze Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Wyspiańskiego) Korzybski wpadł na pomysł, aby pomiary w stacji meteorologicznej były prowadzone przez uczniów mławskiej „handlówki”. I tak też się stało. Do 1915 r. dane z mławskiej stacji były przekazywane władzom rosyjskim. Później z kolei trafiały do niemieckich służb meteorologicznych. Natomiast w 1919 r. opiekę nad mławską stacją przejął Państwowy Instytut Meteorologiczny w Warszawie. Od tej pory nad pracami stacji czuwał wykwalifikowany pracownik, ale sentyment uczniów i nauczycieli mławskiego ogólniaka do stacji pozostał. I dla nich, i dla uczniów Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Męskiego przy ulicy Warszawskiej wyprawy do „stacji pogodowej” były ulubionymi zajęciami terenowymi z geografii. Po zniszczeniach wojennych stacja ta została gruntownie odnowiona i od tej podlegała Państwowemu Instytutowi Hydrologiczno-Meteorologicznemu powołanemu w 1945 r. Natomiast od 1973 r., kiedy połączono Państwowy Instytut Hydrologiczno-Meteorologiczny i Instytut Gospodarki Wodnej, oficjalnie podlega ona Instytutowi Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie i to właśnie dzięki niej Mława pojawia się w komunikatach pogodowych i na mapach pogodowych Polski. I tak od ponad stulecia stanowi ona przedmiot lokalnej dumy nie tylko mieszkańców Mławy. A że od kilku już lat pomiary pogodowe – z wykorzystaniem nowoczesnej bazy informatycznej – prowadzone są również w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Ciechanowie, więc tym samym mam podwójmy powód do dumy, którym chętnie się dzielę nawet nad dalekim Menem, i to wtedy, gdy większość interesuje się tylko Euro 2024.
Komentarze obsługiwane przez CComment