Nastawienie
Wśród znajomych mających dzieci w wieku szkolnym krąży hasło: „Damy radę. Wakacje już za dziesięć miesięcy”. „Poszło mi fatalnie”, mówi kolega do kolega i dodaje: „Ale przynajmniej egzaminy się skończyły”.
Taki mem wyskoczył mi ostatnio. A inny mem pokazał sytuację, gdy koleżanka radzi koleżance: „Musisz mieć pozytywne nastawienie psychiczne”. Na to druga z kobiet odpowiada: „Mam. Jestem pozytywna, jestem nastawiona i na pewno jestem psychiczna...”. Jak to jest z nastawieniem, o którym coraz częściej lekarze mówią pacjentom, na które coraz częściej zwraca się uwagę w szkołach, na studiach i w pracy?
Szklanka do połowy pełna lub do połowy pusta, kto z nas tej metafory nie słyszał. Którą wybieramy? W danej sytuacji nie analizujemy, nie uświadamiamy sobie, którą ze szklanek widzimy. Później przychodzi refleksja, czasem dopiero wtedy, gdy opowiemy o swoim dniu czy problemach komuś bliskiemu. Widać jak na dłoni, co w naszej głowie dzieje się z przysłowiową szklanką. Raz pewnie jest do połowy pełna, raz do połowy pusta. Częściej to pierwsze, czy drugie? Najlepiej byłoby, gdybyśmy odczuwali więcej emocji pozytywnych niż negatywnych, i to trzy razy więcej. Wówczas bilans tzw. afektywny (nie wiedziałam, że istnieje coś takiego) będzie odpowiedni, a nasze samopoczucie o wiele lepsze. Osiągnąć powyższy wynik to trudne zadanie. Bo wielu z nas przyzwyczaiło się do narzekania, bo nawet, jeśli nie narzekamy, to dusimy w sobie negatywne emocje i nie umiemy sobie z nimi poradzić, bo zostaliśmy nauczeni, że radość ma być mocno uzasadniona, bo nie widzimy rzeczy pozytywnych, przyjemnych, gdyż …tak nas wyposażyła natura, czyli silniej wykształciły się te emocje, które są odpowiedzią na zagrożenia, więc nasz mózg koncentruje się na nich. Tak twierdzą badacze. Ale jest dla nas nadzieja. Możemy osiągnąć pozytywny bilans afektywny, tylko trzeba potrenować jak bieganie, naukę angielskiego czy grę na pianinie.
Jak to zrobić? W jednym z wywiadów prof. dr hab. Ewa Trzebińska, psycholog radzi, żeby dostrzegać to, co przyjemne, samemu sobie to, co przyjemne tworzyć oraz te przyjemne sytuacje gromadzić, a nawet wyolbrzymiać. Na zasadzie wewnętrznej wagi: na jednej szali znajduje się wbudowany przez biologię mechanizm wyolbrzymiający zagrożenia, na drugiej umieszczamy mechanizm wyolbrzymiający radości, który bywa nazywany „kapitalizacją pozytywnych emocji”. Ewa Trzebińska podpowiada, jak do tego dążyć. Warto opowiadać innym o dobrych wydarzeniach, bo opowiadając, przeżywamy je ponownie. „Warto skupiać się na rzeczach małych, osiągalnych”, mówi pani profesor i podkreśla, że w życiu każdego z nas dzieje się dużo dobra. W dodatku „dowiedziono, że pozytywny afekt poprawia kreatywność”. Dodajmy do tego, że osoby, które potrafią częściej dostrzegać więcej pozytywów niż negatywów, rzadziej chorują, bo psyche i soma, psychika i ciało łączą się ze sobą, a część chorób, dolegliwości ma podłoże psychosomatyczne. Psychologia pozytywna, czyli ten nurt, który koncentruje się na tym, co nam pomaga, wydaje się szczególnie ważny.
„Zmieniłam swoje przekonania. Nie skupiam się na tym czego nie mam, lecz na tym, co dobre w moim świecie”, wyznaje Anna Niemczynow, pisarka, która wprowadziła do swojego życia powyższe rady, może znając je, może intuicyjnie. Mówi, tak jak coach Agata Komorowska, o wdzięczności i treningu nastawienia. Jak uważał Albert Einstein: „Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko”. Te słowa przypomniała ostatnio koleżanka Magda, psycholog, za co jej dziękuję.
Komentarze obsługiwane przez CComment