Wojny światów
Każdy kto zanurzony jest w dystopijnej rzeczywistości politycznej jest pewnie przerażony ostrością słów wypowiadanych każdego dnia. Pisano już o tym opasłe tomiszcza i jest to wielka szansa dla językoznawców. Gdyby jednak tylko o słowotwórstwo chodziło, sprawa byłaby błaha.
Bardziej istotne jest co kryje się za insynuacjami, jakie plany i zamiary. Demokracja w której żyjemy kojarzy się przecież z wolnością i pluralizmem opinii, ograniczonych obowiązującym prawem. To co się teraz dzieje na scenie politycznej kojarzy się bardziej z filmem "Gwiezdne wojny" George'a Lucasa, gdzie każda z planet, w naszym kontekście Planeta Lewa oraz Planeta Prawa, walczących z sobą na śmierć i życie, dąży do jak najszybszej anihilacji przeciwnika, a właściwie zapiekłego wroga.
Takie wrażenia owładnęły mną po obejrzeniu konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego, gdzie znowu przywołał horrendum w postaci „kondominium rosyjsko-niemieckiego", które rzekomo rządzi Polską i w szczególności posługuje się Donaldem Tuskiem, agentem Ciemnej Strony Mocy. Zupełnie jak w filmie, Tusk działa już to na rzecz Rosjan, już to na rzecz Niemców, a robi to tak karkołomnie sprytnie że nie ma na to cienia dowodu. Jest motywacja, bo prezes używa innego słowa-straszydła, jakim jest „ojkofobia". Czyli nienawiść do własnej ojczyzny. Trzeba koniecznie kochać ojczyznę tak jak Jarosław Kaczyński, tak doświadczony w bojach z Czwartą Rzeszą (której nigdy nie było, ale mogłaby być). Obecny zaś rząd nie jest rządem polskim. Pozwala łaskawie mówić po polsku, ale o wszystkim decyduje centrala w Berlinie. Polska więc zginie (o ile już nie zginęła), jeśli nie będzie rządzić PiS, czyli partia Kaczyńskiego. To jest Jasna Strona Mocy!
Do takiej wizji przyłączył się niemal natychmiast prezydent Duda. W obecności prezydenta Litwy oraz zagranicznych dziennikarzy zasugerował że rząd Tuska współpracuje tajnie z rosyjskim wywiadem wojskowym, ponieważ prokuratura udostępniła akta sprawy podejrzanemu o szpiegostwo Pawłowowi Rubcowowi, zgodnie z procedurami. Tusk bronił się z kolei, że rząd PiS czynił to sam 12 razy w podobnych okolicznościach, ale to pan prezydent dobrze wie i nie o to chodziło. Chodziło o skompromitowanie obecnego rządu w oczach międzynarodowej opinii publicznej. Ale to nie jest ojkofobia… to czysty patriotyzm. W wydaniu „prawym".
Tak działa Planeta Prawa, na rympał. A Planeta Lewa słabo się broni. Rząd nie ma nawet rzecznika prasowego, który mógłby odparować zarzuty. Sam premier wprawdzie usiłuje być rzecznikiem, ale nie zawsze mu to wychodzi. Czasami popada nawet w poetykę Planety Prawej. I także miota oskarżenia o agenturę i putinizm. W dodatku popełnia błędy, jak ten z kontrasygnatą pisma prezydenta w sprawie nominacji dla neosędziego w Sądzie Najwyższym. Teraz, po spotkaniu z prawnikami, Tusk złożył deklarację że więcej takich kontrasygnat nie będzie. Ale wojna o Sąd Najwyższy będzie długa i twarda. Jak ważne są sądy pokazuje działalność Trybunału Konstytucyjnego, który zaprawdę od dawna nie zasługuje na swoją nazwę. Bo jeśli jakaś inicjatywa rządowa albo nawet sejmowa nie spodoba się Planecie Prawej, kieruje wniosek do TK poprzez swoich zauszników, tak jakby nie można było tego zrobić w trybie zwykłej skargi konstytucyjnej obywateli. Trybunał działa w przyspieszonym trybie i zaraz świetnie dobrane grono usłużnych „sędziów" , zwykle z Krystyną Pawłowicz na czele, ogłasza wszem i wobec że daną inicjatywę rządową „zawiesza poprzez zabezpieczenie", co znaczy w prawniczym mumbo jumbo, że tego robić nie wolno. Konstytucja nie pozwala… Dlatego, w naszym nowym systemie kosmicznej demokracji, nikt już poważnie nie traktuje ani tegoż Trybunału, ani samej konstytucji. Funkcjonujemy obok konstytucji, wysługując się nią w sposób utylitarny. Oczywiście, takie „zabezpieczenia" są ignorowane i rząd ich nawet nie publikuje. Rząd, jako Planeta Lewa ogłosił ostatnio, że wszystkich tzw. neosędziów będzie przywracał na poprzednio zajmowane stanowiska, a niektórym grozi karami dyscyplinarnymi a nawet wydaleniem z zawodu. Już teraz, zwykli sędziowie walczą ze sobą w ten sposób że „starzy" i „nowi" wzajemnie się nie uznają, przez co następują wyłączenia w składach orzekających i sprawy się ciągną jeszcze dłużej niż dotąd. W sądowym Matrixie.
Duopol polityczny PO-PIS działa w najlepsze. Bo jak to zauważył kiedyś Marek Migalski, gdzie się dwóch bije tam obaj korzystają... I wszelkie próby rozbicia tego duopolu, podejmowane przez rozliczne partie, nie mają szans powodzenia. Wcześniej czy później znikają ze sceny, albo stają się planktonem politycznym. Nawet, jeśli zwą się Trzecią Drogą, to i tak ta droga prowadzi donikąd. Bo nie ma innej drogi gdy naprzeciwko siebie stają dwie kosmiczne armie, miotające słowa-pociski zapalające najgorsze emocje. Większość z nas opowiada się po jednej lub po drugiej stronie. Ale zawsze będzie nas dręczyć to perfidne pytanie: czy to jest jeszcze demokracja...?
Komentarze obsługiwane przez CComment