27 pensji rocznie...jak w banku
Na koniec roku porozmawiajmy o pieniądzach, o dużych pieniądzach… Chodzi o zarobki jednego z wysokich urzędników formacji politycznej sprawującej do niedawna władzę. I to urzędnika takiego, który niestety nie odszedł wraz ze wszystkimi, ale prawdopodobnie pozostanie na stanowisku aż do 2028 roku, bo rok temu został wybrany przez sejm i prezydenta na drugą, 6-letnią kadencję.
Mowa o Adamie Glapińskim, prezesie Narodowego Banku Polskiego. Szerszej publiczności dał się poznać z comiesięcznych konferencjach prasowych, zwanych stand-upami. Obrazowo, ale pokrętnie tłumaczył na nich zszokowanemu obywatelowi co to jest inflacja, gospodarka, cykl: „Tak to w gospodarce jest. Jak rośnie, to spada. Jak spada, to rośnie. Inaczej niż w cyklu życia, gdzie się starzejemy". Proste?
Były też wykłady o płaskowyżu (który raz jest wyższy, a raz niższy) i wiele innych abstrakcyjnych porównań. I zawsze puenta - w Polsce inflacja jest najniższa w Europie (nawet jak jest najwyższa, to jest najniższa), żyje nam się bardzo dobrze, a wszystko to dzięki rządowi PiS, i – oczywiście - NBP.
Za tak „skuteczną” walkę z inflacją należą się godziwe pieniądze. Więc uwaga! - pan Glapiński zarobił w 2022 roku - 1mln 317 tys. 379 zł brutto.
Sam prezes, człowiek niezwykle wylewny nie był skłonny do ujawniania swoich apanaży, chociaż jako urzędnik państwowy jest do tego zobligowany ustawą. Nie ma też na ten temat informacji w Dzienniku Urzędowym NBP, chociaż wszystkie uchwały zarządu NBP, również te dotyczące wynagrodzeń, powinny być tam publikowane. Bo chodzi przecież o „nasze”, podatników pieniądze.
Ale dzięki konfliktowi między prezesem Adamem Glapińskim a członkiem zarządu Pawłem Muchą, do opinii publicznej dotarła wieść o gigantycznych wynagrodzeniach w NBP.
Paweł Mucha (tak, tak - ten sam, który był przez kadencję ministrem w kancelarii prezydenta Dudy) poinformował na swoim profilu społecznościowym o uchwale zarządu NBP przyznającej nagrody dla ścisłego kierownictwa banku. Prezes przydzielił sobie i dwójce swoich zastępców w formie premii łącznie aż 15-krotność miesięcznych wynagrodzeń. Szczegółowo wygląda to tak: wynagrodzenie, które otrzymywał pan Glapiński w lutym, kwietniu, maju, lipcu, wrześniu, październiku i grudniu to „tylko” po 47,3 tys. zł brutto. Ale za to: w marcu 260,2 tys. zł brutto, w sierpniu 212,9 tys. zł, w listopadzie 236,5 tys. zł brutto. Ile to będzie razem? Powiedzmy tak - zamiast 12 pensji w roku zagwarantowanych umowa o pracę pan prezes otrzymał... 65 takich pensji. To był najdłuższy rok w jakimkolwiek istniejącym kalendarzu, gdziekolwiek na świecie – 65 pracowitych miesięcy... A przypomnijmy, że działo się to w czasie gdy w Polsce szalała inflacja (hula zresztą do dziś) i drenuje kieszenie wszystkim, którzy nie pracują w banku centralnym.
W skład kierownictwa NBP, oprócz premiowanej trójki wchodzi jeszcze sześcioro członków zarządu, wśród nich jest Paweł Mucha. Ale o jego uposażeniu niestety nic nie wiemy. Chociaż wiemy, że jest... za niskie.
Od pewnego czasu między nim a prezesem Glapińskim trwa konflikt sądowy, a teraz i medialny. Istotą sporu są zarzuty Muchy dotyczące „niewykonywania swoich obowiązków przez szefa banku centralnego”. Chodzi o to, że prezes nie przydziela panu Pawłowi żadnych obowiązków i nie płaci mu „stosownego” uposażenia.
Nie wiemy dlaczego panowie tak się nie lubią. Przecież w w 2022 roku prezydent Andrzej Duda wychwalał swojego kandydata na drugą kadencję w NBP i bez zmrużenia oka polecał go do wybrania przez Sejm. W dowód wdzięczności Adam Glapiński zatrudnił w NBP prezydenckiego ministra… taki mały deal.
O co więc poszło, że teraz Paweł Mucha domaga się odszkodowania za nicnierobienie? Ale na szczęście dowiadujemy się, że broń Boże, nie dla siebie, tylko na szlachetny cel…„W przypadku wygranej w procesie o zapłatę/.../, wesprę znacząco Hospicjum im. św. Jana Ewangelisty w Szczecinie oraz Fundację Małych Stópek” - zapowiada były minister prezydenta, a obecny członek zarządu NBP.
Trzymamy kciuki za Pawła Muchę żeby wygrał. Przesyłamy pozdrowienia i świąteczne i życzenia dla szczecińskiego hospicjum i fundacji i życzenia żeby Mikołaj przyniósł im pod choinkę chociaż parę pensji Adama Glapińskiego.
Komentarze obsługiwane przez CComment