Mazowieccy przyjaciele Jana Kochanowskiego
W miniony czwartek minęło 440 lat od śmierci Jana Kochanowskiego, który – przypomnijmy – zmarł 22 sierpnia 1584 r. w Lublinie. Jego biografia, a jeszcze bardziej jego twórczość, są w Polsce dość znane, gdyż wśród twórców epoki renesansu to właśnie on uważany jest za tego, który najbardziej przyczynił się do rozwoju polskiego języka literackiego.
Bogate życie czarnoleskiego poety, co to dopiero po czterdziestce postanowił ostatecznie porzucić karierę kościelną i dworską, a posiadając jedynie niższe święcenia kapłańskie, zawarł związek małżeński i na stałe osiedlił się ze swoją rodziną w Czarnolesie, gdzie mógł spokojnie oddawać się swym pasjom, doczekało się już sporo opracowań. Myślę więc, że zwalnia mnie to z konieczności przypominania biografii poety, ograniczając się jedynie do stwierdzenia, że jako człowiek związany z dworem króla Zygmunta Augusta oraz Stefana Batorego, a także wpływowymi rodami magnackimi ówczesnej Rzeczpospolitej, był postacią znaną i cenioną w wielu środowiskach, wieńcząc swoją karierę publiczną (polityczną) urzędem wojskiego sandomierskiego, który to urząd objął w 1579 r. i pełnił go do śmierci. Działając w środowisku dworskim i kościelnym Kochanowski spotykał wielu ludzi, w tym również osoby związane z Mazowszem, wśród których znajdowali się duchowni, intelektualiści oraz urzędnicy (politycy). Z niektórymi z nich wiązała poetę bliższa znajomość, czy nawet przyjaźń, i to właśnie o nich chciałem dziś przypomnieć, a przy okazji nadmienić o mniej znanych pobytach poety na północnym Mazowszu.
Najstarszy znany wiersz Kochanowskiego związany jest z pochodzącym z Mazowsza (urodził się pod Mławą), Stanisławem Grzepskim
Zacznijmy od tego, że najstarszy znany wiersz Kochanowskiego – napisany w kwietniu 1552 r. w Królewcu – związany jest właśnie z pochodzącym z Mazowsza, Stanisławem Grzepskim. Była to łacińska wierszowana dedykacja, którą poeta własnoręcznie wpisał na wewnętrznej stronie oprawy „Tragedii” Cycerona (Bazylea 1541), dzieła ofiarowanego przyjacielowi, a odnalezionego w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej pod koniec XIX wieku przez Józefa Kallenbacha. Polskie tłumaczenie tej dedykacji w wolnym przekładzie brzmi: „Kiedy mam odjechać do tak dalekiego kraju [chodziło o Italię], niech to dla ciebie będzie dowodem wiecznej miłości, choć – wyznaję – błahym i jakkolwiek małym, ale ty go najmilszy Grzepski, mierz jak z potrzeby ducha ofiarowanym”. Dzięki odkryciu tej dedykacji historycy ustalili, że Jan Kochanowski od jesieni 1551 r. do kwietnia 1552 r. przebywał w Królewcu, zapewne na tamtejszym uniwersytecie, a jego towarzyszem w intelektualnych peregrynacjach, i zarazem przyjacielem jeszcze z czasów pobytu w Krakowie i buntu krakowskich żaków (1549), był właśnie Stanisław Grzepski. A ponieważ o tym wybitnym uczonym doby renesansu pisałem już wielokrotnie na łamach TC, więc myślę, że nie ma potrzeby kolejny raz przypominać jego osoby. Natomiast domyślać się tylko możemy, że obaj przyjaciele w drodze do Królewca w 1551 r. zatrzymali się w dobrach rodzinnych Grzepskich na północnym Mazowszu, sąsiadującym z Prusami Książęcymi, gdzie w tym czasie przebywał, czy wręcz ukrywał się, słynny już wtedy działacz reformacyjny, Wawrzyniec Niezgoda z Przasnysza. Być może dalszą podróż do Królewca panowie odbyli we trójkę. Ponadto historycy słusznie przypuszczają, że Kochanowski i Grzepski przebywając w Królewcu mieli też kontakt z innym działaczem reformacyjnym tamtej epoki, Stanisławem Murzynowskim, rodem spod Płocka, który w tym czasie przebywał w stolicy Prus Książęcych i głosił tam swoje nauki.
Kolejną osobą bliską czarnoleskiemu poecie, a związaną z Mazowszem, był biskup płocki Piotr Myszkowski herbu Jastrzębiec. Początki ich bliskiej współpracy sięgają roku 1563, kiedy Myszkowski, jeszcze wtedy nie biskup, pełniąc na dworze króla Zygmunta Augusta urząd podkanclerzego, przyjął trzydziestoletniego Kochanowskiego na swoją służbę. Dzięki jego protekcji poeta został sekretarzem królewskim, a wkrótce zyskał też intratne beneficja kościelne. Między innymi w 1564 r. – po swoim mecenasie – objął prepozyturę w kapitule katedralnej w Poznaniu, którą dzierżył przez 10 lat. Natomiast po nominacji Myszkowskiego na biskupa płockiego razem z nim pojawił się kilka razy w naszych stronach. W sierpniu 1568 r. poeta był świadkiem uroczystego wjazdu Piotra Myszkowskiego do rezydencji biskupów płockich w Pułtusku. Z tej okazji uczniowie miejscowego kolegium jezuitów wygłosili w różnych językach dziesięć wierszy na powitanie pasterza płockiej diecezji, a Kochanowski był świadkiem tego występu. Poeta uczestniczył również w uroczystym ingresie biskupa Myszkowskiego do katedry płockiej 17 marca 1570 r., co uwiecznił pochwalną elegią. I choć w późniejszym okresie kontakty obu panów osłabły, to trzeba wyraźnie zaznaczyć, że Piotr Myszkowski był niewątpliwie jednym z ważniejszych mecenasów i najbliższych powierników Jana Kochanowskiego. Jako humanista, absolwent uniwersytetów w Krakowie, Padwie i Rzymie, był on dla poety ważnym oparciem w jego poszukiwaniach intelektualnych. Dla podjętego tu tematu ważne jest jednak to, że po objęciu przez Myszkowskiego w 1577 r. biskupstwa krakowskiego jego związki z Mazowszem zostały prawie całkowicie zerwane.
Trzecią osobą bliską Janowi Kochanowskiemu, której związki z Mazowszem – w przeciwieństwie do Piotra Myszkowskiego – były silne od chwili urodzenia aż do śmierci, był Wojciech Kryski herbu Prawda, rówieśnik poety i jeden z bardziej znanych postaci w ówczesnej Rzeczpospolitej. Pochodził on z wpływowej rodziny mazowieckiej. Był synem Pawła i Anny ze Szreńskich, dziedziców Drobina, a zarazem wnukiem wojewody płockiego, Pawła Kryskiego, oraz wujem świętego Stanisława Kostki. Od 1543 r. studiował na uniwersytecie w Bolonii, a następnie na uniwersytecie w Padwie. Otrzymawszy solidne wykształcenie w dziedzinie retoryki, filozofii i prawa, wrócił do kraju, po czym w 1550 r. został przyjęty na dwór króla Zygmunta Augusta. Od 1551 r. pracował jako sekretarz królewski, a w 1552 r. król obdarzył go godnością podkomorzego płockiego. Zdolności dyplomatyczne i wrodzona bystrość umysłu młodego Kryskiego, a także dobre rozeznanie w sprawach włoskich, spowodowały, że Zygmunt August wielokrotnie wysyłał go jako swego posła. W latach 1552-1562 był z misją dyplomatyczną na dworze papieża Juliusza III, cara Iwana Groźnego, królowej Bony i Izabeli Węgierskiej, elektora brandenburskiego Ferdynanda, królowej angielskiej Marii Tudor i króla Hiszpanii Filipa II. W zamian za dobrze pełnione misje otrzymał od Zygmunta Augusta starostwo dobrzyńskie z dożywotnim utrzymaniem z dóbr królewskich w Dobrzyniu i Rypinie, wójtostwo mławskie, a w 1557 r. starostwo mławskie, które wcześniej posiadali dwaj jego krewni: Piotr i Paweł Kryscy. Podczas ostatniej podróży dyplomatycznej, która rozpoczęła się w 1558 r. i dotyczyła odzyskania spadku po królowej Bonie, poważnie zapadł na zdrowiu, co spowodowało, że w 1562 r. powrócił do kraju i osiadł na rodzinnym Mazowszu. Zmarł 24 listopada 1562 r. w Pułtusku, w wieku niespełna 33 lat. Został pochowany obok swych przodków w kościele w Drobinie. Do dziś zachował się jego nagrobny pomnik, który w 1576 r. wystawił mu jego najmłodszy brat – Stanisław, z którym w młodości podróżował i kształcił się w Italii.
Kiedy i w jakich okolicznościach Jan Kochanowski poznał Wojciecha Kryskiego można się tylko domyślać. Nastąpiło to zapewne w latach pięćdziesiątych XVI wieku w Italii, gdzie obaj w tym czasie gościli, ewentualnie na dworze królewskim, a może w nowo wzniesionej rezydencji biskupów krakowskich w Białym Prądniku, gdzie Samuel Maciejowski i jego następcy gromadzili na dysputach wybitnych uczonych i poetów. O osobistej znajomości Kochanowskiego i Kryskiego świadczy jedno z dwóch epitafiów, jakie poeta poświęcił mu w księdze pierwszej „Fraszek”, pisząc: Hiszpany, Włochy i Niemce zwiedziawszy, /Królowi swemu cnotliwie służywszy, /Umarłeś, Kryski, i leżysz w tym grobie; /Mnieś wielki smutek zostawił po sobie. /A iż płacz próżny i żałość w tej mierze, /Tym więtszą i płacz, i żałość moc bierze. Warto dodać, że postać Wojciecha Kryskiego uwiecznił również Łukasz Górnicki, podkreślając w swoim „Dworzaninie” inteligencję przyjaciela, chwalebne obyczaje i znajomość kultury włoskiej. Jak pisał był on „lepiej niż kto inny włoskiej ziemi świadom”, a przy tym „u papieżów, cesarzów, u królów majestatu i dostojeństwa Korony strzec umiał”. Zapewne również w odczuciu poety z Czarnolasu Kryski był przykładem wybitnego humanisty i dyplomaty, który podobnie jak Stanisław Grzepski, a krótko również Piotr Myszkowski, kojarzył mu się z Mazowszem, tym samym, z którego już niebawem wyruszył w świat „zbuntowany” siostrzeniec Wojciecha Kryskiego, Stanisław Kostka z Rostkowa, dziś jeden z najbardziej znanych polskich świętych.
Komentarze obsługiwane przez CComment