ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Śladami pokolenia Trubadurów i Alibabek

Od lewej: Zbigniew Kuchalski, Mirosław Puchalski, Andrzej Radź, Jan Andrzej Kaluszkiewicz, Wojciech Jabłoński

W miniony piątek 13 grudnia w kościele parafialnym w Szelkowie cała Polska żegnała Ryszarda Poznakowskiego, znanego muzyka, współzałożyciela zespołu Trubadurzy, legendy polskiej sceny muzycznej minionego półwiecza, związanego z Magnuszewem Dużym, niewielką wsią w powiecie makowskim.

Opublikowany (przypomniany) w poprzednim numerze TC reportaż Izabeli Koby „Trubadur w gumofilcach” to piękne świadectwo i dowód pamięci o tym wyjątkowym artyście zmarłym w nocy z 30 listopada na 1 grudnia br. Jego śmierć to kolejne w ostatnim czasie rozstanie z przedstawicielem pokolenia, które wyznaczało nowe trendy w polskiej kulturze muzycznej okresu powojennego. Jako muzyk, autor między innymi takich przebojów, jak „Mały książę”, „Trzynastego”, „Bądź dziewczyną moich marzeń”, „Znamy się tylko z widzenia”, był jednym z tych, których określano mianem buntowników i romantyków w jednej osobie. Dziś z nieukrywaną nostalgią wspominamy nie tylko jego dokonania, ale również całego pokolenia muzyków, którzy w czasach świetności polskiego bigbitu, wtedy nowego i niepowtarzalnego zjawiska w kulturze młodzieżowej, nie tylko potrafili fascynować, bawić i oczarowywać, lecz także kształtować pokolenie młodych artystów, wśród których nie brakowało osób z północnego Mazowsza. Czerwono-Czarni, Trubadurzy, Skaldowie, Czerwone Gitary, Alibabki, ale też nasze rodzime Wiolinki, Kolumbowie, Kameleon, Septima i wiele innych zespołów, które pojawiały się wtedy jak grzyby po deszczu, to zjawisko samo w sobie i na swój sposób niepowtarzalne. Niech więc dzisiejszy felieton będzie krótką wędrówką śladami tamtych lat i ludzi, których wspólnym symbolem była pasja do muzyki, „mocne uderzenie” (bigbit) i nieodłączna gitara.

O sile oddziaływania znanych i popularnych w latach sześćdziesiątych zespołów muzycznych świadczy między innymi historia znanych w całej Polsce Alibabek oraz mławskich Wiolinek. Pierwsza z tych grup, założona w Warszawie w 1963 r. przez Zbigniewa Ciechana i Jana Rysińskiego, debiutowała rok później w Przemyślu na Festiwalu Piosenki Harcerskiej oraz w „Radiowej Giełdzie Piosenki”. Wykonywane przez nich utwory „Idzie świt”, „Gdy zmęczeni wracamy z pól”, „To ziemia”, „Kwiat jednej nocy” czy „Dom w malwy malowany” przyniosły im wielki sukces i rozgłos w całym kraju. Kiedy członkinie zespołu święciły swoje pierwsze triumfy na Krajowym Festiwali Piosenki Polskiej w Opolu w 1964 i 1965 r., w niewielkiej, powiatowej Mławie, a dokładnie w miejscowym Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Wyspiańskiego, nauczyciel i wychowawca tejże szkoły oraz późniejszy jej dyrektor, Eugeniusz Łaciak, człowiek wyjątkowej charyzmy i wielu talentów, założył zespół recytatorko-śpiewaczy Wiolinki. Podobnie jak Alibabki była to początkowo sześcioosobowa grupa (sekstet) złożona z mławskich licealistek, która od roku szkolnego 1965/1966 – jak zapisano w kronice szkolnej – stała się „zespołem wędrownym”. Działała jeszcze przez kolejne lata przynosząc rozgłos zarówno szkole, jak i dyrektorowi Łaciakowi, który za swój sukces otrzymał w 1966 r. indywidualną odznakę „Tysiąclecia Państwa Polskiego” za działalność na niwie kultury. Wkrótce – jak się okazało – rozśpiewał całą szkołę, ale to już historia na oddzielną opowieść.

Z kolei w 1967 r. w ciechanowskiej kawiarence „Danuśka” – o czym pisał przed kilkoma laty na łamach TC redaktor Stefan Żagiel – zawiązała się grupa wokalno-muzyczna Kolumbowie. Jej filarem był absolwent Krasiniaka i ówczesny student Politechniki Warszawskiej, Wojciech Jabłoński, który grał wcześniej na klarnecie w warszawskim zespole jazzowym Old Timers. W grupie, którą założył w swoim rodzinnym mieście, grał początkowo na organach elektrycznych (obok gitary był to najważniejszy instrument tamtej epoki), a jego kompanami byli: Mirosław Puchalski (gitara), Mirosław Kowalski (gitara basowa), Andrzej Kutyłowski (perkusja) oraz Andrzej Radź (wokal). Wielkim sukcesem Kolumbów był udział w II Młodzieżowym Festiwalu Muzycznym, podczas którego znaleźli się w szóstce finalistów. Ich koncert finałowy na Stadionie Śląskim w Chorzowie w lipcu 1969 r., stał się wydarzeniem, o którym mówił cały Ciechanów i nie tylko. Po powrocie młodych muzyków do rodzinnego miasta witano ich jak bohaterów. Zespół działał przez wiele lat, korzystając z gościnności Powiatowego Centrum Kultury, choć nastąpiły w nim pewne zmiany personalne. Wkrótce po chorzowskim sukcesie Andrzeja Kutyłowskiego, który wyjechał na studia, zastąpił Zbigniew Kuchalski, a po nim Marek Bryll, natomiast Mirosława Kowalskiego na gitarze basowej zastąpił Wojciech Jabłoński, a miejsce tego z kolei zajął Andrzej Kaluszkiewicz, obecny starosta ciechanowski, który grał na organach elektrycznych. Zdaniem redaktora Stefana Żagla zespół Kolumbowie był jednym z trzech zjawisk, które się w Ciechanowie naprawdę udały dzięki pracy i talentom konkretnych ludzi. Drugim takim zjawiskiem – jego zdaniem – był złoty medal olimpijski Ireneusza Palińskiego w podnoszeniu ciężarów, a trzecim powołanie „Tygodnika Ciechanowskiego”, który nieprzerwanie od 45 lat służy mieszkańcom północnego Mazowsza.

Nieco młodszym od ciechanowskich Kolumbów był mławski zespół założony na początku lat siedemdziesiątych przez dwóch uczniów wspomnianego już, „rozśpiewanego” Liceum Wyspiańskiego, Waldemara Traczyka i Grzegorza Skawińskiego. Zespół nosił nazwę Kameleon i działał oficjalnie pod auspicjami Miejskiego Domu Kultury w Mławie, a jego wielkim sukcesem było zwycięstwo podczas Festiwalu Piosenki Harcerskiej w Siedlcach. To właśnie z mławskiego Kameleona powstało w Trójmieście w 1974 r. słynne trio Horoskop, w którym poza Grzegorzem Skawińskim (gitara, wokal) i Waldemarem Traczykiem (gitara basowa) grał na perkusji Jan Pluta. Natomiast dwa lata później Horoskop i Blues Band Akcenty dał początek legendarnemu zespołowi Kombi, który uważany był za sztandarowy w Polsce zespół muzyki młodej generacji lat siedemdziesiątych. 

Od lewej: Waldemar Tkaczyk, Grzegorz Skawiński i Marek Olszewski

Jak wielka była wówczas siła muzyki młodej generacji niech świadczy fakt, że nawet w kościołach diecezji płockiej, między innymi w Mławie, Ciechanowie, Płocku, Gostyninie czy Płońsku pojawiły się w tym czasie muzyczne zespoły młodzieżowe (bigbitowe), które do liturgii włączyły gitarę, bas i organy elektryczne, co przyciągało młodzież, trochę gorszyło starsze pokolenie wiernych, ale zwłaszcza niepokoiło władze państwowe i służbę bezpieczeństwa, która swoją kontrolą operacyjną objęła w tym czasie między innymi „bigbitowych wikariuszy”: ks. Zenobiusza Mosakowskiego z Ciechanowa i ks. Jana Pakiełę z Mławy. Oddzielną historię posiada powstały wówczas zespół muzyczny kleryków seminarium duchownym w Płocku – Fratres, którego założycielem był młody wykładowca liturgiki, zafascynowany odnową soborową Kościoła, ks. dr Andrzej Rojewski. Ale to nie tylko miasta były wówczas miejscem oddziaływania bigbitu. Na przykład w tym samym czasie przy Klubie Młodzieżowym Cukrowni „Izabelin” w Glinojecku pod kierownictwem Heleny i Stanisława Wiśniewskim powstał młodzieżowy zespół bigbitowy w składzie: Andrzej Kowalski, Marek Klimkiewicz, Roman Pniewski i Stanisław Jankowski, a także znany w kraju od słynnych „Konfrontacji 77”, zespół instrumentalno-muzyczna Septima, w którym występowali: bracia Artur i Paweł Wiśniewscy, Grzegorz i Zbigniew Werniccy, Robert Wysocki, Sławomir Kowalski oraz Zbigniew Derbin. To właśnie ci młodzi ludzie, wraz ze wspomnianymi grupami Kolumbowie, Kameleon, Wiolinki oraz wieloma innymi grupami „mocnego uderzenie” zmieniali oblicze naszej rodzimej kultury młodzieżowej północnego Mazowsza, i tak jak Ryszard Poznakowski czy bliska mu „dziewczyna z gitarą”, czyli Karin Stanek, do dziś pozostali zjawiskiem samym w sobie i godnym pamięci.

Komentarze obsługiwane przez CComment