ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Konopnicka reportażystka

Maria Konopnicka wielką poetka była… Wiemy o tym my dorośli, którzy uczyli się na pamięć jej wierszy w szkole. Np. o królu, który szedł na wojnę i grały jemu surmy zbrojne (a chłopu ani, ani). Był wolny najmita, blady i nędzną siermięgą odziany, który szedł gdzie go oczy poniosą. Oraz gwiazdy, które świecą na niebie, ale głównie panom.

Wiersze łatwo wchodziły do głowy. Były proste, skoczne, melodyjne. I z puentą, najczęściej smutną. Czy nadal dzieci w podstawówce odpytywane są z tych wierszy? Bo do większości tych utworów trzeba by dołączać obszerne wyjaśnienie oraz słowniczek konopnicko-polski.

Nie mniej, ta "poetka ludu" i pisarka dla dzieci nadal jest żywa, a w tym roku jakby jeszcze bardziej. A to za sprawą Sejmu RP, który w związku ze 180. rocznicą jej urodzin ustanowił 2022 r. rokiem Marii Konopnickiej. W mieście nad Łydynią jest uważana za "naszą poetkę", choćby za wiersz "Na otwarcie Domu Ludowego w Ciechanowie.

Wiadomo, że Maria Konopnicka była twórczynią wszechstronną: publicystką, nowelistką, , felietonistką, krytyczką literacką, tłumaczką. Ostatnio "odkryto" jeszcze jeden rodzaj jej twórczości - reportaż.

Mariusz Szczygieł w "Antologii polskiego reportażu XX wieku" umieścił ją w gronie prekursorów tego gatunku obok Stefana Żeromskiego, Bolesława Prusa i Władysława Stanisława Reymonta. Przypomniał także jeden z jej reportaży, który ukazał się w 1904 r., zatytułowany "Na normandzkim brzegu". Tekst opisujący barwnie, ale realistycznie trudne życie francuskich rybaków, widziane oczyma kobiet.

Rzeczywiście. Maria Konopnicka tworzyła świetne reportaże, ale tak... nie uważała. Bo wtedy, gdy ten tekst powstawał, jak również wiele innych, m.in. cały cykl "Za kratą", nie używano nazwy "reportaż". Pisze o tym Aleksandra Sikorska - Krystek z Wydziału Filologii Polskie i Klasycznej UAM w Poznaniu: "Pod koniec XIX w. w czasopiśmiennictwie polskim nie używano terminów "reportaż" ze względu na powinowactwo z zawodem reportera i "reporteryją" uznawaną za niegodną praktyką dziennikarską, czy też paradziennikarską. Chroniąc autonomii literatury dostrzegano w reportażu niebezpieczną konkurencję: "Reportaż zabija dziś literaturę" - pisał felietonista "Słowa" w 1886 r. , stosując słowo "reportaż" na określenie krytycznej opinii o "fabrykowaniu nowin".

No i jak mamy się czuć my współcześni redaktorzy, reporterzy, wierni wyznawcy tego gatunku dziennikarskiego, tzw. literatury faktu?

Na szczęście Konopnicka tym się nie przejmowała. Jej reportaże nie tylko nie zabiły, ale znacznie wzbogaciły ówczesną literaturę. I jestem pewien, że niczego nie "fabrykowała".  Choćby wspomniane "Za kratą"… To zapisy autentycznego doświadczenia autorki, która odwiedzała osadzonych w warszawskich więzieniach, m.in. w osławionej cytadeli czy kobiecym wiezieniu przy ul. Złotej. "Nasza pani", jak nazywały ją więźniarki, występuje tam w podwójnej roli: bystrej obserwatorki oraz osoby niosącej pociechę i naukę skazanym. Sławna, szanowana pisarka, kobieta światła i o szerokich horyzontach spędza całe dni w celach wysłuchując osobistych tragedii, poznając motywacje i emocje skazanych. Konopnicka ma dla swoich rozmówczyń wiele empatii, dlatego te się przed nią tak otwierały. Reportaże, jak przystało na ten gatunek mają także wielkie "walory informacyjne", autorka przedstawia zwyczajne-niezwyczajne życie za murami, różne grupy osadzonych, hierarchię więzienną, itd. Rozmawia z dzieciobójczyniami, złodziejkami, zdradzonymi kobietami mszczącymi się na swoich kochankach. Z maestrią odsłania ich losy. Mimo upływu ponad 100 lat te historie poruszają. "Za kratą", to niewątpliwie kawał doskonałej literatury faktu, godny współczesnych mistrzów tego gatunku.

Ale i wtedy cieszyły się wielką poczytnością. Tekstami zachwycał się np. też sławny ówczesny pisarz Wiktor Gomulicki: "Któż by mógł odgadnąć, że pani Maria Konopnicka będzie mogła napisać rzecz tak głęboko spokojną, tak realistycznie prawdziwą, tak po prostu, a z plastyką z niezrównaną przeniesioną z życia na papier...".

A jest jeszcze "Izraelita", relacja z odwiedzin w szpitalu starozakonnych. Ten tekst znawca tematu, prof. Dawid Marian Osiński nazwał "reporterią transcedentalną" i uważa go za jeden z najdramatyczniejszych utworów w dorobku pisarki.

A zatem - kochajmy Konopnicką i czytajmy jej reportaże. Nie tylko w tym roku.

RYSZARD MARUT

Ciechanów, 31 maja 2021 r.

Komentarze obsługiwane przez CComment