Gdzie te kioski z dawnych lat…
Wracając ostatnio z inauguracji roku akademickiego w Filii Politechniki Warszawskiej w Płocku zauważyłem na odcinku między Ciachcinem a Bielskiem koło dziesięciu starych kiosków Ruchu, stojących w polu po lewej stronie, jeden przy drugim, co robiło wrażenie cmentarzyska porzuconych i nikomu już niepotrzebnych budek. A przecież w niedawnej przeszłości były one nie tylko najpopularniejszymi punktami sprzedaży detalicznej w Polsce, ale również swoistą skarbnicą najbardziej pożądanych produktów, miejscem kontaktów międzyludzkich, wymiany informacji i spotkań.
Nieprzypadkowo w jednym z najpopularniejszych w latach sześćdziesiątych seriali komediowych „Wojna domowa” Wojciech Gąssowski śpiewał: „Przy budce Ruchu, tam gdzie wiesz, znajdziesz mnie zawsze jeśli chcesz”. Jak to brzmi dzisiaj, po prawie 60 latach, kiedy najczęstszym miejscem spotkań młodych ludzi jest… komórka i wszelkie inne wynalazki związane z tym, co określa się mianem przestrzeni wirtualnej. Może więc trochę z sentymentu, a może właśnie dla poszerzenia ciekawości młodszego pokolenia Czytelników, chciałem dziś kilka zdań poświęcić dawnym kioskom Ruchu, nieodłącznym elementom przestrzeni miejskiej i wiejskiej powojennego Mazowsza.
Nieistniejący kiosk przy ul. Płockiej na tle starej zabudowy Mławy
A wszystko zaczęło się ponad sto lat temu, kiedy w 1919 r. na Dworcu Głównym w Warszawie został otwarty pierwszy kiosk należący do założonego miesiąc wcześniej Polskiego Towarzystwa Księgarni Kolejowych RUCH. Spółka ta jeszcze w tym samym roku otworzyła na terenie Polski ponad 60 takich kiosków, a po przejęciu w 1935 r. konkurencyjnej firmy „Czytajcie”, w jej posiadaniu było pond 700 punktów sprzedaży, obejmujących nie tylko kioski, ale również sklepy i stoiska prasowo-księgarskie. W tym okresie pierwsze kioski pojawiły się również w naszym regionie, między innymi w Płocku, Ciechanowie, Mławie czy Płońsku. Niektóre z nich przetrwały nawet wojenną zawieruchę, po wojnie zaś zostały upaństwowione pod nazwą Państwowe Przedsiębiorstwo Kolportażu „Ruch”, które początkowo podlegało pod resort Poczty i Telegrafów, a od 1973 r. trafiły one pod kuratelę Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa – Książka – Ruch”, działającą do 1990 r. Właśnie okres powojenny stał się prawdziwą „złotą epoką” w historii kiosków Ruchu, które nieprzypadkowo nazywano najmniejszymi domami towarowymi świata. To wtedy właśnie pojawiły się one niemal wszędzie, na większych ulicach miast, na osiedlach, przy dworcach kolejowych i autobusowych, w pobliżu szkół, zakładów pracy, przy hotelach, ośrodkach wypoczynkowych i na campingach, i prawie na każdej większej wiosce. Warto dodać, że w niektórych wsiach był to jedyny punkt sprzedaży detalicznej, czynny od wczesnych godzin rannych – zazwyczaj od 6.00, do zachodu słońca, a często nawet dłużej, do godz. 18.00 czy 19.00.
Kiosk w Mławie przy ul. Żeromskiego
W mojej rodzinnej Mławie przy niektórych ulicach, zwłaszcza tych większych – np. Żwirki, Sienkiewicza, Warszawskiej, Padlewskiego, Płockiej czy na Starym Rynku, mieściło się nawet po kilka kiosków. Można było w nich kupić niemal wszystko, co do życia codziennego było potrzebne. Była więc tam prasa, książki, krzyżówki, materiały papiernicze i szkolne, znaczki, popularne „pocztówki”, środki do mycia, proszki do prania, papierosy, herbata, pożądane przez dzieci gumy balonowe Donalda, papier toaletowy, zabawki, ale też pocztówki dźwiękowe, prezerwatywy czy losy. W okresie kryzysu gospodarczego i w stanie wojennym po niektóre z tych towarów ustawiały się kilkusetmetrowe kolejki, co utrwalono między innymi na zdjęciach zachowanych w Archiwum Państwowym w Warszawie Oddział w Mławie. Ludzie stali w kolejkach po papierosy marki Sporty, Popularne, Klubowe, Caro, Carmeny, po herbatę indyjską, po papier toaletowy czy po deficytowe wówczas towary, takie jak żyletki czy woda toaletowa Brutal. Tu kupowano codzienną prasę na czele z „Trybuną Ludu” oraz „Expressem Wieczornym”, ale również tygodniki: „Kobietę i Życie”, „Przekrój”, „Przyjaciółkę”, „Kino”, „Politykę”, czy często spod lady sprzedawany – ze względu na mały nakład – „Tygodnik Powszechny”. W mazowieckich kioskach można było nabyć „Trybunę Mazowiecką”, „Życie Warszawy”, a od końca lat siedemdziesiątych także „Tygodnik Ciechanowski”, „Tygodnik Płocki”, „Tygodnik Ostrołęcki” i inne tytuły prasy lokalnej. Młodzi chętnie prenumerowali „Świat Młodych”, „Świerszczyka”, „Misia”, a później „Bravo”. Dużą popularnością cieszyły się też książeczki z serii „Tygrysa”, a także różne kryminały i komiksy, na czele z „Kapitanem Żbikiem”, „Klossem” czy „Przygodami Tytusa, Romka i Atomka”. Poza gazetami i komiksami wielu młodych kolekcjonowało kupowane w kioskach plastikowe żołnierzyki oraz figurki z różnych serii, na przykład podobizny królów i książąt polskich.
Jednak dawne kioski Ruchu to nie tylko miejsca kolportażu prasy i drobnego handlu detalicznego. Choć były po wojnie „państwowe” to wielu ich właścicieli, zaradnych życiowo, potrafiło w oparciu o kiosk dorobić się niezłej fortuny. Kulisy ich działań poznajemy z akt SB, ale jeszcze częściej z najbardziej znanych w lokalnych społecznościach plotek. Swoją drogą wiele obserwacji operacyjnych prowadzonych przez funkcjonariuszy MO czy SB miało miejsce właśnie w pobliżu kiosków Ruchu. To tu bowiem ludzie chodzili na plotki, a także po odbiór listów, które zostawił listonosz, czy kluczy od mieszkania, ale też po to, żeby dowiedzieć się co dzieje się mieście czy na wsi. Okratowane okna kiosków zasobnych w różne towary były niekiedy pod obserwacją miejscowych grup przestępczych oraz pojedynczych złodziejaszków. Praca w kiosku nie zawsze należała więc do najbezpieczniejszych, ale kioskarzy zazwyczaj darzono szacunkiem i zaufaniem. W stanie wojennym – jak wynika z szyfrogramów przesyłanych z KWMO w Ciechanowie do MSW w Warszawie – niektóre z kiosków obok dworców autobusowych w Mławie czy w Pułtusku były miejscem na którym malowano farbą antyrządowe napisy. Również w pobliżu kiosków w Ciechanowie, Mławie czy Płońsku znajdowano w tym czasie porozrzucane ulotki. Dlaczego właśnie tam ? Ponieważ były to wtedy najbardziej uczęszczane miejsca w przestrzeni miejskiej Mazowsza. Jednak już w ostatniej dekadzie PRL coraz więcej kiosków likwidowano. Natomiast po 1990 r., mimo podejmowanych prób ich ratowania, z roku na rok stawały się one reliktem przeszłości, a ich obecność do dziś w niektórych miastach północnego Mazowsza, np. w Mławie przy ulicy Żeromskiego, można uznać za coś wyjątkowego i godnego wsparcia lokalnej społeczności.
Komentarze obsługiwane przez CComment