Posłanka Maria Koźlakiewicz: Nie traktuję polityki jako zabawy
Rozmowa z Marią Koźlakiewicz, posłanką Koalicji Obywatelskiej
*Mija pół roku, jak zasiadła pani w ławach poselskich. Warto było zaryzykować?
- Zdecydowanie tak. To była odważna decyzja, ale podjęłam ją z pełnym przekonaniem, że warto działać na rzecz ludzi i regionu, z którego pochodzę. W ciągu tych sześciu miesięcy nauczyłam się bardzo wiele, spotkałam niesamowitych ludzi i miałam możliwość podejmowania działań, które przynoszą realne zmiany. Codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że mogę zrobić wiele dobrego. Satysfakcja z pracy, którą wykonuję, rekompensuje wszystkie wyzwania, a swoim wyborcom serdecznie dziękuję za zaufanie, którym mnie obdarzono.
*Jak wygląda zderzenie pomysłów, założeń z kampanii wyborczej z sejmową rzeczywistością?
- Sejmowa rzeczywistość to przede wszystkim intensywna praca, czasami pełna trudnych kompromisów. Pomysły i założenia kampanii były i są dla mnie drogowskazem, ale rzeczywistość często wymaga dostosowania się do okoliczności. Jednak uważam, że kluczowe jest, aby nie tracić z oczu głównego celu – poprawy jakości życia ludzi. Dzięki współpracy z samorządowcami i mieszkańcami mojego regionu udało się zrealizować już kilka ważnych projektów, co daje nadzieję na jeszcze więcej. Musimy pamiętać, że dzięki staraniom obecnego rządu mamy długo oczekiwane środki z KPO, których wydatkowanie powoli już zaczynamy widzieć w naszym regionie. Bardzo się ciesze, że jako poseł mogę w pełni uczestniczyć w tym procesie zmian na lepsze, jaki trwa w naszym regionie.
* Co najbardziej zaskoczyło panią w pierwszym półroczu pracy w Sejmie?
- Zaskoczyła mnie intensywność pracy oraz ogrom tematów, które wymagają jednoczesnego zaangażowania. Bycie posłem to nie tylko udział w głosowaniach czy komisjach, ale również codzienny kontakt z ludźmi, rozwiązywanie ich problemów i reagowanie na bieżące wydarzenia. Pozytywnie zaskoczyła mnie jednak otwartość wielu ludzi na współpracę i możliwość budowania porozumienia ponad podziałami politycznymi – szczególnie w sprawach kluczowych dla regionu.
*Dlaczego w ogóle chciało się pani „bawić” w politykę, to w Polsce spore ryzyko?
- Nie traktuję polityki jako zabawy. To misja, odpowiedzialność i szansa na realne zmiany. Jako osoba aktywna społecznie i zawodowo, widziałam problemy, z którymi mieszkańcy naszego regionu zmagają się każdego dnia. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że zamiast tylko mówić o zmianach, chcę je wprowadzać. Wiem, że to ryzyko, ale uważam, że jeśli mamy wizję lepszego jutra, musimy działać, a nie tylko czekać, aż ktoś zrobi to za nas. Moje biuro poselskie w Mławie stało się miejscem setek już spotkań z mieszkańcami, którzy przychodzą i mówią o swoich potrzebach i problemach, ale również o swoich inicjatywach, w których jako poseł uczestniczę i wspieram. To bardzo zaskakujące, jak wiele jest osób chcących współpracować i działać. Jako poseł czuję się zobowiązana by móc tworzyć taką przestrzeń do działania i współpracy.
W.D.
Cały wywiad w TC nr 1 z 7 stycznia
Komentarze obsługiwane przez CComment