Sierpniowe manifestacje 1982 r.
Był wtorek 31 sierpnia 1982 r. Druga rocznica podpisania „porozumień sierpniowych” i ponad pół roku od momentu wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Na ulice ponad 60 miast w Polsce wyszły tysiące ludzie. Najwięcej w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie i Nowej Hucie oraz w miastach na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Miedziowym.
Według oficjalnych szacunków MSW protestowało blisko 120 tysięcy osób, ale było ich zapewne znacznie więcej, choć – jak się okazało – za mało, aby zmusić generała Jaruzelskiego i ówczesne władze do jakichkolwiek rozmów z opozycją i zmiany polityki siły, jaką prowadzono od 13 grudnia 1981 r. Na przemiany polityczne w Polsce przyszło czekać jeszcze prawie dziesięć lat. Nie zmienia to faktu, że manifestacje sierpniowe z 1982 r. były największymi jakie zorganizowała podziemna „Solidarność” w okresie stanu wojennego. Konfrontacja wydawała się wówczas nieunikniona. Po ogłoszeniu 28 lipca 1982 r. przez działającą w podziemiu Tymczasową Komisję Koordynacyjną NSZZ „Solidarność” wezwania do pokojowych demonstracji ulicznych pod hasłem „Solidarność i demokracja”, które miały doprowadzić do przywrócenia działalności niezależnych związków, uwolnienia wszystkich internowanych, aresztowanych i skazanych oraz zawarcia porozumienia narodowego, ani groźby wyrażone pod adresem organizatorów manifestacji przez generała Czesława Kiszczaka w telewizyjnych wystąpieniu 25 sierpnia, ani nawoływania prymasa Józefa Glempa z 26 sierpnia, że „nie ulica ma być miejscem dialogu”, ani nawet postawienie sił zbrojnych w stan najwyższej gotowości, co generał Florian Siwicki oficjalnie zakomunikował 30 sierpnia na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR, nie były w stanie odwrócić biegu wypadków. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że – jak wyraził się generał Kiszczak – „przeciwnik traktuje obchody sierpnia jako próbę sił”, chce przywrócenia sytuacji do tej sprzed 13 grudnia 1981 r. i zmuszenia władz do „rozmów na swoich warunkach”. Na to przyzwolenia rządzących, poddanych wytycznym „wielkiego brata” ze Wschodu, nie było. W efekcie ów sierpniowy wtorek 1982 r. pochłonął co najmniej sześć ofiar śmiertelnych (w Lubinie – trzy osoby, po jednej w Gdańsku, Wrocławiu i Kielcach). Milicja strzelała też w Nowej Hucie, Warszawie oraz w innych miastach. Do dziś zachowała się taśma filmowa, na której widać jak w Lubinie na ulicy milicyjna nyska rozjeżdża rannego chłopaka, który na czworakach próbował uciekać. Poza sześcioma – znanymi – ofiarami śmiertelnymi było kilkuset rannych. Zatrzymano ponad 5 tysięcy osób, z których więcej niż połowa odpowiadała przed kolegiami do spraw wykroczeń, a ponad 120 stanęło przed sądami. Kilkuset uczestników demonstracji zwolniono z pracy. Cena sierpniowych manifestacji 1982 r. była więc spora, a zakładane efekty nie zostały osiągnięte. Dwa miesiące później Sejm PRL formalnie dokonał delegalizacji „Solidarności”.
Jak z perspektywy północnego Mazowsza wyglądały ówczesne wydarzenia, które historycy uważają za jeden z przełomowych momentów w okresie stanu wojennego? Pomocne w odpowiedzi na to pytanie są wykorzystywane już niejednokrotnie przeze mnie na łamach TC szyfrogramy dzienne KWMO w Ciechanowie przesyłane do centrali MSW w Warszawie. Wynika z nich, że w ostatnim tygodniu sierpnia 1982 r. coraz więcej osób mieszkających na terenie województwa ciechanowskiego o planowanych przez Solidarność manifestacjach dowiadywało się z audycji rozgłośni zachodnich, a także z ulotek, które znajdowano w różnych miejscach na terenie Ciechanowa, Mławy, Płońska, Żuromina, Lidzbarka, Działdowa oraz innych miejscowości. Jedna z nich, adresowana do mieszkańców Ciechanowa, która 24 sierpnia trafiła w ręce SB, zawierała lipcowy apel Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” oraz wzywała do przerwania pracy 31 sierpnia o godz. 12.00, wywieszenie flag narodowych w zakładach pracy, włączenie syren fabrycznych oraz do zebrania się na demonstrację pokojową na ciechanowskim rynku o godz. 18.00. Ponadto ulotki mniejszego formatu rozrzucono w różnych punktach miasta, na klatkach schodowych, w parkach, przyklejano na kioskach „Ruchu” i na przystankach PKS i PKP. Również w innych miastach, między innymi w Działdowie i Mławie, pojawiały się ulotki o podobnej treści. Inną formą protestu były hasła malowane na murach i ścianach budynków. Zawierały one krótkie hasła: „Solidarność walczy i zwyciężą”, „Solidarność żyje i nigdy nie zginie”, „Solidarność – uwolnić Lecha Wałęsę”. Wobec tych faktów lokalni funkcjonariusze SB rozpoczęli serię rozmów ostrzegawczych z byłymi działaczami „Solidarności”, a także osobami wcześniej internowanymi, które były już wówczas na wolności. Niektórym działaczom radzono, aby skorzystali z urlopów wypoczynkowych i byli z dala od planowanych wydarzeń. Tych, których uznano za najbardziej niebezpiecznych zatrzymano w aresztach na 48 godzin. Dość pozytywnie oficerowie SB oceniali postawę miejscowych księży, z wyjątkiem Mławy, gdzie zapowiedziano, że 31 sierpnia o godz. 16.00 w kościele Świętej Trójcy ma być odprawiona msza w intencji „Solidarności” i uwolnienia internowanych działaczy tego związku, a w miejscowych zakładach pracy działacze „Solidarności” zbierali w związku z tym pieniądze jako ofiarę mszalną. Z pozyskanych w różnych środowiskach opinii – niezastąpinona okazała się w tym wypadku sprawnie działająca sieć informatorów, w tym osób należących do „Solidarności” – wynikało, że większość mieszkańców stoi na stanowisku, że „sprzeczności między władzą a opozycją polityczną powinny być rozwiązywane w drodze dialogu”. Dlatego przez kilka kolejnych dni poprzedzających 31 sierpnia kierownik Sztabu KWMO w Ciechanowie, płk Bazyli Białokozowicz, z wyraźną ulgą informował centralę, że „nie notujemy faktów wskazujących na przygotowania do przerw w pracy oraz innych wrogich wystąpień i akcji protestacyjnych w dniu 31 sierpnia”.
Przewidywania władz oraz aparatu bezpieczeństwa co do ogólnej sytuacji na terenie województwa ciechanowskiego w dniu planowanych manifestacji „Solidarności” okazały się słuszne. Tego dniu nie odnotowano strajków, zakłóceń w produkcji czy manifestacji. Nawet msza, która została odprawiona 31 sierpnia w Mławie, w której uczestniczyło zdaniem SB około 500 osób, była ofiarowana w intencji pojednania narodu i spokoju w Ojczyźnie, a nie w intencji „Solidarności” jak przewidywano wcześniej, choć w przedsionku kościoła w czasie mszy rozłożono ulotki z „Litanią Solidarności”. Z satysfakcją natomiast zaznaczono w szyfrogramie z 31 sierpnia, że w Ciechanowie zarówno ks. Czesław Głowicki z fary, jak i ks. Ludomir Kokosińki z „klasztorka”, mimo planowanych popołudniowych nabożeństw, zapewnili kogo trzeba, że „nie dopuszczą, aby na podległym im terenie odbyły się jakiekolwiek nabożeństwa”. Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że miejscowe społeczeństwo całkowicie się poddało. Tak nie było. Z cytowanego szyfrogramu wiemy, że tego dnia około godz. 15.00 na boisku Szkoły Podstawowej nr 5 w Ciechanowie ktoś wywiesił białoczerwoną flagę z naklejonym na niej napisem „Solidarność”. W Mławie pod gablotą na budynku, gdzie miała swoją siedzibę „Solidarność”, jakaś osoba złożyła wiązankę kwiatów. W Nasielsku dwie osoby spośród pracowników Zakładu „MERA-ZEM” tego dnia przybyły do pracy z wpiętymi w ubiór znaczkami Matki Bożej z czarną kokardą. W Pułtusku w „Polamie” w czasie przerwy śniadaniowej nieznana osoba postawiła na stole kartkę z napisem „1980-1982. Pamiętaj o Solidarności i KOR". Z kolei w Nowym Mieście około godz. 13.00 ktoś z samochodu rozrzucał ulotki z „Odezwą do młodzieży polskiej” i napisami „Solidarność 1980 – Solidarność zwycięży”. Tego dnia ujawniono też ulotki w Parku Miejskim w Mławie i na dworcu PKS w Płońsku. Ponadto pojawiły się również „wrogie napisy” na drzwiach garażu przy ulicy Mickiewicza w Pułtusku, ulicy Nadrzecznej w Płońsku i przy ulicy Grzepskiego w Mławie, a także „symbole rozliczenia” malowane na drzwiach dyrektora jednego z największych zakładów w Ciechanowie i jednej z miejscowych szkół średnich, której uczniowie winili dyrektora za „oddanie” jednego z uczniów w ręce ZOMO.
Kolejne dni, a zwłaszcza nadchodzące wieści o ofiarach śmiertelnych oraz o rannych biorących udział w manifestacjach 31 sierpnia na ulicach polskich miast, znacznie ożywiły postawy sprzeciwu wobec władz w różnych miejscowościach województwa ciechanowskiego. W wielu miejscach „powiało” ulotkami. Było ich coraz więcej, co zmieniło również stosunek SB do miejscowej opozycji. Sytuacja wydawała się przybierać coraz groźniejsze dla władzy rozmiary. Wtedy właśnie doszło w Mławie, mieście pogranicza, do bardzo ciekawych wydarzeń, łączących historię z teraźniejszością, których skala – jak na warunku stanu wojennego – do dziś zadziwia i zasługuje na oddzielną opowieść. Ale o tym napiszę już w następnym felietonie.a
Komentarze obsługiwane przez CComment