Zarzuty dla patriotów
Jak wiemy cała Zjednoczona Prawica (choć podzielona na frakcje) prezentuje się głośno jako formacja patriotów. Wszystko pod hasłem "Bóg i ojczyzna".
Zawłaszczyła już narodowy sztandar i tradycje, a teraz podobno zamierza zmienić nazwę partii na… Biało-Czerwoni. Już przedtem uczyniono to z kościołem, który spolegliwie, głosami swych purpuratów opowiedział się za PiS. Nic to że kościół jest przecież katolicki czyli powszechny, dla wszystkich grzeszników. Tym bardziej kontrastują z tym wizerunkiem zarzuty, jakie pojawiają się wobec konkretnych polityków zarówno w mass mediach, jak i coraz częściej w działaniach prokuratury. Jaki będzie ich wynik, nie wiemy.
Zarzutów jest multum. Korupcja, defraudacja, niegospodarność, upolitycznienie organów mających zgodnie z konstytucją zachować neutralny charakter, przestępstwa urzędnicze czy nepotyzm w spółkach Skarbu Państwa. O tym, że politycy PiS zdawali sobie sprawę z własnej pazerności świadczy choćby list Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry przestrzegający przed wykorzystywaniem funduszy publicznych dla celów partyjnych w ramach kampanii wyborczej. Teraz Kaczyński, odpierając zarzuty o łamanie prawa, o niepowiadomienie organów o nadużyciach twierdzi rozbrajająco, że przecież powiadomił… Prokuratora Generalnego. Tego samego, który był mózgiem operacji dokonywania przekrętów. To tak, jakby o działaniach gangsterów poskarżyć się do Al Capone'a. Amerykański gangster jednak nie działał w sektorze publicznym. No i wpadł, odsiadując karę na wyspie Alcatraz.
Jak będzie z akolitami Zbigniewa Ziobry czy Jacka Sasina, na razie nie wiemy. Wiemy że trwonili pieniądze na wszystkie strony. Wiemy też o Funduszu Sprawiedliwości, dzięki temu że znalazł się sygnalista, który nagrał rozmowy. W resorcie sprawiedliwości (nomen omen) było przyzwolenie na obrzucanie błotem sędziów broniących praworządności (tzw. grupa anty-kasta), jak również na wykorzystywanie pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw na cele kampanii wyborczej „młodych wilków" Ziobry. Wiemy też, że w każdym resorcie znajdowały się różne fundusze dla swoich. W resorcie kultury (fundacje), edukacji (willa plus), czy środowiska (synekury w Lasach Państwowych). Nawet w Kancelarii Premiera był Polski Fundusz Rozwoju, z którego pieniądze szły na różne frymuśne pomysły pisowskiej elity, kompletnie nie mające nic wspólnego z jakąkolwiek odpowiedzialnością za powierzone (publiczne przecież) środki. Ciągle dowiadujemy się o nowych „przewałach" i do nowego (już przecież coraz mniej) rządu można mieć słuszne pretensje, że nie dokonuje profesjonalnego, całościowego audytu.
Mamy do czynienia z wielką mistyfikacją, Jedno się mówi, drugie się robi. I ujawnianie kolejnych zarzutów w sprawie takich czy innych przekrętów, jakkolwiek konieczne (vide zarzuty wobec eurodeputowanego PiS Ryszarda Czarneckiego z tytułu wyłudzenia z PE tzw. kilometrówek), niczego nie zmienią. Nawet zarzuty wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego za roztrwonienie Funduszu Sprawiedliwości zostały potraktowane jako czysto polityczne. On też w oczach PiS urósł do roli bohatera i męczennika. A już szczególnie zarzuty wobec księdza Olszewskiego, byłego egzorcysty, który z tytułu rzeczonego Funduszu Sprawiedliwości miał otrzymać 100 milionów złotych, musiały zostać przyjęte z oburzeniem zarówno przez PiS jak i kościół. W tym przypadku posypały się słowa o torturach oraz bandytach z rządu.
Moje zarzuty są poważniejszej natury. PiS jako partia patriotów działa... niepatriotycznie. Poprzez antyunijną propagandę zniechęca coraz szersze kręgi społeczne zarówno do Unii Europejskiej, jak i do wspólnej waluty euro. W efekcie spada odsetek zwolenników Unii Europejskiej, jakkolwiek widzimy jak Polska zmieniła się w ciągu ostatnich 20 lat, od akcesji do UE. Wprowadzenie euro jest zobowiązaniem od samego początku i niewątpliwie ustabilizowałoby sytuację gospodarczą. Bez europejskiej waluty nie mamy szansy na przewodnictwo w Unii, a może też łatwiej zdarzyć się Polexit. Prezydent Duda być może i jest krasomówcą, ale robi wszystko co możliwe żeby zaszkodzić rządowi. Ostatnio skierował ustawę o wpływach rosyjskich w Polsce (za którą za rządów PiS tak mocno orędował) do Trybunału Konstytucyjnego, żeby została tam zamrożona. Bo obsadzony przez PiS Trybunał nawet nie udaje obiektywizmu, jest gotów storpedować każde działanie rządu czy nawet Sejmu. To grozi już nie tylko chaosem w wymiarze sprawiedliwości ale kompletnym upadkiem państwa.
Ojczyzny żal...
Komentarze obsługiwane przez CComment