Czerwonka. Rodzice zaniepokojeni o dzieci dojeżdżające do szkoły
W jednej z miejscowości w gminie Czerwonka rodzice poróżnili się z kierowcą autobusu szkolnego. Poszło o miejsce zatrzymania się pojazdu. Sprawa jest mocno pogmatwana, ale nie ma sytuacji bez wyjścia. W grę wchodzi bezpieczeństwo dzieci.
Do redakcji „Tygodnika” zwrócili się mieszkańcy Czerwonki Szlacheckiej w powiecie makowskim. Skarżyli się na zachowanie kierowcy autobusu, który przywoził ich dzieci ze szkoły oddalonej o 1,5 km, w Czerwonce Włościańskiej. W ich ocenie mężczyzna miał być w stosunku do nich agresywny. Z ich relacji wynikało, że dzieci wysiadają w miejscu, gdzie jest niebezpiecznie. Mieszkańcy zwracali się już w tej sprawie do wójta, a nawet do Zarządu Dróg Powiatowych w Makowie Mazowieckim, ale zmiany nie trwały długo i znowu wszystko wróciło do normy, której rodziny z Czerwonki Szlacheckiej nie akceptują. „Pomóżcie nam, bo już nie wiemy do kogo się zwrócić” – poprosił pan Budziszewski. W związku z tym udałam się do gminy Czerwonka, aby ustalić źródło problemu i spróbować go wraz z mieszkańcami i lokalnymi władzami rozwiązać. Najpierw odwiedziłam wójta gminy Pawła Kacprzykowskiego, który wyjaśnił, że sprawa dotyczy 8 dzieci uczęszczających do Szkoły Podstawowej w Czerwonce, a wie to od sekretarza, bo jemu osobiście nikt tego problemu nie zgłosił. Paweł
Kacprzykowski wskazał, że po czterech latach poprzedni kierowca przeszedł na emeryturę i zastąpił go nowy, jak się okazuje, bardziej przepisowy. Poprzedni kierowca zatrzymywał autobus na łuku drogi (mapa), co paradoksalnie sprawiało, iż autobus był bardziej widoczny, jednak jest to niezgodne z prawem. Nie dość, że w tym miejscu znajduje się zakręt, to jeszcze jest to skrzyżowanie drogi powiatowej prowadzącej z Czerwonki Włościańskiej do DK 60 z drogą gminną łączącą Czerwonkę Szlachecką z Perzanowem.
Sytuacja jest skomplikowana
Dodatkowym problemem jest fakt, że ani przy drodze powiatowej, ani przy drodze gminnej nie ma w ogóle przystanku autobusowego. W związku z tym autobus teoretycznie nie powinien się tam zatrzymywać.
- Zgodnie z prawem oświatowym gmina nie ma obowiązku dowozić do szkół dzieci, które mieszkają w odległości od 3 km (klasy I-IV SP) do 4 km (klasy V-VIII SP) od placówki, jednak my mimo to zabieramy i odwozimy dzieci mieszkające bliżej, niż jest to wskazane w ustawie. To nasza dobra wola – wskazuje Paweł Kacprzykowski.
Następnie wójt pokazuje mi pismo, jakie otrzymał od „Rodziców”, w którym ci żądają, „aby kierowca wjeżdżał w naszą gminną drogę i zawracał na podwórku, wypuszczając dzieci w miejscu bezpiecznym”. Rodzice dzieci z Czerwonki Szlacheckiej motywowali pismo następująco: „W miejscu, w którym kierowca sam wyznaczył sobie przystanek jest niebezpiecznie dla dzieci podczas powrotu do domu (duży ruch samochodów osobowych jak i ciężarowych), nie ma chodnika, pobocza i brak oświetlenia. Dbając o bezpieczeństwo dzieci żądamy o załatwienie sprawy jak najszybciej, gdyż jest już jesień, a widoczność przez pogodę jest ograniczona i nietrudno o wypadek”. Wójt wyjaśnia, że nie ma możliwości przystania na żądanie mieszkańców, ponieważ droga gminna jest w złym stanie technicznym (planowana jest modernizacja, jednak trwa spór gruntowy z jednym z mieszkańców i wszystko przeciąga się w czasie), jest wąska, a samorząd podpisał już umowę z firmą transportową „Raniszewski” na ustalone trasy przejazdu. Zapowiada też, że oświetlenie w Czerwonce Szlacheckiej będzie zamontowane.
Kierowca ponosi odpowiedzialność
Wójt nie ma także zamiaru wpływać na decyzję kierowcy jak ten ma jeździć, ponieważ to on odpowiada za bezpieczeństwo dzieci i jest to jego osobista decyzja. Na mapie Paweł Kacprzykowski pokazuje mi przebieg drogi powiatowej. Autobus, którym dzieci wracają ze szkoły jedzie spod szkoły drogą powiatową w kierunku DK 60, gdzie skręca w lewo w kierunku Perzanowa.
- Jak pani widzi kierowca zatrzymuje się przed zakrętem, aby być widocznym dla samochodów jadących w tym samym kierunku. Wcześniej zatrzymywał się na łuku, a następnie mieszkańcy złożyli wniosek do ZDP o ustanowienie przystanku tuż za łukiem, gdzie również jest niebezpiecznie – relacjonuje wójt.
O tym, że ogólnie jest to miejsce niebezpieczne do zatrzymywania się mówi mi również dyrektor SP w Czerwonce Zbigniew Załęski, a właśnie na bezpieczeństwie dzieci dyrektorowi zależy najbardziej. Rodzicom również. Kto ma zatem rację?
[Dalsza część tekstu pod mapą]
Legenda: kolor niebieski – tu aktualnie zatrzymuje się autobus; kolor różowy – tu, na łuku przez ostatnie 4 lata zatrzymywał się autobus; kolor żółty – tu został ustanowiony przystanek, który zniknął po dwóch dniach.
Rodzice się martwią
Dyrektor tutejszej szkoły, jak się wydaje, jest zwolennikiem dyplomacji. O sytuacji już kilkukrotnie rozmawiał z rodzicami. Uważa, że problem rzeczywiście istnieje, jednak w jego ocenie miejsce wybrane przez kierowcę wydaje się w tych okolicznościach najbezpieczniejsze.
Ruszam zatem do nieodległej Czerwonki Szlacheckiej. Po drodze mijam odcinek maksymalnie 150 metrów drogi powiatowej, o którym mowa. Jadąc od strony siedziby gminy widoczność sięga zakrętu. Tuż za nim nie widać nic. Tak samo wygląda to, kiedy jedzie się od strony DK60. Najbardziej zatrważające jest to, iż zjazd do wsi znajduje się... centralnie na środku zakrętu. Jak mieszkańcy stamtąd wyjeżdżają?
Spotykam się z państwem Budziszewskimi i Biedrzyckimi. Towarzyszą im silne emocje. Nic w tym dziwnego, to po prostu rodzice, którzy martwią się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Opowiadają mi, że przez lata nie było żadnego problemu, aż zmienił się kierowca. Rano zawożą dzieci do szkoły, a potem, po godz. 12 odbierają je z autobusu. Wcześniej zatrzymywał się on na łuku drogi od zewnętrznej strony), gdzie rzeczywiście był widoczny, a i dzieci miały lepszy widok na nadjeżdżające z obu stron samochody. Teraz autobus zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów wcześniej, przy lesie.
- Dzieci mają tam mało pobocza, ześlizgują się do przydrożnego rowu. Próbowaliśmy rozmawiać z kierowcą, ale on jest bardzo agresywny w stosunku do nas - relacjonuje pan Budziszewski, a wtórują mu wszyscy obecni.
Rodzice wskazują, że, wbrew temu co mówił wójt, trzy panie udały się z tym problemem do niego już we wrześniu, a następnie pan Budziszewski chciał z wójtem rozmawiać jeszcze w październiku, ale go nie zastał, więc poszedł do sekretarza. W związku z brakiem perspektywy na rozstrzygnięcie sporu mieszkańcy Czerwonki Szlacheckiej wysłali pismo do ZDP w Makowie Mazowieckim o ustanowienie przystanku na żądanie, na co decyzją z 13 października br. przystał dyrektor Roman
Wenda. Przystał, choć nie miał ku temu prawnych podstaw.
Intencje dobre, gorzej z wykonaniem
Chwilę później mieszkańcy doczekali się upragnionego znaku określającego miejsce zatrzymania się autobusu. Został on jednak umiejscowiony tuż za zakrętem, w miejscu, którego nie widać jadąc od strony Czerwonki Włościańskiej. Jak relacjonują mieszkańcy, kierowca zaprotestował i zapowiedział, że się w tym miejscu nie zatrzyma. Miał do tego pełne prawo. Dwa dni później znak zniknął, a rodzice wkurzyli się jeszcze bardziej.
- Dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych chciał dobrze dla rodziców i ich dzieci, dlatego przystał na tę propozycję, sądząc, że gmina też się zgadza - wyjaśniał motywy dyrektora wójt Paweł Kacprzykowski.
Niemniej przystanek został ustanowiony z pominięciem procedury. Najpierw gmina powinna wyjść z inicjatywą, a następnie stosowną uchwałę powinien podjąć Zarząd Powiatu Makowskiego. Dyrektor Roman Wenda przyznał potem w rozmowie telefonicznej, że ustanowienie tam przystanku było błędem, bo stwarzało zagrożenie, dlatego znak został usunięty. Rodzice zwracają natomiast uwagę, że kierowca w kilku miejscach zatrzymuje się na łuku drogi, a w jednej z miejscowości wjeżdża na podwórko i tam problemu nie ma. A u nich jest.
Światełko w tunelu
Jest środa (25 października) po godzinie 12. Rodzice zapraszają mnie, żebym zobaczyła jak ich dzieci wysiadają z autobusu. Po swoje pociechy wyruszają mamy. Autobus zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów przed zakrętem. Dzieci wysiadają z autobusu i pod opieką ruszają wąskim poboczem drogi powiatowej w stronę domu. Zapanować nad 8-osobową grupką dzieci nie jest łatwo.
[Dalsza część tekstu pod zdjęciem]
Długie rozmowy doprowadzają do jednego wniosku – gdziekolwiek w okolicach zakrętu autobus by się nie zatrzymywał jest tam niebezpiecznie. Kierowca ma pełne prawo do odmówienia zatrzymywania się w miejscu wyznaczonym przez rodziców, bo to on odpowiada za bezpieczeństwo dzieci. Ewentualną szansą byłoby ustanowienie przystanku przy drodze gminnej z Czerwonki do Perzanowa i ustalenie tamtędy drogi przejazdu autobusu, jednak byłaby to perspektywa kilku lat, a sytuacja jest niecierpiąca zwłoki.
Alternatywą dla mieszkańców jest prośba skierowana do Rady Gminy w Czerwonce oraz starosty makowskiego Zbigniewa Deptuły o ustanowienie przystanku i zatoczki autobusowej za zakrętem. Wówczas kierowca miałby miejsce do bezpiecznego postoju, a dzieci mogłyby swobodnie wysiadać z autobusu.
- Tam z drogą sąsiaduje moja działka. Chętnie przekażę jej fragment pod zatoczkę autobusową – mówi pan Budziszewski.
Rodzice zapowiedzieli, że zwrócą się w tej sprawie do starosty. Zbigniew Deptuła natomiast poinformował, iż jeszcze nie zapoznał się ze sprawą, ale po wpłynięciu wniosku na pewno się do niego ustosunkuje. Samorząd powiatu nie planuje w najbliższych latach modernizacji tej konkretnej drogi, co oznacza, że budowa zatoczki byłaby dodatkowym, nieprzewidzianym kosztem. Są jednak rzeczy ważniejsze niż pieniądze.
Komentarze obsługiwane przez CComment