ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Z kroniki OSP Władysławowo. OSP nigdy nie zgaśnie

Pionierzy OSP we Władysławowie i gminie Opinogóra

W przyszłym roku Ochotnicza Straż Pożarna we Władysławowie obchodzić będzie jubileusz 55-lecia swojego istnienia. O pięciu dekadach historii strażaków w tej podciechanowskiej miejscowości, ale leżącej w gminie Opinogóra Górna przypominają trzy imponujące, oprawione w skórę kroniki, które od ponad 20 lat prowadzi druh Kazimierz Wiśniewski, sołtys Władysławowa, strażak w stanie spoczynku.

Kroniki pana Kazimierza uzupełniane są na bieżąco, bo ochotnicy z Władysławowa, oprócz niesienia pomocy, czynnie uczestniczą w wydarzeniach społecznych, kulturalnych, kościelnych czy sportowych, których w gminie nie brakuje. Na szczęście w ostatnim czasie liczba wyjazdów do wypadków czy pożarów maleje. Nie oznacza to, że w tak dużej wsi jaką jest Władysławowo i najbliższe okolice nie są potrzebni strażacy.

Historia działań OSP spisana przez pana Kazimierza spotka się z lokalnym uznaniem, ale dostrzeżona została również na „wyższych szczeblach”. Za szczegółowość, obiektywizm i prosty przekaz został odznaczony w 2006 r. tytułem „Złotego Pióra", czyli kronikarza roku województwa mazowieckiego.

- Prowadzenie kroniki zawsze wymagało zaangażowania. Spisywanie, porządkowanie faktów, wykonywanie zdjęć, kiedyś ich wywoływanie, a dziś obrabianie zabiera mnóstwo czasu. Na początku nie wiedziałem za bardzo jak się do tego zabrać. Pamiętam, że takim pionierem kronikarstwa w gminie był nieżyjący już Mirosław Laskowski z Długołęki. On jako pierwszy spisywał dzieje wszystkich OSP z gminy i to właśnie od niego czerpałem wiedzę – jak prowadzić kronikę – wspomina Kazimierz Wiśniewski.

Ale po kolei...

Kazimierz Wiśniewski (kronikarz - pierwszy od lewej), Kamil Wierzbicki (naczelniki) Marek Łuczkowski (prezes)

„Bliźniemu na pomoc, Bogu na chwałę”
To hasło, widniejące na większości proporców w kraju, zapewne przyświecało też założycielom jednostki ochotniczej we Władysławowie. Za ojców założycieli OSP uchodzą druhowie Bronisław Balicki i ogniomistrz Straży Pożarnej w Ciechanowie, zawodowy strażak Edward Smoliński. Ten pierwszy został naczelnikiem nowo powołanej instytucji. Jesienią 1970 r. zawiązał się pierwszy zarząd OSP, w skład którego weszli: Aleksy Filipowicz (prezes), Marian Truszkowski (wiceprezes), Jerzy Kleniewski (sekretarz), Roman Ozdarski (skarbnik) i Stanisław Polak (gospodarz).

Jak można się domyślić, pierwsze lata działalności straży pożarnej we Władysławowie były skromne. Brakowało sprzętu, nie było żadnej infrastruktury. Pierwszą motopompę (Polonia P-O3) i niezbędny sprzęt ochotnicy otrzymali po kilku latach dzięki uprzejmości strażaków z Ciechanowa. Trzymano go w garażu na posesji dh. Balickiego.

 - Do OSP dołączyłem jak miałem może 14 lat. Dla młodego chłopaka, podobnie jak dla moich kolegów, to była wtedy duża frajda, ale też poczucie odpowiedzialności. Pamiętam pierwsze wyjazdy do pożarów. Jak usłyszeliśmy syrenę, to natychmiast biegliśmy na miejsce zbiórki. Gdy zajęła się u kogoś stodoła, bo uderzył w nią piorun, to jechaliśmy do pożaru wozem konnym albo ciągnikiem z motopompą, a z wężami biegliśmy do pobliskiego stawu albo czerpaliśmy wodę z wodopoju dla krów – wspomina Wiśniewski.

Pierwsze lata działalności władysławowskich strażaków nie były łatwe. W PRL-u ciągle borykano się z brakiem odpowiedniego sprzętu, przeszkolenia. - Były chęci, zapał, ale nie było możliwości – dodaje.

Dopiero w połowie lat 90. do jednostki trafił pierwszy samochód. Był to zwykły Tarpan ufundowany przez Urząd Gminy w Opinogórze, przerobiony później na samochód strażacki. Z czasem rozwiązany został problem z garażowaniem samochodu, a strażacy otrzymali od wójta w użytkowanie budynek po dawnej świetlicy wiejskiej. Sami, przy pomocy sąsiadów, wyremontowali stare, nieużywane pomieszczenia. Chociaż lata 90. były dla OSP dość siermiężne jeśli chodzi o struktury, to ochotnicy z Władysławowa byli aktywni – brali udział w zawodach sportowo-pożarniczych w Opinogórze czy Krasnem. Wielokrotnie ruszali do pożarów – m.in. stodół, szkoły podstawowej we Władysławowie, pomagali przy gaszeniu płomieni w sąsiednich wsiach: Pomorzu, Zygmuntowie, Elżbiecinie.

Niewiele osób być może dzisiaj pamięta, ale służbę w OSP Władysławowo rozpoczynał też młody mieszkaniec wsi Jarosław Nowosielski, późniejszy nadbrygadier, Mazowiecki Komendant Wojewódzki PSP

Nowe millenium, nowi druhowie
W nowe tysiąclecie OSP Władysławowo weszła z nowymi władzami. Od 2001 r. prezesem OSP jest pochodzący z Kołaczkowa Marek Łuczkowski.

- Pamiętam, że podczas zebrania wyborczego starsi strażacy, którzy wciąż działali w strukturach, gratulowali mi objęcia funkcji prezesa, ale dodali, że na razie muszę się jeszcze sporo uczyć – śmieje się obecny prezes.

W 2005 r. Kazimierz Wiśniewski został nie tylko naczelnikiem OSP, ale również mianowany jej kronikarzem. W 2009 r. strażacy wreszcie doczekali się wozu strażackiego z prawdziwego zdarzenia. Średni samochód pożarniczy marki Volvo udało się kupić dzięki środkom finansowym pozyskanym z urzędu marszałkowskiego województwa mazowieckiego.

- Z tym samochodem wiąże się jeszcze ciekawa historia. Dwa dni po tym jak trafił do naszej remizy, pojechaliśmy nim, wspólnie z czterema kolegami, do Słubic w pow. płockim. W Wiączeminie doszło do powodzi, wylała Wisła. Wspólnie z kolegami chcieliśmy jakoś pomóc powodzianom. Akurat były wakacje, wzięliśmy urlopy i przez tydzień pracowaliśmy przy usuwaniu skutki powodzi. Zastaliśmy tam krajobraz jak po bitwie, przekonaliśmy się co żywioł robi z drogami, domami, ludzkim dobytkiem. Przez kilka kolejnych lat odwiedzaliśmy te tereny, później samorządowcy ze Słubic przyjechali do nas z wizytą, byli wdzięczni za pomoc. To utwierdziło mnie, że to co robimy ma sens, warto się poświęcać – przypomina prezes Łuczkowski. 

W 2017 r. zasłużone volvo sprzedano. Auto otrzymało drugie, albo nawet trzecie życie w małej jednostce ochotniczej w Polsce. W jego miejsce pozyskano nowsze, dużo bardziej nowoczesny Renault, które służy do dziś.

Obecnie OSP Władysławowo liczy 33 druhów. Połowa z nich przeszkolona jest, do udziału w akcjach wyjazdowych, mogą udzielać pierwszej pomocy medycznej, prowadzą akcje ratunkowe. 

Strażacy ochotnicy to nie tylko wyjazdy do akcji.

- Czynnie uczestniczymy w życiu wsi, gminy. Pomagamy przy organizowaniu Dnia Dziecka i innych pikników. Wspieramy mecze charytatywne, których w naszej wsi nie brakuje. Kiedyś, gdy były jeszcze zimy z prawdziwego zdarzenia, zabieraliśmy dzieciaki na kuligi. Ponadto włączamy się do większych akcji – jak chociażby WOŚP. Od niedawne współpracujemy z naszym Kołem Gospodyń Wiejskich, spotkaliśmy się wspólnie na wigilii. Jesteśmy w kościele podczas najważniejszych nabożeństw, co roku bierzemy udział w zawodach sprawnościowych dla strażaków – zaznacza druh Łuczkowski.

Prezes Marek Łuczkowski i radny sejmiku Konrad Wojnarowski

Od ochotnika do zawodowca
Dzisiejsze OSP nie są już tym, z czym kojarzyły się przed laty – starszymi panami, którzy do pożarów jeździli okazjonalnie, za to częściej na gminne imprezy. Teraz w jej szeregi wstępują młodzi, sprawni, ambitni mężczyźni i kobiety, którzy chcą brać udział w akcjach ratowniczych. Wielu z nich zapisuje się do OSP, żeby zbierać punkty przydatne przy zdawaniu egzaminów do zawodowej PSP, kończą kursy, zdobywają uprawnienia.

Przykładem takiego zaangażowanego strażaka jest władysławowianin z dziada pradziada Kamil Wierzbicki. 26-latek od kilku miesięcy pełni funkcję naczelnika OSP Władysławowo. Wcześniej służył w wojsku, teraz mundur wojskowy zamienił na strażacki.

- Kamil wstąpił do OSP, gdy skończył 18 lat. Od początku widać było jego zaangażowanie w życie jednostki. Na ostatnim zebraniu zdecydowaliśmy jednogłośnie, że to on powinien wziąć odpowiedzialność za tzw. sferę bojową, akcje, przeszkolenie druhów,  sprzęt. A profesjonalnego sprzętu w OSP już nie brakuje. Od profesjonalnego umundurowania po specjalistyczne aparaty tlenowe, butle, agregaty, piły czy sprzęt medyczny. - Przydałyby się może jeszcze rozpieraki, który potrzebne są przy wypadkach samochodowych – zaznacza Kamil Wierzbicki.

Jednostka OSP Władysławowo nie jest jednak w strukturach Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Być może wtedy tego sprzętu byłoby jeszcze więcej, bo jednostki należące do systemu mają pierwszeństwo w przyznawaniu dotacji, większy ekwiwalent za godziny spędzone w akcji itp.

Moi rozmówcy podkreślają, że nikt nie służy w jednostce dla pieniędzy, zresztą wszyscy solidarnie zrzekli się, co prawda niewielkiego, ale jednak wynagrodzenia, które gmina wypłaca za wyjazdy do akcji.    

Tych akcji w minionym roku było niewiele. - Wyjeżdżaliśmy tylko osiem razy, i z tego należy się cieszyć, bo jednak każde wezwanie strażaków, to potencjalne zagrożenie zdrowia i życia. Oprócz wypadków, kolizji jesteśmy wzywani m.in. do usuwania roi pszczół, os, szerszeni. Pamiętam jak jakiś czas temu jechaliśmy, aby ściągnąć kota z wysokiej topoli –  śmieje się Łuczkowski.

Zawody pożarnicze

OSP w liczbach
Ochotnicze Straże Pożarne stanowią 96 proc. ogólnej liczby jednostek ratowniczo-gaśniczych w naszym kraju. Działa w nich blisko 700 tys. druhen i druhów, spośród których znaczna część jest czynna zawodowo. Strażacy są pierwsi przy wypadkach samochodowych, pożarach budynków, stert słomy, zwalonych przez burze drzewach. W społeczeństwie cieszą się niegasnącym prestiżem – według danych GUS ufa im blisko 95 proc. społeczeństwa). OSP i remizy to nie tylko puste przestrzenie i miejsce, gdzie trzymany jest sprzęt. To często miejsca kultury i spotkań. Według badań Stowarzyszenia Klon/Jawor z 2016 r. aż 75 proc. jednostek prowadzi działalność kulturalną, 59 proc. z nich prowadzi izby pamięci i kroniki, 20 proc. świetlice, biblioteki, pracownie komputerowe, zajęcia dodatkowe dla uczniów.

Ratowanie, pomoc, zapobiegania
Zadania i organizację OSP określa ustawa z 2021 r. o ochotniczych strażach pożarnych. W jej świetle, do zadań realizowanych przez jednostki OSP należy podejmowanie działań w celu ochrony życia, zdrowia, mienia lub środowiska przez: prowadzenie i udział w działaniach i akcjach ratowniczych, ostrzeganie ludzi przed zagrożeniami, ochrona ludności, pierwsza pomoc, udział w szkoleniach, uświadamianie w zakresie ochrony przeciwpożarowej budynków, krzewienie sportu i kultury fizycznej, integrowanie lokalnej społeczności.

Głównym źródłem finansowania ochotniczych straży pożarnych są obecnie budżety samorządów wojewódzkich oraz  innych samorządów lokalnych.

Az

Komentarze obsługiwane przez CComment