ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Od Orzyca, przez Ciechanów do Bardiejowa - rozmowa z fotografem Maciejem Jóźwiakiem

* Na co dzień mieszka pan i pracuje w Warszawie jako stomatolog. Z powiatem makowskim związał się przez nomen omen swój związek małżeński. Czy miłość do fotografowania pojawiła się już wcześniej, czy dopiero po odwiedzinach nad Orzycem?

- Zacząłem fotografować już wcześniej, natomiast dopiero gdy odwiedziłem te strony, Orzyc i jego dolina rozbudził tę pasję. To była swego rodzaju trampolina, by fotografia na dobre zagościła w moim życiu. Było to już około 17 lat temu. Ten temat przez bardzo długi czas prowadził mnie przez moją przygodę z aparatem. Był to impuls, który trafił mnie - mieszczucha - bardzo mocno, natura, wiejskie poranki nad dziką rzeką, to było coś co wymagało uwiecznienia. Musiałem to wykorzystać.
Z jednej strony to zauroczenie spowodowało, że każdą swoją wolną chwilę spędzałem nad Orzycem, a dodatkowym elementem i motywacją do działania był udział w konkursach fotograficznych - swego rodzaju sprawdzenie swoich umiejętności. Muszę przyznać, że byłem pierwszą osobą, która piękno Orzyca wprowadziła "na salony", nikt wcześniej nie fotografował tej rzeki, miejsce to było wtedy nieodkryte i intrygujące.
Samą pasję fotografowania "odziedziczyłem" po moim ojcu, który zaraził mnie tym zajęciem. Od kiedy pamiętam miałem aparat w ręku i robiłem wiele zdjęć, było to dla mnie bardzo naturalne.

* Mówił pan kiedyś, że Orzyc jest równie piękny i fotogeniczny co Indie. Czy faktycznie dolina tej rzeki jest tak piękna?
- W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest być odkrywcą - pewne miejsca są już bardzo wyeksploatowane, znane, natomiast wtedy Orzyc faktycznie był w pewnym sennie egzotyczny, tajemniczy, nowy, ciekawy. Przez te wszystkie lata poznałem tę rzekę bardzo dobrze, wydeptałem niejedną ścieżkę. Ta dolina fascynowała mnie przez ten cały czas - była dla mnie najpiękniejsza - nie chciałem fotografować nic innego. Potem, po czasie, to się zmieniło. Niestety, duży wpływ na zmianę moich fotograficznych zainteresowań, wpłynął też klimat - wysychanie rzeki i zanikanie tych podmokłych terenów. Jednak nie mogę pominąć tego, że dzięki zdjęciom Orzyca zacząłem fotografować bardziej profesjonalnie i zostałem członkiem Fotoklubu RP czyli Stowarzyszenia Artystów Fotografików, które dziś rzesza około 500 osób.
mj-wierzby

Nadorzyckie wierzby

* Co najbardziej lubi pan fotografować?
- Powoli odchodzę od krajobrazów, przyrody czy zwierząt w stronę fotografii reportażowej. Wcześniej być może bardziej potrzebowałem uspokojenia, wyciszenia, co dawała mi fotografia przyrody, teraz szukam adrenaliny, którą znajduję na różnych imprezach, gdzie mogę robić zdjęcia bardziej emocjonujące. Ćwiczę swój refleks, wyczucie chwili - szukam tych wyjątkowych momentów. Moja droga, jako twórcy, cały czas się zmienia, staram się rozwijać. Być może kiedyś rozpocznę etap fotografowania martwej natury, a potem portretów.

* Na czym panu zależy, kiedy włącza aparat i patrzy przez obiektyw? Jakiego efektu oczekuje?
- Moje zdjęcia mają być niepowtarzalne i uchwycić moment, który w przyszłości jest już nie do powtórzenia. Chodzi mi o znalezienie, lub wykreowanie sytuacji-obrazu, który jest pewną opowieścią. Kiedy na podstawie zdjęcia możemy dowiedzieć się więcej, potrafimy zagłębić się w opowiadaną przez fotografa historię. Na zdjęciu powinien być ten punkt zaczepienia od którego zaczynamy tę fotograficzną historię. W takim kierunku staram się teraz podążać.

* Czy do wykonywania takich zdjęć trzeba się jakoś szczególnie przygotować? Nie mówię tu o samym sprzęcie, ale o wyborze odpowiedniego miejsca, czasu, ujęcia…
- Udało mi się kiedyś uchwycić start żurawi - trzy ptaki w tej samej pozycji, przygotowujące się do lotu. W takiej sytuacji trzeba mieć bardzo dużo szczęścia i cierpliwości, by wyczekać ten jeden odpowiedni moment. Do fotografowania przyrody potrzeba przede wszystkim dużo czasu i wybrać odpowiednie miejsce i schronienie, np. prowizoryczny szałas. Natomiast w przypadku zdjęć reportażowych, dynamicznych, trzeba wykorzystywać każdą okazję. Człowiek jako reporter, w danej chwili, musi się sprężyć, by nie przegapić czegoś wartościowego i dany moment, w sposób klarowny, uchwycić. Wszystko w tym jednym momencie - ustawienia aparatu, szczęście, chwila - musi się zgrać idealnie na tym ostatecznym kadrze.
mj-konstelacje

Gwiezdne konstelacje

* Jak wpłynęły na pana pracę fotopułapki?
- Jest to moja wielka miłość. W tej chwili, na terenie lasów północnego Mazowsza, mam 30 fotopułapek. Jest to cudowna możliwość obserwacji i być może z tego powodu zrezygnowałem z samodzielnego fotografowania natury Orzyca. Niestety, jakakolwiek działalność fotograficzna na terenie dzikiej przyrody powoduje jej zaburzenie, np. płoszenie zwierząt. W przypadku fotopułapki ograniczam swoją ingerencję do minimum, jedynie podczas wymiany baterii i kart pamięci. Zdjęcia są bardzo prawdziwe - zwierzęta zachowują się naturalnie. Do tej pory, bez pułapek, takie zdjęcia były właściwie niemożliwe.

* Jak rozkłada się stosunek szczęścia fotografa, uchwycenia chwili do jego umiejętności jeśli chodzi o efekt końcowy danej fotografii?
Myślę, że może się to rozłożyć w następujących proporcjach: 60% szczęścia i 40% umiejętności. Szczęście i przypadek ma w fotografii olbrzymie znaczenie, ale można sobie trochę pomóc, właśnie umiejętnościami, czy to dobrym sprzętem lub doborem tematu. Tak jak w przypadku zdjęć z Ciechanowa.

* No właśnie, w tym roku to pan zrobił najlepsze, medalowe zdjęcia podczas "Ciechanowskiej Nocy Muzeów".
- Zupełnie tego nie planowałem. Byłem w swoim domu, na wsi i dowiedziałem się, że taka impreza będzie mieć miejsce. Spontanicznie podjąłem decyzję by tam pojechać i spróbować zrobić ciekawe zdjęcia. Już po samym tytule pokazu "Koń i ogień - dwa żywioły" wiedziałem, że może wyjść z tego cos bardzo ciekawego i niepowtarzalnego. Nie myliłem się - spektakl był wspaniały - zrobiłem mnóstwo niezwykłych zdjęć. Pojawił się tu też element pewnej zabawy i przygody - również bardzo mobilizujący do działania.
Dwa zdjęcia zostały później nagrodzone na słowackim konkursie 9th. Spring Fotosalon BARDAF. Na pierwszej fotografii jest koń i jeździec, ale jak się przyjrzymy się głębiej widać zafascynowane twarze dzieci, które stały obok. Jest to zamknięcie pewnego momentu. Natomiast na drugim, uchwyciłem moment pokazu nocnego, kiedy to pięknie widać iskry i ogień, który sam w sobie jest już bardzo widowiskowy.
mj-dzigitka

Dżygitka

* Efektem wspomnianego konkursu jest galeria na murach średniowiecznego Bardiejowa na Słowacji. To właśnie tam można zobaczyć wspomniany wcześniej Orzyc i "Ciechanowską Noc Muzeów". Jak do tego doszło?
- Staram się wyszukiwać konkursy, na których mogę się sprawdzać. Dzięki temu mogę swoje prace poddać profesjonalnej ocenie. Lubię przekonać się czy moje zdjęcia są faktycznie dobre, nie tylko pod wglądem estetycznym, ale także technicznym, koncepcyjnym czy konstrukcyjnym - jury ocenia to wszystko i wybiera najlepsze fotografie. Na międzynarodowych konkursach fotografowie z całego świata rywalizują między sobą w różnych kategoriach. To bardzo rozwojowe doświadczenie. Słowacki konkurs odbywał się pod patronatem FIAP Międzynawowej Federacji Sztuki Fotograficznej. Zdjęcie "Nadorzyckie wierzby", sprzed 15-17 lat, zdobyło medal w kategorii krajobraz, a zdjęcia kaskaderskie "Dżygitka" - kategoria fotografia prasowa i "Gwiezdne konstelacje" w najtrudniejszej kategorii open.

* Ostatnie pytanie, letnie i na czasie: jak zrobić dobre i ciekawe zdjęcie z wakacji?
- Wydaje mi się, że mam na to pewną odpowiedźâ€Ś Najważniejszą rzeczą jest chyba jednak to, by mieć ze sobą zawsze aparat i nie przegapić chwili. Warto skupić się na czymś nieoczywistym. Ogólnie odradzałbym robienie zdjęć miejsc "oklepanych", ciężko w takiej sytuacji czymś nowym zaskoczyć. Należy wybierać nowe, nieodkryte lokalizacje. Dodatkowo polecam przygotować się do zdjęcia, zrobić jedno dobre, a nie kilkanaście średnich, co nie jest proste. Natomiast młodym, niedoświadczonym fotografom radzę konfrontować swoje zdjęcia w różnego rodzaju klubach i stowarzyszeniach, by wzajemnie się rozwijać.

Rozmawiała NATALIA MIESZKOWSKA

Komentarze obsługiwane przez CComment