ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Glęgor dzikich gęsi

Gdy w ubiegły wtorek wstałem wcześnie i wychynąłem z domu, doleciał mnie głośny "glęgor" dzikich gęsi. Zadarłem głowę, i co ujrzałem..?

Cud natury! Nade mną szybowały trzy klucze ptaków. Każdy na innej wysokości, o różnej liczebności, i co najciekawsze - każdy z nich poruszający się z inną prędkością. Ten najbliżej nieba pędził jak pendolino, ptak prowadzący klucz ciął przestworza miarowymi, szybkimi ruchami skrzydeł. Wiedział, że przed nimi do pokonania długi etap. Nieco niżej - drugi klucz. Posuwa się wolniej, ale też rytmicznie, jednostajnie, bez zbędnej zwłoki. Ot, taki pospieszny do Suwałk. I trzeci - osobowy, powolny. Coś jak pociąg Kolei Mazowieckich z Nasielska do Działdowa. Pasażerowie mają okazję, żeby spokojnie obejrzeć widoki za oknem. Nigdzie się nie spieszą. Wiadomo, o której będą w Świerczach, o której w Ciechanowie.

Zmiana kadru. Zejdźmy na ziemię, a dokładnie pod dachy ptasich ferm. Gdy zaatakuje tam wirus ptasiej grypy (H5N7) nie ma ratunku dla setek tysięcy kur i indyków stłoczonych w klatkach i na wybiegach. Należy je jak najszybciej wybić (a właściwie - zagazować), a potem zutylizować. Również w ściśle określony sposób pozbyć się odchodów. Jeśli są to fermy niosek, to trzeba też zniszczyć miliony wyprodukowanych jaj. To są bezwzględne polecenia służb sanitarnych, żeby choroba się nie rozpowszechniała. Takie operacje przeprowadzono w ub. tygodniu na fermach w gminach Bieżuń, Lutocin i Radzanów, gdzie wybuchła bowiem kurza zaraza.

Czy te zdecydowane działania służb i hodowców (dochodzą do tego jeszcze zaostrzone przepisy sanitarne) zatrzymają pochód ptasiej grypy? Trudno powiedzieć, bowiem w tych powiatach jest olbrzymie zagęszczenie obiektów drobiarskich. W samym Żuromińskim hoduje się 75 mln kur!.

Epidemia ptasiej grypy, która wybuchła w powiatach żuromińskim i mławskim spowodowała gorączkowe szukanie sprawców zarazy. I znaleziono. Winne są dzikie gęsi!

Jeśli więc państwo widzicie w tych dniach na niebie klucze ptaków, przemykające żwawo na wschód i wydające wesołe dźwięki, nie ma się z czego cieszyć. One teraz mogą być nie tyle symbolem nadciągającej wiosny, co ptasiej grypy.

Tydzień temu reporterzy "TC" opisywali rozpowszechnianie się ptasiego pomoru na naszym terenie. Ogniska wybuchały ponoć tak, jak przemieszczają się gęgawy, gęsi zbożowe, tundrowe (i inne) - z zachodu na wschód. Tak twierdzi starosta żuromiński Jerzy Rzymowski: "Zaczęło się w Chromakowie, a potem kolejne przypadki ptasiej grypy odkryto w kurnikach na wschód od tej lokalizacji".

Jeśli rzeczywiście jest tak, to nie wróży to dobrze tej gałęzi produkcji. Dzikie gęsie będą przelatywać tymi trasami co najmniej dwa razy do roku. Ba!, żeby tylko przelatywały. One coraz częściej się zatrzymują na dłuższe popasy, a w związku z coraz łagodniejszymi zimami, niektóre gatunki skłaniają się do osiedlania się na Mazowszu. Oczywiście dzikie gęsi nie mają bezpośredniego kontaktu z zamkniętymi kurami czy indykami na fermach. Ale już z wolno żyjącym ptactwem domowym - tak. Ponadto, lecąc lub popasając na łąkach i polach, nad rzekami i jeziorami robią to, co każde stworzenie - wydalają. A jeśli w guanie, w piórach, albo w padłym osobniku jest wirus? No to może być przeniesiony również do kurników przemysłowych. Tak przynajmniej twierdzą fachowcy…

Nie wiemy czy każdy dziki ptak jest nosicielem patogenu. Jakąś wiedzę mamy jedynie na podstawie badań padłych sztuk. Naukowcy twierdzą, że większość dzikich ptaków jest odporna na wirusa, ale mogą być jej bezobjawowymi siewcami. Padają tylko te, które są słabsze. Zdecydowanie gorzej grypę ptaków przechodzi drób hodowlany. Wirus jest zdradliwy również z tego względu, że u jednych ptaków (np. kur czy indyków) może powodować bardzo gwałtowny przebieg i wysoką śmiertelność, podczas gdy przedstawiciele innych gatunków (np. kaczki) pozostają zdrowe.

Tak czy inaczej - nie wiemy wszystkiego o rozpowszechnianiu się ptasiej grypy, nie oskarżajmy o wszystko naszych gęgaw. Bez ich wiosennych i jesiennych przelotów, pospiesznych i powolnych kluczy, bez ich glęgoru nie będziemy w ogóle wiedzieć, czy nadeszła wiosna.

RYSZARD MARUT

Więcej felietonów na www.ryszardmarut.wordpress.com

Komentarze obsługiwane przez CComment