Pisarskie święto
Ostatnio widując się częściej z przedstawicielami służby zdrowia niż z koleżankami, wypełniłam ankietę, a sympatyczna pani pielęgniarka zapytała mnie o zawód. Gdy odpowiedziałam, uśmiechnęła się i skomentowała, że mam ciekawą pracę. To prawda, uśmiechnęłam się.
Jest ciekawa i pozwala na kontakty z ludźmi, którzy mają rozmaite zainteresowania, reprezentują różne profesje, a czasem je łączą jak to bywa z pisarkami i pisarzami, którzy pracują w innym zawodzie, a pisanie to ich druga praca i pasja.
Kiedy poznałam pierwszą pisarkę lub pierwszego pisarza? Przyznaję, nie mogę sobie przypomnieć. Prawdopodobnie w liceum, do którego zawitali początkujący wówczas reporterzy, znani mi z tygodnika „Na przełaj”: Wojciech Tochman i Mariusz Szczygieł. W tamtym czasie, wcześniej niż obu dziennikarzy, poznałam kolegę z rocznika, z którym współtworzyłam gazetę szkolną „Szarak” (tytuł, jak można się domyślić, nie od zająca, tylko przeciętnego człowieka). Opowiadania kolegi świadczyły o jego talencie literackim i już wtedy wiedziałam (podobno wcześniej od niego samego), że napisze on świetne powieści. Nie myliłam się (wróżka czy kto?), choć podobno jedno z opowiadań skrytykowałam, czego nie pamiętam. Ten kolega, jak się domyślacie, to Robert Ostaszewski, autor kryminałów. Oczywiście, we wspominanym czasie żaden z trzech panów nie miał w swoim dorobku książek. Za to miał je, książki poetyckie, Stefan Żagiel, dziennikarz i po latach mój redakcyjny kolega, zmarły w ubiegłym roku. Dzięki Stefanowi oraz środowisku twórców Ciechanowa poznałam wiele poetek i wielu poetów z dawnego województwa. Kolejnych przedstawicieli tego zawodu poznałam na warsztatach dziennikarskich, a potem na studiach. Duże wrażenie wywarły na mnie spotkania z eseistą Juliuszem Wiktorem Gomulickim, synem Wiktora, tego od „niebieskich mundurków” i „błękitnej Narwi” oraz poetą i eseistą Zbigniewem Bieńkowskim; żonę drugiego z nich, której wiersze cenię, Adrianę Szymańską, autorkę książek dla dorosłych i dla dzieci, miałam przyjemność poznać już jako dziennikarka „TC”.
Ten rozdział mojego życia sprawił, że poznałam pisarki i pisarzy z różnych stron kraju. Z niektórymi z nich, obdarzona zaufaniem przez organizatorów, prowadziłam spotkania. Do jednych z pierwszych należały spotkania z ww. Robertem Ostaszewskim, ciechanowianinem, i Iloną Gołębiewską, absolwentką pułtuskiego Skargi, która jako licealistka przypuszczalnie wzięła udział w prowadzonych przeze mnie warsztatach literackich. Z obojgiem miałam przyjemność przeprowadzić rozmowy dla Tygodnika, obojgu sekunduję, dzięki Ilonie poznałam Mirę Białkowską, autorkę i powieści, i fraszek, i bajek dla dzieci, zaś dzięki Robertowi m.in. „kryminalistę” Grzegorza Skorupskiego, a wcześniej współautora książki „Swąd” Bartosza Wojsę. Odkryłam, że Joanna Wtulich, autorka powieści m.in. z historią w tle, pochodzi z powiatu mławskiego, a na Mazowszu mieszkają również Ewa Sobieniewska, Marcin Ciszewski czy Anna Szczypczyńska, obecnie mieszkanka Szklarskiej Poręby, znani mi z uczestnictwa w warsztatach. Do nich dołączyły dziennikarki: Katarzyna Droga, Kasie Enerlich i Kościelak oraz Justyna Dżbik-Kluge, współpracująca niegdyś z „TC”. Tu nie mogę pominąć kolegi z redakcji Radka Kowalskiego, autora thrillera i koleżanki Ewy Stangrodzkiej-Kozłowskiej, poetki. Nie sposób wszystkich wymienić. Wszystkim jestem wdzięczna za spotkania i rozmowy, ostatnio Magdalenie Witkiewicz i Sylwii Winnik.
Wszystkim życzę z okazji ich święta pomysłów, czasu i siły na pisanie, bestsellerów, dobrej współpracy z wydawcami i rosnącego grona czytelniczek i czytelników.
Komentarze obsługiwane przez CComment