Jest super, czyli do bani
Od wielu już tygodni politycy rządowi przemierzają Polskę, jak długa i szeroka, spotykają się z ludem, często nawet ten "lud" przywożąc ze sobą. Tak było ostatnio także w miastach Mazowsza i w Działdowie. Nie jest łatwo dostać się na te konwentykle, ochrona z jakiegoś powodu preferuje gości z zewnątrz.
Ale te spotkania i tak są później mocno nagłaśniane w rządowych mediach, każdy kto chce może się z nimi zapoznać. To znaczy, zapoznać z głównymi tezami wystąpień takich prelegentów, jak prezes Kaczyński czy premier Morawiecki. A mówią tak, że serce rośnie,
W jakże bo wspaniałym kraju żyjemy! Prawie jesteśmy mocarstwem, choć prawie zawsze robi różnicę. Jak to podkreślał w Mławie sam prezes Jarosław, zbliżamy się do poziomu Japonii, i z całą pewnością będziemy wkrótce drugą Japonią, o czym marzył przed laty Lech Wałęsa, lecz ten bezprzytomnie. W Płocku zaś wybrzmiało, że "nigdy nie było tak dobrze jak teraz", poczynając od Mieszka - ogłosił to były już marszałek Senatu Karczewski. Przypominają się słowa prezesa NBP Glapińskiego sprzed kilku miesięcy, że gospodarczo nigdy nie było tak dobrze od czasów zaborów(wtedy to była bonanza!), pieniędzy nie brakuje, pożyczać nie musimy, inni ustawiają się w kolejce, żeby pożyczać od nas. Inflacji nie ma i nie będzie, jeżeli już to grozi nam zbyt niska inflacja, a stopy procentowe nie wzrosną, możemy się zapożyczać.
Rozwój państwa polskiego na całego, dzięki dalekowzrocznej polityce partii. Rząd PiS odnosi sukcesy i długo by je wszystkie wymieniać.
Dajmy ostatni przykład fuzji Orlenu z Lotosem. Powstanie nowa gargantuiczna firma, istny Lewiatan w branży paliwowej. Paliwa i węgla nigdy nie zabraknie, bo jak to zaznaczył prezydent Duda, węgla mamy w zapasie na całe 200 lat. Wprawdzie chwilowo są problemy, ale gdyby nie wojna na Wschodzie i nie "terror na Zachodzie" jak to ujął nadprezes, można by, że powiedzieć byczo jest....
Aliści nic nie jest takie, na jakie wygląda. Z państwem pisowskim też nie jest to proste.
I nawet coś co wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka, kaczką jednakże nie jest. Tak w gospodarce, jak i w polityce czy w prawie. Rząd PiS osiągnął perfekcję w propagandzie, pijarze i socjotechnice. Słucham prezesa z rozdziawioną buzią, pewien że nigdy nie było tak sprawnego państwa. Lecz konfrontacje z faktami budzą jeśli nie przerażenie, to co najmniej dysonans poznawczy. Bo słowa prezesa, choć dumne i strzeliste, nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Inflacja szaleje i będzie mieć wpływ na PKB. Mamy wszak najwyższą inflację od ćwierćwiecza! Drożyzna szokuje nas każdego dnia. Polska waluta względem dolara czy innych walut zachodnich leci na łeb na szyję, ma najniższą wartość od ponad dwudziestu lat. Wyjazdy w świat mogą nas zrujnować. Zaś inwestycje najniższe są od dekad, nigdy nie osiągnęły poziomu z czasów PO. Za to stopy procentowe rosną nieustannie. Ci z nas, którzy mają kredyty, będą musieli szczególnie zaciskać pasa. Albo przynajmniej "zacisnąć zęby" - jak radzi prezydent Duda.
Co na to prezes PiS? Zwala winę na Unię Europejską. Bo Unia się "przyczepiła" do praworządności. Ale to premier Morawiecki długo przecież z Unią negocjował i wszystkich nas zapewniał, że będą pieniądze na KPO. Wielkie pieniądze. Miało nie być żadnych warunków wstępnych, a jeśli już jakieś "kamienie milowe" podpisał, to miały się nie odnosić do wymiaru sprawiedliwości. Dziś już nie tylko Zbigniew Ziobro, ale i wielu innych polityków Zjednoczonej Prawicy ma wielki żal do premiera, że nie informował rządu o wszelkich niuansach tzw. warunkowości. Cnotę straciliśmy, a pieniędzy pewnie i tak mieć nie będziemy.
PiS, dotąd był teflonową partią, pewnym zwycięzcą w każdych wyborach. Teraz karta zaczyna się powoli odwracać. W ostatnich sondażach przewaga nad opozycją topnieje, a tak czy inaczej mała jest szansa że po wyborach utrzyma większość sejmową. W rozgrywkach z Unią całkiem niepotrzebnie straciliśmy już miliardy euro, częściowo z uwagi na kary nakładane na nas za niewykonanie wyroków TSUE.
Wszystko to razem musiało wpłynąć na ocenę rządu. Kancelaria premiera zamówiła badania opinii w czterech różnych instytucjach: CBOS, Ipsos, Kantar i GUS. Wyniki są złe. Na przykład ocena sytuacji gospodarczej jest gorsza, niż na początku pandemii, pogarszają się też nastroje społeczne. Dotyczy to rządu, a jeszcze bardziej premiera. Jego konflikty, już nie tylko z Ziobrą, ale także z wicepremierem Sasinem oraz innymi członkami rządu stały się tajemnicą poliszynela. Podobnie jak jego korespondencja mailowa z ministrem Dworczykiem wskazuje na cynizm i wielkie obchodzenie prawa, choćby poprzez uzgadnianie szczegółów procesowych z prezeską Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską. Premier ma opinię człowieka wymownego owszem, ale mało wiarygodnego, który oszczędnie gospodaruje prawdą. Nawet w rządzie mu już nie wierzą, bo wszystko co robi służy li tylko utrzymaniu się przy władzy. Eksperci sądzą, że kraj czeka armagedon, a przynajmniej stagflacja.
Tak czy inaczej, zwolniliśmy tempo, a na dodatek skłóciliśmy się ze światem. W międzynarodowych rankingach biznesu czy wolności mediów spadliśmy o kilkadziesiąt pozycji. Nie dogonimy Zachodu. Ale na świecie też jest niespokojnie. W kręgach które są mi bliskie czyli tych zajmujących się zarządzaniem mówi się o świecie BANI (skrót z angielskiego - kruchym, niespokojnym, nieliniowym i niezrozumiałym).
W tak trudnym świecie, gdzie wojna i pandemia oraz zmiany klimatu będą nam towarzyszyć przez lata trzeba by więcej racjonalności, by przejść suchą stopą przez kryzys i nie mnożyć wrogów. Inaczej nasze życie tu i teraz będzie po prostu do bani.
DANIEL KORTLAN
Mława, 26 lipca 2022 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment