ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Historia braci Gadomskich

W roku poświęconym pamięci Stanisława Grzepskiego chciałem kilka zdań poświęcić dwóm współczesnym mu Mazowszanom, podobnie jak on związanym z Akademią Krakowską, choć mniej znanym, a mianowicie braciom Janowi i Wawrzyńcowi Gadomskim.

Ich losy pokazują, jak burzliwa była epoka, w której żyli i jak bardzo zewnętrzne uwarunkowania społeczno-polityczne wpływały na losy poszczególnych ludzi, przynosząc jednym zaszczyty, a drugim przedwczesną śmierć. Kim byli tytułowi bohaterowie dzisiejszego felietonu?

Bracia Wojciech i Wawrzyniec Gadomscy pochodzili z miejscowości Gadomiec w powiecie przasnyskim, leżącej w granicach dawnej ziemi ciechanowskiej i parafii w Krzynowłodze Wielkiej. Byli synami – jak wynika z wywodu szlachectwa zapisanego w aktach kapituły katedralnej poznańskiej (1574) – starosty ciechanowskiego Aleksego herbu Rola i Anny Smoleńskiej. Ich dobra rodowe w Gadomcu leżały niecałe 20 km od Grzebska. Być może to właśnie za wzorem Grzepskich, a na pewno – jak wielu innych Mazowszan tego okresu – dzięki mecenatowi biskupa płockiego Andrzeja Noskowskiego i jego następców, którzy w połowie XVI wieku odnowili w Krakowie Bursę Filozofów, znajdującą się przy dawnej ulicy Garncarskiej (później Gołębiej), zwaną odtąd Bursą Noskowskiego czy Bursą Mazowszan, podjęli studia w Krakowie. Jak większość ich kolegów należeli oni do zdolnych, ale niezbyt zamożnych młodzieńców, którzy wywodzili się z rodzin katolickich, posiadali wykształcenie elementarne, zdobyte zapewne w szkole parafialnej oraz byli immatrykulowani na Akademii Krakowskiej, czyli wpisani do metryki uniwersyteckiej. 

Właśnie z metryki uniwersytetu w Krakowie wiemy, że starszy z braci, Wojciech Gadomski zapisał się na studia w październiku 1560 r. Siedem lat później został magistrem sztuk wyzwolonych i został przyjęty w poczet członków Kolegium Mniejszego Akademii Krakowskiej. Następnie wyjechał do Włoch, gdzie w 1567 r. na Uniwersytecie Rzymskim zdobył stopień doktora prawa rzymskiego i doktora prawa kanonicznego. Jeszcze w tym samym roku – po powrocie do kraju – został profesorem na Wydziale Filozofii w Krakowie. W tym czasie objął prałaturę kantora poznańskiego, a następnie archidiakonię pomorską w kapitule katedralnej włocławskiej oraz kustodię w kapitule kolegiackiej wolbromskiej. W 1576 r. pracował w kancelarii królewskiej jako sekretarz króla Stefana Batorego. Był to szczytowy moment jego kariery, i to właśnie wtedy wkracza na arenę dziejów – po raz pierwszy znany ze źródeł – jego młodszy brat.

Wawrzyniec Gadomski, idąc śladami brata, zapisał się na Akademię Krakowską w semestrze zimowym 1575/1576 r. Po czterech latach studiów na Wydziale Filozofii, gdzie jego brat był profesorem, uzyskał w 1579 r. stopień bakałarza sztuk wyzwolonych. Mieszkał wtedy w Bursie Noskowskiego (Filozofów), a z późniejszych akt sądowych w sprawie jego śmierci wiemy, że był niepełnosprawny – u każdej ręki miał tylko dwa palce. Okoliczności jego śmierci to ciekawy wątek związany z historią polskiej reformacji oraz zaburzeniami wyznaniowymi w Krakowie, do jakich dochodziło w drugiej połowie XVI wieku, a o których pisał przed laty między innymi Roman Żelewski. 

Jak się okazuje środowisko akademickie Krakowa „złotego wieku”, mimo głoszonych przez niektórych profesorów poglądów na temat konieczności tolerancji religijnej, w tym między innymi przez Stanisława Grzepskiego, było dość sceptyczne wobec nurtów reformacyjnych i ostatecznie stanęło po stronie katolicyzmu. Od 1578 r. wyznanie wiary katolickiej – wedle formuły soboru trydenckiego – było warunkiem uzyskania w Akademii Krakowskiej stopnia naukowego lub otrzymania godności profesorskiej. Między innymi dotyczyło to bakalaureatu wspomnianego tu Wawrzyńca Gadomskiego. W tym okresie w różne dysputy i polemiki religijne angażowali się nie tylko krakowscy mistrzowie i profesorowie, ale również studenci oraz żacy pobierający naukę w miejscowych szkołach. Ci ostatni dość często, z naruszaniem prawa, okazywali swoje niezadowolenie wobec przedstawicieli rozwijającej się krakowskiej wspólnoty protestanckiej. Między innymi w 1579 r. krakowscy żacy napadli na miejscowy zbór ewangelicki, rzucając w okna kamieniami i cegłami oraz starając się wyłamać drzwi wejściowe, a rok później zburzyli mur okalający cmentarz ewangelicki. Przeciwko tym zachowaniom ostro protestował u władz rektorskich ówczesny wojewoda i starosta krakowski, Piotr Zborowski, który był kalwinistą. I to właśnie po jego śmierci studenci postanowili wziąć odwet na jego współwyznawcach, co – jak pokazała przyszłość – nie pozostało bez wpływu na losy braci Gadomskich. 

Kiedy w styczniu 1581 r. odbywały się w Krakowie uroczystości pogrzebowe Piotra Zborowskiego jeden ze studentów, Jakub Szado z Kuflewa, zaczął wyśmiewać i wyzywać od „łotrów i lutrów” ministra kalwińskiego odprawiającego żałobne nabożeństwo. Za swój czyn i zakłócanie „pokoju wyznaniowego” został on wtrącony na trzy dni do karceru przez ówczesnego rektora Marcina Glickiego. Jednak w odczuciu krakowskich ewangelików kara ta wydawała się zbyt łagodna i dlatego siostrzeniec zmarłego, Jan Stadnicki – znany z zadziorności, który często mawiał „chce mi się tych żaczków nasiec” – postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i pomścić krzywdę, jakiej doznali jego krewni. Dlatego w nocy napadł na dwóch kolegów Jakuba z Kuflewa, którzy wracali z gospody, raniąc jednego z nich, a następnie ze swoimi sługami przystąpił do oblężenia Bursy Filozofów (Noskowskiego) i Bursy Jerozolimskiej, rąbiąc drzwi oraz strzelając w okna, aby sprowokować do walki studentów. Ci jednak, nie chcąc naruszać zakazów królewskich – choć niewątpliwie posiadali większe siły – postanowili nie reagować na zaczepki Stadnickiego, tylko odczekali do rana, po czym udali się z oficjalną skargą do rektora, który nakazał powiadomić o napadzie urząd starościński z żądaniem uwięzienia Stadnickiego oraz jego wspólników. Na Wawel została wysłana pięcioosobowa delegacja, do której wszedł między innymi młody Wawrzyniec Gadomski oraz inni synowie szlacheccy: niejaki Jakub Piadzewski (?), Jan Przeradowski, Rosłan Karski i Piotr Leszczyński. Na wieść o ich przybyciu zastępca starosty, Mikołaj Dłuski, który podobnie jak Zborowski i Stadnicki był kalwinistą, odmówił studentom wpisania skargi do ksiąg sądowych tego samego dnia – ponoć był pijany – i wezwał ich do siebie na następny dzień. Nieoczekiwanie, kiedy delegacja wracała z Wawelu do bursy, na ulicy Grodzkiej została zaskoczona i ostrzelana z muszkietów przez Jana Stadnickiego i jego ludzi. W wyniku tego napadu niezdolny do walki (niepełnosprawny) bakałarz Wawrzyniec Gadomski poniósł śmierć, natomiast inni studenci ratowali się ucieczką. Z kolei sprawcy tej zbrodni, na czele z Janem Stadnickim, uciekli do jednej z pobliskich kamienic, gdzie się zabarykadowali, wywołując jeszcze większy gniew studentów z całego miasta, którzy przystąpili do oblężenia kamienicy. Dopiero pod naporem rektora studenci od oblężenia odstąpili i powieźli do grodu zwłoki Gadomskiego, żądając od władz ukarania Jana Stadnickiego i jego ludzi. Na wieść o śmierci brata skargę u króla złożył również Wojciech Gadomski. Jak się jednak okazało niewiele to dało, a wpływy Stadnickiego były na tyle silne, że udało mu się bezkarnie opuścić Kraków. Nie doczekawszy więc reakcji władz starościńskich oraz żadnego zadośćuczynienia studenci i profesorowie krakowscy 14 marca 1581 r. uroczyście pochowali zastrzelonego Wawrzyńca Gadomskiego, a brat zmarłego, rozczarowany postawą króla, boleśnie doświadczył tego, że „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. 

Jak wynika z ustaleń badaczy reformacji w Polsce śmierć Wawrzyńca Gadomskiego nie była jedynym tego rodzaju wypadkiem w czasie zaburzeń wyznaniowych w Krakowie w drugiej połowie XVI wieku. Jednak właśnie jego śmierć utwierdziła żywe w ówczesnej stolicy przekonanie o wyjątkowej katolickości mazowieckiej szlachty (Mazurów), którzy „za wiarę godni są śmierć ponieść”. Natomiast dla rodziny Gadomskich była to osobista tragedia, która jednak utrwaliła pamięć o bohaterstwie jej członków, a w przyszłości miała zaowocować wzrostem znaczenia jej przedstawicieli w lokalnych elitach władzy, zwłaszcza wtedy, kiedy Wazowie przenieśli swój dwór z Krakowa od Warszawy.  

Komentarze obsługiwane przez CComment