ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Brąz w butach starych

Odnotowaliśmy sukces na zimowej olimpiadzie w Pekinie! Skoczek Dawid Kubacki zdobył brązowy medal na małej skoczni, Kamil Stoch był szósty, dwaj pozostali też skakali po dwa razy.

"Wielki sukces" naszych podniebnych orłów najbardziej ucieszył  pierwszego narciarza RP, prezydenta Andrzeja Dudę, który na trybunie honorowej pod skocznią w Zhangjiakou był gościem chińskich władz (jako jedyny prezydent z Unii Europejskiej - pozostali przywódcy nie skorzystali z zaproszenia) i oczywiście nie omieszkał zaprezentować się na zdjęciu z medalistą. W dalszej kolejności premiera Mateusza Morawieckiego, który gdyby nie rozlatujący się na naszych oczach Polski Ład na pewno też by tam dojechał, ale musiał się tylko zadowolić wpisem na Twitterze. I wreszcie Przemysława Babiarza, komentatora sportowego TVP.

W zachwytach nad medalowymi skokami Kubackiego, Babiarz odleciał najbardziej. Uznał, że sukces Kubackiego przyszedł tylko dlatego, że turniej skoków był transmitowany przez telewizję Jacka Kurskiego (użył  nawet obrazowego sformułowania - "wrócił do domu").

Tą idiotyczną, utrzymaną w nieznośnym, propagandowym stylu wypowiedź przedstawiciela telewizji rządowej natychmiast zabili śmiechem internauci. Jeden z najcelniejszych komentarzy był taki: "Żenujący żart Babiarza o tym, że medal Kubackiego ma związek z transmisją skoków w TVP, a nie w TVN, pokazuje, że propaganda lasuje mózgi nawet komentatorom sportowym. Ostały się chyba tylko jeszcze pogodynki…". Inny uczestnik dyskusji przytomnie zauważył: "Oglądałem skoki w Eurosporcie (grupa Discovery) i powiem Wam, że tam Kubacki też zdobył medal". A kolejny spuentował: "Czyli mamy dwa medale?"

Ale zostawmy Babiarza i TVP, która ma przed sobą niełatwe zadanie jak przekonać Polaków, że sukcesy sportowców zaczęły się odkąd władzę objął PiS i nie są w żadnym wypadku dziełem Donalda Tuska. Ja chciałbym zwrócić uwagę na inną sprawę, o wiele istotniejszą - medal Kubackiego został zdobyty w... starych butach.

Afera z butami skoczków zaczęła się dwa tygodnie wcześniej, podczas Pucharu Świata w Willingen. Polscy skoczkowie, którym w tym sezonie wiodło się byle jak, nagle zjawili się na zawodach w nowych butach. Niby nic nadzwyczajnego, każdy lubi od czasu do czasu poparadować w nowych narciarkach. Te, które włożyli Piotr Żyła i Stefan Hula były ładniejsze od poprzednich. Miały nieco grubsze napiętniki, cholewka była bardziej pochyła, odrobinę wyższa, a w środku było więcej filcu. Komu nie spodobałby się taki fason?

Na pewno Stefanowi Horngacherowi, austriackiemu trenerowi ekipy niemieckiej, zresztą byłemu szkoleniowcowi polskiej reprezentacji. Horngacher zgłosił protest do władz FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska), że nie podobają mu się polskie buty i dwaj nasi skoczkowie zostali zdyskwalifikowani. Polscy fani skakania, ale też niestety niektórzy działacze rozpętali mało elegancką nagonkę na Austriaka. Wymyślano mu od kapusiów i kpiono, że zakradał się do polskiej szatni i podglądał obuwie swoich dawnych podopiecznych.

Ale były to w pełni legalne i zrozumiałe działania szkoleniowca. Po to są  szczegółowe przepisy dot. rodzajów materiałów, technologii i wymiarów nart, butów, wiązań, kombinezonów, obowiązujące wszystkie ekipy, żeby je przestrzegać. Trwa wyścig na pomysły, jak i co zmodyfikować i udoskonalić: wiszące w kroku kombinezony, "dzióbek" z przodu, szersze narty, stabilniejsze buty... I odlecieć 1-2 metry dalej. Polacy w niczym tu nie ustępują w pomysłach Niemcom, Norwegom czy Słoweńcom. I też mają sporo za uszami.

A właściwie to powinniśmy być wdzięczni panu Horngacherowi. Bo gdyby nie przyjrzał się polskim butom w Willingen i nie zaprotestował, prawdopodobnie nasi skoczkowie założyli by je w Pekinie (z tego co wiem, zabrali je w bagażach). Na szczęście wzuli buty stare. Jak w starej harcerskiej piosence: "A ja mam (swoją gitarę), spodnie wytarte i buty stare. Wiatry niosą mnie…".

Można sobie wyobrazić co by się działo, gdyby zdyskwalifikowano Kubackiego? I co wtedy powiedziałby Przemysław Babiarz?

RYSZARD MARUT
Ciechanów, 8 lutego 2022 r.

Komentarze obsługiwane przez CComment