GRUPA POLMLEK świętuje 30-lecie swojej działalności
GRUPA POLMLEK to jedna z największych prywatnych firm mleczarskich w naszym kraju. W Polsce i na świecie posiada w sumie 15 zakładów produkcyjnych. Eksportuje swoje wyroby, już nie tylko mleko, na blisko 140 rynków na całym świecie. O trzech dekadach działalności firmy Grupa Polmlek rozmawiamy z jej właścicielem i założycielem Andrzejem Grabowskim.
Czy polskie mleko jest dobrej jakości?
- Oczywiście. Polskie gospodarstwa dzisiaj w niczym nie przypominają tych sprzed lat. Nowoczesne obory, rozwiązania technologiczne to jedno, ale z drugiej strony nasi polscy rolnicy prowadzą swoje gospodarstwa w bardziej ekologiczny sposób niż np. zachodni rolnicy. Używają mniej pestycydów, zwierzęta są karmione wysokiej jakości paszami, które hodowcy często sami produkują. W Polsce taka przeciętna wielkość gospodarstwa to 40 – 70 krów dojnych. Przy takiej ilości zwierzęta mają mniej stresu, znają swoich opiekunów, to wszystko ma wielki wpływ na jakość mleka.
Czym zatem kieruje się konsument przy wyborze towaru na półce w sklepie? Wyłącznie ceną produktu?
- Z pewnością cena to jeden z głównych czynników mających wpływ na decyzje zakupowe. Ale liczy się jednak w Polsce zaufanie do marki, świadomość marki, rozpoznawalność. Polacy lubią kupować polskie produkty, z krajowych fabryk. Dlatego na naszych polmlekowych opakowaniach mamy znak Produkt Polski. To komunikat dla konsumenta, że ten produkt spełnia wytyczne Ministerstwa Rolnictwa. Że powstał z polskich surowców, w polskiej fabryce. I po takie produkty ludzie sięgają najchętniej. Mleko to akurat dość generyczny produkt. Trudno się doszukać jakiejś wyraźnej przewagi w mlekach od różnych producentów. Ale u naszych dostawców i w naszych zakładach mamy wdrożone systemy bezpieczeństwa, dbamy o dobrostan zwierząt, także logo Polmlek to gwarancja naprawdę wysokiej jakości.
Obchodzicie państwo w tym roku 30-lecie działalności firmy. Czy można jakoś krótko podsumować?
- Z moim partnerem biznesowym i przyjacielem Jurkiem Boruckim poznaliśmy się 30 lat temu. I tak przez te lata, od malutkiego skupu i zakładu mleczarskiego w Gąsewie pomału, krok po kroku, rozbudowywaliśmy firmę. Nie baliśmy się nigdy podejmowania decyzji, czasem obarczonych ryzykiem, ale jak widać ostatecznie nam się to opłaciło. Przejmowaliśmy kolejne zakłady, również od zagranicznych podmiotów, przejęliśmy piękny zakład w Lidzbarku Warmińskim, gdzie w 2017 roku otworzyliśmy ultranowoczesną proszkownię koncentratu białka serwatkowego i laktozy, wcześniej w 2015 r. przejęliśmy zakład sokowy w Tymienicach wraz z mocną marką Fortuna, w 2019 r. dołączył Lacpol, potem w 2022 r. Ceko z marką Sery z Goliszewa, marokański Jibal kupiony od koncernu Bel, rok temu mleczarnia Konecka, teraz Rokitnianka… Jednym słowem rośniemy, nie zatrzymujemy się, mamy apetyt na więcej.
Jak świętowali Państwo jubileusz?
- Przede wszystkim Polmlek po 30 latach to nadal firma rodzinna. I to bardzo chcieliśmy podkreślić podczas Jubileuszu. Spotkaliśmy się na terenie Hotelu Zamek Gniew z naszymi rodzinami, pracownikami, dostawcami, kontrahentami, politykami, lekarzami weterynarii, słowem ze wszystkimi, których zaangażowanie tworzy Grupę Polmlek. Z przyjemnością obserwowałem mojego syna Adama i syna Jerzego, Szymona, jak wspaniale sobie radzą w rolach gospodarzy. Niektórzy nasi dostawcy też przyjechali z rodzinami, nawet z wnuczkami, czyli już trzecie pokolenie rośnie. Bardzo istotne słowa padły z ust ministra Czesława Siekierskiego, który mówił o złagodzeniu założeń Zielonego Ładu, o konsolidacji w branży mleczarskiej, byłego ministra Henryka Kowalczyka, byłego premiera Jerzego Buzka, który mówił o bezpieczeństwie żywnościowym i roli polskich rolników i firm takich jak Polmlek w zapewnieniu tego bezpieczeństwa, naszego przyjaciela, byłego ministra Artura Balazsa, senatora Ryszarda Bobera, którzy wypowiedzieli się na temat trudności związanych z ukraińskim rynkiem. To było bardzo owocne spotkanie. Oczywiście nie zabrakło czasu na wspólne świętowanie, ugościliśmy wszystkich z całego serca.
Wróćmy jeszcze do początków Polmleku. Co było w tamtych czasach najtrudniejsze przy powstawaniu firmy?
- Nigdy nie postrzegałem tego w kategoriach trudności. Powiedziałbym, że to raczej były wyzwania. To była zupełnie inna skala, więcej zadań musieliśmy z Jerzym wykonywać we własnym zakresie. Teraz mamy grono wykształconych, doświadczonych menadżerów, specjalistów, technologów, pracuje z nami około 5 tys. osób. Każdy jest ważny, każdy ma swoją rolę w tym wielkim przedsięwzięciu. Może właśnie to było największe wyzwanie – stworzyć taki zespół, z którym nie ma rzeczy niemożliwych. Przekonać ich, żeby pracowali z nami. Niemal 10 tys. gospodarstw, rolników, którzy też z nami pracują, bez nich nie byłoby co robić, z czego produkować. Im też chcemy dać poczucie bezpieczeństwa, stabilność. Przy ostatnich przejęciach wypłacaliśmy po 150% udziałów wszystkim członkom spółdzielni. Po to, żeby przekonali się, że prywatny kapitał to równie dobre rozwiązanie i Polmlek to dobry partner do dalszej współpracy.
Proszę powiedzieć, jak dzisiaj wygląda wpływ Polmleku na polskie rolnictwo?
- To bardzo dobrze podsumował Minister Rolnictwa Czesław Siekierski na konferencji prasowej podczas Jubileuszu 30-lecia. Określił to w ten sposób, że Polmlek prowadzi integracje producenta rolnego, rolnika, odbiera jego produkty, przetwarza, dostarcza konsumentom, a co istotne, również konsumentom zagranicznym, bo 52 proc. skupowanego mleka jest eksportowane za granicę, oczywiście w postaci wyrobów gotowych. Polmlek zapewnia bezpieczeństwo rolnikom, zapewnia stały odbiór surowca. Jednocześnie zapewnia bezpieczeństwo konsumentom, dostarczając im najwyższej jakości produkty. Minister podkreślił, że ta integracja pionowa to coś, co chętnie widziałby w innych sektorach gospodarki. To daje trwałe powiązanie i zabezpiecza odpowiedni podział środków między uczestników łańcucha żywnościowego.
Państwa firma prowadzi działalność już nie tylko w Polsce, skąd pomysł, żeby wejść na rynek światowy?
- Gdy Polmlek przejmował marokański Jibal od francuskiego Bella, media pisały o podróży w nieznane polskiego giganta mleczarskiego. Jednak nic bardziej mylnego. To rynek egzotyczny, ale znany nam od lat - weszliśmy tam z inwestycjami, kupiliśmy zakład, znaczącą sieć dystrybucji, farmę krów, bo wyczuliśmy potencjał. Na rynkach północnej Afryki byliśmy obecni latami z naszymi produktami. Czytamy prognozy rozwoju konsumpcji w północnej Afryce i zapotrzebowania na coraz lepsze jakościowo produkty. Pamiętajmy, że z Polski trzeba wyeksportować co najmniej 30 proc. mleka. W Maroko budujemy hub i otwarcie na kolejne rynki środkowej i północnej Afryki. Zaczęliśmy sprzedaż soków w brandzie Jibal, bo w tym zdobyliśmy doświadczenie na rynku polskim przejmując Fortunę, produkujemy masło, stawiamy linię serków topionych, by poszerzyć gamę produktów. Jibal ma potencjał a sieć dystrybucji jest naszym asem w rękawie.
Jak wygląda produkcja w Maroko?
- Sam proces produkcji nie różni się wiele od tego w naszych zakładach w Polsce. Tam również mamy nowoczesne linie, doposażamy je, stawiamy kolejne. To piękny, duży zakład z ogromnym potencjałem. Różnice są w asortymencie. Poza podstawowymi produktami jak mleko świeże i UHT, produkujemy jogurty, które są już inne niż nasze, ale to przez preferencje konsumenckie a nie przez różnice w technologii. Po prostu Marokańczycy wolą inne smaki, nieco słodsze. Produkujemy też regionalne napoje fermentowane Lben i Raib, porównywalne do naszych kefirów czy maślanek, słodki napój Raibi, bardzo popularny zwłaszcza wśród dzieci, ser twarogowy Jben, typowy dla Maroka, teraz już mamy w dwóch wersjach – naturalny oraz z czosnkiem i ziołami, a za chwilę rozpoczynamy produkcję jbena z miodem i orzechami. Tam też wprowadzamy innowacje, rozszerzamy portfolio produktów, staramy się kreować trendy, np. jogurty bez cukru i z ziarnami – u nas bardzo popularne, tam są nowością. Produkty białkowe – u nas jeden z silniejszych trendów, tam jeszcze bardzo niszowy. Dostrzegamy różnice kulturowe, ale coraz lepiej znamy ten rynek i nieustannie śledzimy wszystkie zmiany. Porównujemy te rynki, grupy konsumentów. U nas społeczeństwo się starzeje, w Afryce przyrost naturalny jest wysoki, ale społeczeństwo znacznie uboższe. U nas konsumenci szukają produktów funkcjonalnych, z określonymi benefitami dla zdrowia, tam wciąż głównym czynnikiem wyboru jest cena, chociaż oczywiście nie można generalizować. Z uwagą analizujemy dane rynkowe i jak w przypadku polskich zakładów tak i tam szybko podejmujemy decyzje.
Firma ma już swoich następców. Grupą Polmlek aktualnie zarządzają młodzi, przedsiębiorczy synowie założycieli – Adam Grabowski i Szymon Borucki. Jak sukcesorzy radzą sobie z tak ogromnym przedsiębiorstwem?
- W czwartą dekadę Polmlek wchodzi wzmocniony zaangażowaniem mojego syna Adama Grabowskiego i Szymona Boruckiego, czyli syna mojego wspólnika, menażerów młodego pokolenia, którzy odpowiadają za coraz bardziej kluczowe obszary firmy. Nasza decyzja o stopniowej sukcesji pokazuje, że zawsze patrzymy daleko w przyszłość. Oni sami o sobie mówią, że dzieli ich taka sama różnica wieku jak mnie i Jerzego, podobnie jak my różnią się charakterami. Jakoś tak naturalnie wyszło, że Adam zaangażował się w innowacje, technologie, potrafi dużo i pięknie mówić o mleku, które nazywa piątym żywiołem, a Szymon z kolei zaangażował się w procesy sprzedażowe, eksport, kontakty z klientami. Obaj ciężko pracują, codziennie są w biurze, zaangażowani na 100 a może 200 procent. Nabierali doświadczenia długo, można powiedzieć, od początku istnienia firmy. Szymon jest równolatkiem Polmleku. Ja i Jerzy jesteśmy nadal aktywni, nie zwalniamy tempa, ale najważniejsze decyzje podejmujemy już razem z synami.
Jakie plany zakładacie na najbliższą przyszłość?
- Jedno słowo – rozwój. Krokiem milowym z perspektywy przyszłości polskiego mleczarstwa jest utworzenie w Lidzbarku kolejnego centrum badawczo rozwojowego, gdzie pracujemy nad pełnoskalową produkcją laktoferyny. Po latach przymiarek i analiz jesteśmy gotowi wraz z naszymi partnerami naukowymi do intensyfikacji badań, których wynik pozwoli wdrożyć technologię przemysłowej produkcji tego cennego aktywnego białka. W 2023 roku oddaliśmy w Lidzbarku do użytku wysokospecjalistyczną mieszalnię proszków, jest całkiem nowa suszarnia typu Filtermat. Nowoczesne centrum logistyczne stworzone z myślą o proszkach. Daje nam to niemal nieograniczone możliwości, jeśli chodzi o tworzenie wyrobów sproszkowanych i ich eksport na światowe rynki. W Grudziądzu gotowi jesteśmy do produkcji mozzarelli na skalę, jakiej w tej części Europy nikt jeszcze nie testował. Linie są w pełni zautomatyzowane a pakowaniem zajmują się roboty. Oddaliśmy do użytku praktycznie całkowicie nową masłownię. Piotrków Kujawski i Wolsztyn to zakłady Lacpolu, w tych dwóch zakładach rozpoczęliśmy zakrojone na szeroką skalę procesy inwestycyjne - będzie o nich głośno. Zmiany i rozbudowę przechodzi zakład w Raciążu. Automatyzujemy produkcję w mniejszych spółkach, w Gościnie, w Makowie Mazowieckim w zakładzie w Końskich, Warlubiu. Dziś klucz do sukcesu to automatyzacja i robotyzacja. Ostatnie przejęcie mleczarni w Szczekocinach, pokazuje, że Polmlek nadal otwiera się na nowe obszary - tym razem współpracy z rolnikami ze Śląska i południowej części województwa świętokrzyskiego. Dziś Grupa to liczący się w Polsce, solidny partner dla niemal 10 tysięcy rodzimych rolników. O dobrej współpracy z naszymi dostawcami świadczy zwiększana rok do roku liczba producentów mleka, którzy chcą się wiązać właśnie z nami.
Rozmawiał Radosław Marut
Komentarze obsługiwane przez CComment