ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Kamienie Ursuli

Ubiegły tydzień minął nam w oczekiwaniu na wielkie pieniądze, które miały być przywiezione z Brukseli do Warszawy. Chodzi o środki z tzw. Krajowego Planu Odbudowy, dotacje i tanie pożyczki, łącznie ponad 57 mld euro. Miała je osobiście dostarczyć Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.

Na najwyższą urzędniczkę Unii czekali w ub. czwartek osobiście prezydent Duda oraz premier Morawicki. Paski informacyjne w telewizji Jacka Kurskiego grzały się do czerwoności: "Miliardy dla Polaków odblokowane!", "Bruksela dała zielone światło dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy!".

Pani Ursula nie przywiozła jednak kasy, za to rzuciła… "kamieniami milowymi".

Dwa lata temu Unia Europejska podzieliła wielkie pieniądze pomiędzy wszystkich członków z przeznaczeniem na modernizację krajowych gospodarek, likwidację skutków pandemii, nowe technologie, inwestycje w OZE, itd. Każdy kraj UE był zobowiązany do opracowania stosownych planów, w tym sposobu podziału środków pomiędzy samorządy. To był pierwszy warunek. Ale był jeszcze jeden, przyjęty wcześniej w Traktacie przez wszystkie kraje Unii. Zapisano w nim, że państwo, które naruszy choćby jedną z unijnych zasad państwa prawnego, musi się liczyć z uruchomieniem tzw. mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z pieniędzy z unijnego budżetu od poszanowania praworządności. No i wtedy zaczęły się dla Polski schody… A dokładnie mówiąc dla rządu PiS-u.

Reforma sądownictwa, a de facto zamach na wymiar sprawiedliwości, prowadzona z taką zawziętością przez ministerstwo Zbigniewa Ziobry wyczerpywała unijne zapisy o warunkowości (np. działalność niekonstytucyjnie wybranej Izby Dyscyplinarnej). Jednak na rządzie nie robiły żadnego wrażenia ani ostrzeżenia Komisji Europejskiej, ani wyroki Trybunału Sprawiedliwości. A nawet wprost przeciwnie. Minister Sprawiedliwości, a za nim Sejm, Trybunał Konstytucyjny, prezydent brnęli coraz dalej, ignorowali instytucje europejskie, nie przejmowali się wyrokami, milionowymi karami, które nasz kraj płaci za nierespektowanie wyroków TSUE. Do Brukseli wysyłane były pokrętne informacje oraz głośne pohukiwania. My zaś w Polsce widzieliśmy, że nie tylko Morawiecki i jego rząd, ale cała koalicja rządząca była, i nadal jest zakładnikiem partyjki Ziobry (0,7 proc poparcia). Bo bez jej głosów w sejmie PiS miałby problem z utrzymaniem się przy władzy.

Płynęły miesiące, a pieniędzy z Unii ani widu, ani słychu… W końcu rządzący doszli do wniosku, że zrzucanie winy na instytucje unijne oraz obwiniane opozycji (donosi na Polskę do Brukseli) już nie wystarcza. Nawet wyborcy PiS okazują zniecierpliwienie, a do wyborów coraz bliżej. Zaczęli więc działać, czyli pozorować naprawianie ustaw, przy których majstrował Ziobro. Może Bruksela da się nabrać… Nie dała.

Wróćmy do spotkania z przewodnicząca Komisji Europejskiej:

- Wypłata pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy związana jest ze zobowiązaniami Polski do zapewnianie niezawisłości sądownictwa - wypaliła Ursula von der Leyen, czym wprowadziła popsuła znakomite samopoczucie prezydenta i premiera, którzy po cichu liczyli… no właśnie - na co liczyli?

Komisja Europejska postawiła rządowi PiS trzy warunki: likwidację Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie odsuniętych od orzekania sędziów oraz taką reformę systemu dyscyplinarnego, żeby nie można było sędziów karać za wydawane wyroki i pytania kierowane do europejskich trybunałów. Po porostu przestrzegać konstytucji własnego kraju. To tzw. kamienie milowe, które muszą spełnić rządzący. W rzeczywistości jest ich o wiele więcej - wielkich kamieni milowych i małych kamyczków. Przez 7 lat rządów PiS sporo udało się ominąć takich miejsc, na których takie kamienie powinny być drogowskazami.

(Kamień milowy wg encyklopedii - jest to jednorazowe, ważne zdarzenie w harmonogramie. Nazwą tą określa się istotne zdarzenie podczas realizacji projektu.)

Projekt prezydenta, który obecnie procedowany jest w sejmie niby zajmuje się wszystkimi zastrzeżeniami Brukseli, ale nie do końca. Widzimy to chociażby po poprawkach w senacie. A to dopiero początek drogi. PiS zauważyło jeden kamyczek, o czym radośnie poinformował panią von der Leyen premier Morawiecki, i myśli, że to wystarczy. Ale tu chodzi o kamienie milowe.

RYSZARD MARUT

Ciechanów, 7 czerwca 2022 r.

Komentarze obsługiwane przez CComment