ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Zanim 

Tak niewiele czasem trzeba, by wywołać uśmiech, nie na twarzach innych ludzi, lecz własny.

Tak mało niekiedy trzeba, by poczuć choć przez chwilę radość. Tak niedużo nieraz trzeba, by ofiarować sobie drobną przyjemność. Ktoś powie: „Nie mam czasu”, inny: „Nie mam siły”, następny: „Nie mam pieniędzy”. Znam to. Tłumaczenie się brakiem czegoś, niedoborem, niewystarczalnością. Kto z nas tego nie zna? Kto tak nie mówi? Czy jednak warto to sobie powtarzać, wręcz wmawiać? A może warto spojrzeć na te twierdzenia jak na wymówki? Przy okazji zastanowić się, czy nie przejęliśmy pewnych schematów działania od bliskich? 

Coraz więcej wiemy o wpływie biologii, hormonów na nasz organizm, funkcjonowanie, relacje i decyzje. Gorzej z zastosowaniem wiedzy w praktyce. Słyszeliśmy o kortyzolu, hormonie stresu, coraz częściej nazywanym cichym zabójcą. Jego wysoki poziom we krwi, utrzymujący się przez dłuższy czas odbija się na naszym zdrowiu i jakości życia. Pośrednio odbija się i na naszych bliskich, chyba że tłumimy negatywne emocje, wręcz je zamrażamy. Wcześniej czy później taka postawa, czego część z nas doświadczyła, również wpłynie na nasze samopoczucie i zdrowie, nastawienie do siebie samych, innych ludzi, świata. 

Jak dowodzą badania, o których dowiedziałam się od znajomej, osoby cierpiące na depresję mają mniejsze szanse na skuteczną fizjoterapię. Im depresja głębsza, w dodatku nieleczona, tym mniejsza skuteczność zabiegów i ćwiczeń. „W takiej sytuacji biochemia mózgu nie działa prawidłowo, a to właśnie biochemia daje pacjentowi motywację, energię, siłę, także tę fizyczną. Gdy pacjent nie ma dopaminy, nie odczuwa szczęścia, więc nawet sukcesy w terapii nie będą go cieszyć”, wyjaśnia Maja Herman, lekarka, psychiatra i psychoterapeutka w rozmowie z Joanną Tokarską (portal „Głos fizjoterapeuty”). To skrajny przykład. Wystarczy nasze gorsze samopoczucie, zdenerwowanie, smutek, frustracja, a działania fizjoterapeutyczne odniosą mniejszy efekt, za to ból podczas tych samych ćwiczeń może być przez nas dużo bardziej odczuwalny. Mimo naszych starań, by mieć pozytywne nastawienie. Bywa, że nasz organizm w danym czasie nie jest w stanie wyprodukować hormonów takich jak serotonina czy dopamina, które napędzają nas do działania. Nie jest on bowiem, jak przypomina Maja Herman, „studnią bez dna”. Stanowi „źródło odnawialne, ale wyczerpywalne”. 

Zanim dojdzie do takich sytuacji, zanim rzeczywiście będziemy odczuwać stały brak siły i energii, warto poszukać równowagi. Nie damy rady zacząć od spełnienia swojego największego marzenia, ale możemy od drobiazgów, tu i teraz. Możemy zrobić coś dla siebie. Coś, co wywołuje nasz uśmiech, co sprawia, że czujemy choć przez chwilę radość, co pozwoli nam ofiarować sobie drobną przyjemność. Ktoś z nas wypije kawę w ładnej, porcelanowej filiżance, którą wcześniej wyjmował tylko dla gości. Ktoś inny zrobi sobie smaczny posiłek, który wcześniej robił tylko dla rodziny, bo dla siebie nie warto. Ktoś przypomni sobie, że lubił kiedyś tańczyć i do tego wróci. Ktoś założy ogródek, następny weźmie psa ze schroniska, kolejny przygarnie zbłąkanego kota, jeszcze inny zacznie malować lub ćwiczyć. Zrobi coś, dzięki czemu obniży poziom kortyzolu, a wyzwoli inne hormony. Będzie się częściej uśmiechał, czuł zadowolenie, radość, satysfakcję, przyjemność. Zacznie dostrzegać to, czego nie dostrzegał jak moja koleżanka, która odnalazła w sobie malarską pasję. Stojąc w korku, nie zezłościła się, tylko obserwowała niebo i powiedziała: „Wygląda jakby ktoś suchym pędzlem maznął po tle” (Beatko-Dario, kibicuję Ci). Każdy z nas użyłby innego porównania. I dobrze. 

Komentarze obsługiwane przez CComment