ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Polityczni staruszkowie mają przyszłość

Wygląda na to, że ponownie weszliśmy w „epokę starców” na politycznych szczytach. Po drugiej wojnie było ich relatywnie wielu, wśród nich tak wielcy mężowie stanu, jak Churchill, de Gaulle, czy Adenauer. Wiek wtedy nikogo nie interesował.

Zupełnie inaczej było gdy w Związku Radzieckim rządził starzejący się Breżniew, a z nim jego rówieśnicy - Susłow czy Gromyko. Mówiliśmy wtedy za „kremlinologami", że w Moskwie rządzi klika „geriatrycznych" przywódców. Choć tak naprawdę wcale nie byli długowieczni, szczególnie Breżniew, nieustannie wstawiony, nawet w trakcie swoich „braterskich" wizyt w demoludach. Po jego śmierci władzę objął na krótko stary i chory Czernienko, a zaraz po nim, nie na wiele dłużej Andropow. Polityk także wiekowy i chory. Dziś mało kto o nich pamięta bo przeminęli tam w Rosji jak meteory. Dopiero po tych politycznych seniorach ster rządów objął znacznie od nich młodszy Gorbaczow, który odcisnął piętno w całym naszym świecie. Swoje stanowisko zawdzięczał temu, że starsi towarzysze powymierali.

Teraz jednak starcy rządzą w polityce na antypodach. I to Rosjanie wypominają wiek amerykańskim liderom. Szczególnie złośliwy jest były rosyjski premier i bliski współpracownik Putina Dmitrij Miedwiediew. Napisał na moskiewskim portalu że „egzystencjalnym zagrożeniem są staruszkowie, jak Biden, którzy gotowi są rozpocząć wojnę z Rosją". A jeszcze niedawno to właśnie Miedwiediew, i to wielokrotnie, groził użyciem przez Rosję broni nuklearnej. Nikt nie może mieć wątpliwości, że to Rosja dokonała niesprowokowanej agresji na Ukrainę. Ameryka pomaga Ukrainie bronić niepodległości. 

Nie da się ukryć, że oczy świata zwrócone będą na Amerykę gdzie w listopadzie wybiorą prezydenta. I na ten moment kandydują tam dwaj „staruszkowie", co jest bez precedensu w historii Stanów; Joe Biden ma już 81 lat a Donald Trump jest tylko trzy i pół roku młodszy. 

Amerykanie ze swoim kultem młodości wydają się zaskoczeni. Obaj kandydaci nie mają konkurencji w swoich partiach, choć młodych i dynamicznych polityków nie brakuje.
Media lubują się w opisywaniu gaf popełnianych przez kandydatów. Joe Biden zapomniał daty śmierci swojego syna Beau. Będąc w Egipcie mówił o Meksyku. Z kolei w Europie zmarłych już przywódców potraktował tak, jakby nadal żyli. I w ogóle mówi wolniej i mniej wyraźnie, chodzi sztywno, kilka razy spadł z roweru, często się potyka, etc. 

Z kolei Trump też ma problemy z pamięcią, myli nazwiska i osoby, na przykład pomylił przywódców Węgier i Turcji, wybory wygrał z Obamą, a nie z Hillary Clinton, główną swoją konkurentkę w partii republikańskiej Nicki Haley pomylił z byłą demokratyczną spikerką Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Poza tym Trump od dawna oszczędnie gospodaruje prawdą, miesza fakty każdego dnia, do tego ścigają go prokuratorzy i grozi mu nawet więzienie. Zarzutów karnych i cywilnych ma prawie sto…

Wszystko to nie szkodzi jego popularności po prawej stronie sceny, bo Trump głosi, że jest politycznie prześladowany i czuje się w Ameryce jak Navalny. O Putinie nigdy nie powiedział jednego złego słowa, natomiast sprzyjający mu dziennikarz Tucker Carlson, po przeprowadzeniu głośnego wywiadu z Putinem oświadczył niedawno że „cechą lidera jest że zabija ludzi".O takim liderze Biden wyraził się że jest to "kawał skur...syna".

Trump jest nie tylko młodszy, ale też w lepszej formie fizycznej, co lubi demonstrować. Przoduje w sondażach, ale to jeszcze może się zmienić jeśli przed wyborami zostanie skazany za jakiekolwiek przestępstwo. Jest wielu niezależnych Amerykanów, bez stałej afiliacji partyjnej i oni zazwyczaj są „języczkiem u wagi”.

Z pewnością nie będą chcieli głosować na przestępcę. I jeśli Biden wygra w listopadzie, zakończy pełną drugą kadencję w wieku 86 lat, to z pewnością będzie rekord trudny do pobicia. W tym wieku nawet Ronald Reagan, który przestał być prezydentem w wieku 77 lat, miał już Alzheimera.

My w Polsce nie mamy aż tak wiekowych polityków. Są tacy, którzy w podeszłym będąc wieku, już wkrótce mogą znaleźć się w podobnej sytuacji. Myślę tutaj głównie o politykach prawicy, takich jak Terlecki, Macierewicz czy Jarosław Kaczyński. Ten ostatni skończy niebawem 75 lat i właśnie ogłosił, że będzie się ubiegał o kolejną kadencję na stanowisku prezesa PiS. Kaczyński ma w swej historii całą masę gaf i perseweracji (nikt nam nie wmówi że czarne jest czarne a białe jest białe), teraz jednak jest trochę bardziej uważny, chociaż jak zawsze łatwo mu przychodzą insynuacje. Powiedział, jak pamiętamy do Donalda Tuska zaraz po jego wyborze na premiera, że jest „niemieckim agentem" , po nowej władzy spodziewa się „politycznych zabójstw", zaś demonstranta w Warszawie nazwał na miesięcznicy „gówniarzem" i „zas...ym gnojem". Pech chciał, że był to ten sam człowiek, do którego przed laty Lech Kaczyński, jako prezydent Warszawy zwrócił się pieszczotliwie „spieprzaj dziadu". Nazywa się Zbigniew Aniszewski i zwany jest w środowisku „dziadem z Pragi", bo mieszka właśnie w tej dzielnicy. Teraz już został „ochrzczony" przez obu braci i pewnie czuje się życiowo spełniony. Kaczyński też może czuć się twardzielem, dał „dziadowi" popalić.

A jednak, po przegranych wyborach jest coraz częściej krytykowany w swojej własnej partii, pośrednio czy bezpośrednio. Już nie ogarnia złożoności spraw, w Sejmie ma problem przy głosowaniu i naciśnięciu na właściwy guzik, a otoczenie nie ułatwia mu dostępu do pełnych informacji. Stąd tak częste wrażenie że Kaczyński „odleciał gdzieś w kosmos". Mówił o tym poseł Jan Krzysztof Ardanowski, czy posłanka z Krakowa Małgorzata Wasserman, urażona pojawiającymi się pogłoskami że Kamiński i Wąsik inwigilowali Pegasusem własne środowisko. W partii jest wiele napięć na tym tle, ludzie boją się szantażu.

Z kolei profesor Andrzej Nowak, intelektualny guru PiS, zażądał aby Kaczyński podał się do dymisji i oddał stery młodszym. Ten jednak jest niewzruszony, nie ma zamiaru pójść na emeryturę, cóż miałby robić poza polityką. 

A zatem polityczni staruszkowie, zarówno w Polsce jak i w Ameryce, mają przed sobą przyszłość. Pytanie czy my z nimi mamy jakąś. Jeszcze nam narozrabiają.

Komentarze obsługiwane przez CComment