Renata Sitkowska: Moje dłonie potrzebują pracy artystycznej
Rozmowa z Renatą Sitkowską, absolwentką Zespołu Szkół Zawodowych im. Jana Ruszkowskiego w Pułtusku, z pasji malarką i plastyczką, uczestniczką akcji charytatywnych.
Czy pani artystyczna przygoda zaczęła się w Ruszkowskim?
Na dobre rozpoczęła się później, ale jej początki sięgają czasów Ruszkowskiego. Jako uczennica wykonywałam szkice twarzy ołówkiem. Mimo że lubiłam to robić i wychodziło mi to dobrze, ważniejsza była nauka, więc nie szłam w tym kierunku. Kilka lat po maturze, gdy mój syn był mały, narysowałam jego portret węglem. Ukazywał się wtedy w kioskach miesięcznik - kurs rysunku i malarstwa, i go wykupiłam. Zawierał wskazówki, co po kolei robić.
Artystyczną przygodę wznowiłam, gdy trzeba było zebrać pieniądze na lekarstwo dla mojej chorej bratanicy w 2020 r. Zaczęłam rysować i malować, i wystawiać prace. Założyłam profil na Facebooku "Renata Sitkowska - Pracownia Artystyczna".
Nadal angażuje się pani w akcje charytatywne?
Tak. W tym roku moja sąsiadka Dorota Sobocińska, nauczycielka w Ruszkowskim i Trójce, zaangażowana w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, poprosiła mnie o namalowanie i podarowanie obrazu. Nie miałam za bardzo czasu, ale zgodziłam się. Jednego dnia namalowałam dwie czaple, na drugi dzień pracę poprawiłam. Obraz został wylicytowany podczas Finału WOŚP w Grabówcu. Wylicytowała go znajoma, która wcześniej zobaczyła go w internecie i spodobał się jej.
Nadal angażuje się pani w akcje charytatywne?
Tak. W tym roku moja sąsiadka Dorota Sobocińska, nauczycielka w Ruszkowskim i Trójce, zaangażowana w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, poprosiła mnie o namalowanie i podarowanie obrazu. Nie miałam za bardzo czasu, ale zgodziłam się. Jednego dnia namalowałam dwie czaple, na drugi dzień pracę poprawiłam. Obraz został wylicytowany podczas Finału WOŚP w Grabówcu. Wylicytowała go znajoma, która wcześniej zobaczyła go w internecie i spodobał się jej.
Cała rozmowa w TC nr 22 z 30 maja
Komentarze obsługiwane przez CComment