Moskwa już na dnie
Wprawdzie jedna zatopiona "Moskwa" jeszcze końca wojny nie czyni, ale być może go przybliża, a już na pewno znacząco poprawia morale walczących o swój kraj Ukraińców.
Chodzi oczywiście o krążownik rosyjskiej floty czarnomorskiej "Moskwa", który poszedł na dno w miniony czwartek na Morzu Czarnym, uprzednio trafiony dwoma rakietami wystrzelonymi przez siły zbrojne Ukrainy. Wyeliminowanie tego okrętu wojennego wyposażonego w mnóstwo wyrzutni rakietowych pozbawia Rosjan sporej siły przeciwlotniczej od strony Morza Czarnego i ogranicza potencjalną możliwość rosyjskiego desantu w rejonie Odessy. Kreml w swoim stylu tłumaczy zatonięcie swojego flagowego krążownika: "Podczas holowania "Moskwy" do portu, ze względu na uszkodzenia po pożarze okręt stracił stabilność podczas sztormu i zatonął" - głosi komunikat rosyjskiego resortu obrony.
I tak źle, i tak nie dobrze. Przyznać się, że zrobili to Ukraińcy, pogardzani przez Putina, zacofani gospodarczo i militarnie "odszczepieńcy" i "naziści" - wstyd. Ogłaszać, że wojenny okręt, gotowy do akcji pali się, a następnie idzie na dno w czasie sztormu - kompromitacja. Mit potężnej Rosji, jednego z dwóch (może trzech) supermocarstw leży już w gruzach co najmniej od 50 dni. I nie pomoże tu żadna propaganda. Media społecznościowe sprawiają, że wojnę możemy oglądać u siebie w domach on-line: zdjęcia, nagrania, filmiki z pola walki natychmiast trafiają do sieci.
Widzimy prawdziwe oblicze Rosji (bo przecież nie tylko samego Putina) Tym razem już bez żadnej maski - okrutną, cyniczną, bezmyślną twarz mordercy tysięcy ludzi. Mordy, grabieże i gwałty jakich dopuszczają się Rosjanie na zajętych terenach Ukrainy przerażają cały świat. Nie sądzę żeby czynili to na "własny rachunek" niesubordynowani żołnierze. Zapewne takie mają rozkazy (lub przyzwolenia) przełożonych, dowódców, samego Putina. A jeszcze niszczenie domów, bombardowanie i ostrzeliwanie osiedli, niszczenie budynków infrastruktury. Cel jest jasny - zniszczyć Ukrainę, pozbawić życia jak najwięcej ludzi. Pokazać potęgę Moskwy.
"Próbowali nas zniszczyć przez 50 dni, ale mieszkańcy stawiają heroiczny opór. Niczego się nie boimy, wiemy, o co walczymy. Mamy dość odwagi, by położyć kres złu"- napisał na Twitterze prezydent Wołodymyr Zełenski.
Do wpisu dołączył krótki film. Widać na nim sceny z walki rodaków z rosyjskimi najeźdźcami, zniszczenia i grabieże dokonywane przez żołnierzy rosyjskich, kadry pokazujące walkę Ukraińców w obronie swojego kraju.
Na początku nagrania pojawia się napis: "50 dni rozprzestrzeniania się zła w Europie", w dalszej jego części pojawia się pytanie - czy jest jeszcze coś, czego Rosja nie zrobiła do tej pory na Ukrainie?".
Jakkolwiek by to zabrzmiało, prezydent Zełenski rozsławił Ukrainę na całym świecie. Jest jej najlepszym rzecznikiem, twarzą i głosem. Po raz pierwszy w historii zdarza się, że przywódca napadniętego państwa zwraca się "na żywo" do parlamentów oraz przywódców innych państw, informuje ich o sytuacji w swoim ogarniętym wojną kraju. W swoich emocjonalnych, ale przemyślanych wystąpieniach przedstawia w nich racje swojego narodu, pokazuje intencje Putina, zbrodnie Rosjan, ale dziękuje też za dotychczasową pomoc i ciągle błaga o wsparcie wojskowe, militarne.
Budzi tym podziw i szacunek polityków zachodnich, ale też społeczności międzynarodowej. A przede wszystkim kochają go Ukraińcy. Przywódca na miarę czasów!
A Rosja? Rosja już tę wojnę przegrała. Moralnie, wizerunkowo, gospodarczo. Pod każdym innym względem. Ostatecznie przegra ją też militarnie.
Putin w swoim szaleńczym zamyśle chciał zniszczyć wolną Ukrainę, podzielić Zachód, pokazać słabość Stanów Zjednoczonych, a osiągnął przeciwny skutek.
Spowodował, że Ukraina już dołącza do Europy (symboliczne wręczenie Zełenskiemu "kwestionariusza UE" przez Ursulę von der Layen), Szwecja i Finlandia chcą dołączyć do NATO, a "prorosyjskie" lobby gospodarcze i polityczne w Niemczech czy we Francji wreszcie przejrzało na oczy.
Jesteśmy świadkami jak Putin wciąga nie tylko Moskwę, ale całą Rosję na dno.
RYSZARD MARUT
Ciechanów, 19 kwietnia 2022 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment