Jak nasi ułani nie obronili granicy
W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku ciechanowskie koszary opuszczają żołnierze 11 pułku ułanów. Wojna ma wybuchnąć lada dzień. Uformowane oddziały stosownie uzbrojone i zaopatrzone na czas mobilizacji wojennej wyruszają na północ, aby obsadzić wyznaczony przez dowództwo Armii „Modlin” odcinek granicy polsko-niemieckiej. Do Ciechanowa już nigdy nie powrócą…
Jako jedni z pierwszych, zaledwie w kilka godzin po ogłoszeniu mobilizacji na granicy znaleźli się nie ułani na koniach, ale na… rowerach, czyli pluton kolarzy. Jego mobilność wynikała m.in. z faktu, że nie było potrzeby powoływać nowych żołnierzy, gdyż pochodzili oni ze starszego rocznika. Ponadto, po utwardzonych drogach, a takie prowadziły w stronę granicy z Prusami Wschodnimi, rower jako środek transportu był szybszy, nie wymagający tyle zachodu co koń.
(O walce kolarzy z 11 pułku na pozycji pod Żaboklikiem piszemy w 36 numerze TC.)
Powszechnie utrwalony obraz ułanów II RP to żołnierze na rumakach, uważani za świetnie wyszkolonych i odważnych, którzy szarżują konno na przeciwnika, uzyskując zawsze efekt zaskoczenia. A tymczasem… Do bitwy na polach walki ułani zsiadali z koni i walczyli jak „zwykła” piechota. A na dodatek każdy oddział, który ruszał do boju był automatycznie pomniejszany o 1/3 stanu osobowego, bowiem trzeba było na tyłach pilnować koni (byli to tzw. koniowody - jeden żołnierz na trzy konie). Z tą walecznością i odwagą też różnie bywało.
Opracowania historyczne, archiwa dot. całej kampanii wrześniowej są bogate i wszechstronne. Są m.in. szczegółowe analizy decyzji Naczelnego Dowództwa, poszczególnych armii, brygad, oddziałów wydzielonych i innych związków taktycznych. Udział i rola Mazowieckiej Brygady Kawalerii, w skład której wchodził 11 Pułk Ułanów Legionowych z Ciechanowa są również dokładnie opisane przez historyków II wojny. Składają się m.in. z licznych i obszernych relacji i wspomnień uczestników tych walk – oficerów i żołnierzy, meldunków, rozkazów oraz innych dokumentów. Wykorzystano również dokumenty strony niemieckiej.
Nas, mieszkańców północnego Mazowsza mogą szczególnie interesować wydarzenia na nieodległej linii frontu pod Mławą bronionego przez dywizje Armii „Modlin”. Tu na odcinku Janowo-Chorzele obronę granicy powierzono właśnie MBK i ułanom z Ciechanowa. Czy dobrze wywiązali się z tej roli?
Jak zauważa prof. Ryszard Juszkiewicz w swojej książce „11 pułk ułanów legionowych im. marszałka Śmigłego Rydza” :„Panuje opinia, że MBK zbyt łatwo oddała swoją drugą linię. O walkach o wielkim natężeniu i zaciekłości nie mówią znane historykom źródła. Kwestia przewagi nieprzyjaciela jest poza sporem, ale nie była ona większa niż w wielu bitwach wrześniowych. Zarówno straty krwawe jak i materiałowe brygady nie dadzą się porównać np. ze stratami Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Na odcinku MBK nie było walki „na noże”, jak np. pod Mokrą gdzie npl traci 50 czołgów i kilkuset zabitych i rannych, a WBK 27 oficerów i 500 szeregowych”.
Dalej historyk pisze, że nie było przesłanek, żeby już w nocy z 1 na 2 września wycofywać na drugą linię obrony poszczególne formacje MBK. Jako jeden z głównych powodów tej niezrozumiałej decyzji można uznać, że „zawiódł mechanizm kontroli meldunków jakie wypływały do sztabu brygady”, a „rozkaz odwrotu został wydany w oparciu o przesłanki płynące z nieścisłych dokumentów”.
Pierwszy dzień wojny nie odznaczał się wielką intensywnością walk w tym rejonie. Główne uderzenie Niemców skoncentrowane było na Mławę i na pozycje 20 DP, tam nieprzyjaciel zgromadził największe siły i prowadził główne natarcie.
Odcinek od Rzęgnowa na wschód nie był 1 września, poza sporadycznymi wypadami oddziałów niemieckich szczególnie atakowany. Gorzej było następnego dnia, i następnego… 2 i 3 września szwadrony 11 pułku co rusz ostrzeliwane przez artylerię, atakowane przez lotnictwo i oddziały pancerno-motorowe były w ciągłym odwrocie w kierunku Przasnysza. Nasi ułani próbowali jeszcze opierać się pod Rostkowem i Golanami, ale zostali odrzuceni na południe za szosę Przasnysz-Ciechanów, w stronę Szwejk i Krasnego.
3 września wieczorem do Ciechanowa wdarła się fortpoczta niemieckiej dywizji pancernej gen. Kempfa, opanowała koszary i stację kolejową.
4 września MBK otrzymała rozkaz odwrotu w kierunku na Pułtusk i zorganizowania tam obrony na rzece Narew. Tak zakończyła się bitwa graniczna 11 pułku ułanów legionowych.
Komentarze obsługiwane przez CComment