ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Dzieci lubią kolorowanki…

Ale czy lubią, czy powinny malować czaszki martwych, zabitych zwierząt? O to właśnie rozgorzała dyskusja, po informacji, która obiegła w ub. tygodniu media. W jednym z ciechanowskich przedszkoli odbyły się zajęcia, na których maluchy malowały takie czaszki i poroża naszych poczciwych saren i jeleni. Oberwało się od opinii publicznej organizatorom – myśliwym oraz dyrekcji przedszkola.

A zaczęło się od tego, że łowcza Okręgowego Zarządu PZŁ w Ciechanowie pochwaliła się na swoim profilu fb, w jaki sposób myśliwi dzielą się swoją „pasją do przyrody i łowiectwa” z najmłodszymi. Pani łowcza przyniosła do przedszkola czaszki dzikich zwierząt i „odbyły się warsztaty artystyczne, podczas których dzieci ozdabiały czaszki rogaczy, każdy mógł stworzyć swoją unikalną dekorację, używając farb, kryształków, czy innych ozdób - a wszystko to z szacunkiem dla natury” – chwaliła się w social mediach. W trakcie zajęć opowiedziała dzieciom o życiu leśnych zwierząt i roli myśliwych. Post wzbogacony był zdjęciami dzieci oraz już gotowymi dziełami - jaskrawo pokolorowanymi „truchłami zwierząt” (sformułowanie jednego z internautów).

No i rozpętała się „afera czaszkowa”. Profil pani łowczej zobaczył (przypadkiem?) Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu (Główny Konserwator Przyrody), który ironicznie podsumował lekcję oświatowo-wychowawczą ciechanowskich myśliwych oraz zwrócił się z pytaniem do rodziców i nauczycieli - czy malowanie czaszek zabitych zwierząt jest ok? I czy w żaden sposób nie narusza konstrukcji psychicznej dziecka?

Posypały się komentarze i opinie, za i przeciw (część z nich można przeczytać na stronie „TC”). 

Za dyrektorkę przedszkola samorządowego głowę posypała sobie zastępczyni prezydenta miasta, która przyznała, że „zabrakło empatii i zrozumienia, że symbolika śmierci nie jest właściwa dla tak małych dzieci” (czaszki kolorowała grupa 4-latków).

Wiceprezydent nie omieszkała dodać, że był to incydentalny przypadek i będzie stanowił cenną lekcję na przyszłość. Z wyjaśnieniami pospieszyła też sprawczyni całego zajścia – szefowa ciechanowskiego PZŁ. Wytłumaczyła skąd u niej taki pomysł. Podobno była to inicjatywa... samych dzieci, które wcześniej, podczas zwiedzania stoiska edukacyjnego PZŁ miały zachwycić się pomalowaną czaszkę sarny („zobaczyły, jak to pięknie wygląda i pytały, czy one też mogłyby tak pomalować”). Oczywiście drogie dzieci - odparła pani łowczyni i szybko postarała się o odpowiednie „eksponaty” Hmm… Czy w tej sytuacji reprymenda, jaką ratusz udzielił dyrektorce przedszkola jest aby słuszna? Bo jeśli 4-latki same rwały się do kolorowania?

Ale na profilu PZŁ Ciechanów trudno szukać śladów wpisu o przedszkolnych warsztatach. Zostały usunięte. Nie ma też żadnej wzmianki na ten temat na stronie przedszkola. Za to znaleźliśmy je na stronie Koła Łowieckiego nr 32 Bory. To stamtąd „pozyskano” poroża saren. I tam też czytamy: „Malowanie czaszek zwierząt łownych – radość dzieci i rodziców!... Mimo kontrowersji pojawiających się w mediach, rodzice i dzieci biorący udział w zajęciach są zgodni – była to niezwykle udana i radosna inicjatywa, która przyniosła wiele pozytywnych doświadczeń”. I dalej:„ Dzieci z zaangażowaniem ozdabiały czaszki, rozwijając swoją kreatywność i zdobywając nową wiedzę na temat przyrody. Wpis uzupełnia opinia jednej z mam: „Moje dziecko wróciło do domu zachwycone, pełne radości i dumy z wykonanej pracy”. Słowem - jedna wielka (samo) pochwała akcji edukacyjnych myśliwych. 
Wiemy wszyscy, jakie kontrowersje budzi ogólnopolskie lobby ludzi z fuzjami i sztucerami. Głównie takie, że uważają się za elitę, która ma misję do spełnienia i żąda za to specjalnych względów i prawnych przywilejów. Myśliwi protestują np. przeciwko obowiązkowym, okresowym badaniom ich stanu zdrowia (fizycznego i psychicznego), są przeciwko rozszerzaniu listy ptaków i zwierząt chronionych, żądają swobodnego dostępu do gruntów prywatnych podczas polowań.

No i ciągle podejmują próby wciągania w „mit i tradycję łowiecką” dzieci. Już zaczęli koloryzować w przedszkolach… Ciekawe czy po krytycznych reakcjach na „warsztaty ekologiczno-malarskie” coś do nich dotarło. Może choć trochę skromności i więcej umiaru. Na temat swojego miejsca i roli w społeczeństwie, środowisku, przyrodzie.

Komentarze obsługiwane przez CComment