Co nas łączy, kto nas dzieli
Obchodziliśmy kolejną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Jak kraj długi i szeroki organizowane były spotkania, pochody, inscenizacje, rekonstrukcje, pikniki, marsze, biegi oraz inne gry i zabawy.
Chciałbym zwrócić uwagę, na zmianę jakościową uroczystości niepodległościowych, ich urozmaicenie. Już nie tylko "msze za ojczyznę" i "składanie wieńców" są gwoździem obchodów tego święta, ale wiele imprez kulturalnych, teatralnych, sportowych, charytatywnych, towarzyskich, a nawet...tanecznych. Uroczyście, refleksyjnie, ale też oryginalnie, pogodnie, radośnie. Już rok temu takie inicjatywy nazwałem "listopadowymi jaskółkami". W tym roku jakby ich więcej.
W aktualnym numerze "TC" relacjonujemy takie uroczystości z naszego regionu. Na początek z Ciechanowa...Kolejny rok, przez centrum miasta, w rytm poloneza, przeszła grupa mieszkańców na czele z władzami. Razem z zespołem ludowym śpiewano i tańczono. A na placu Piłsudskiego obok oficjalnych delegacji z wieńcami pokazali się ze swoim sprzetem motocykliści i cykliści.
Albo w StupskuâŚMieszkańcy tej miejscowości zabawili się w...krawców i uszyli 104 - metrową flagę w kolorach narodowych. Poświęcono ją w kościele, a po mszy rozpostartą "chwyciło ją około dwieście osób: dzieci, młodzież, ludzie w średnim wieku, seniorzy, kobiety i mężczyźni" - relacjonował zachwycony pomysłem reporter "TC". Przemarsz z takim symbolem, w asyście pocztów sztandarowych miejscowych organizacji był dla gminy wydarzeniem i stanie się zapewne stupską tradycją.
To jeszcze Jednorożec...Tu obchody święta niepodległości połączono z dobrym uczynkiem - zbiórką charytatywną dla niepełnosprawnej mieszkanki gminy. Był pochód mieszkańców po miejscowości gminnej (z wójtem na czele), zakończony degustacją słodkich wypieków, przygotowanych przez miejscowe panie.
Biegi niepodległościowe. To już oczywiste, chyba najbardziej masowe imprezy 11 listopada. Niektórzy moi znajomi, zawzięci biegacze, potrafili tego dnia stanąć na starcie nawet dwa razy. Rano pojechali do Warszawy, a wieczorem do Działdowa. W stolicy przebiegli 10 km w wielkim biało-czerwonym peletonie, a wieczorem klimatyczną "piątkę" dookoła działdowskiego rynku.
Dla każdego coś niepodległościowego.
Te wszystkie wydarzenia maja jeden wspólny mianownik - łączą, dostarczają pozytywnych emocji, tworzą nową jakość społeczną. Nie dzielą, nikogo nie wykluczają.
Ale na koniec łyżka dziegciu w tej beczułce miodu...
Dolewana jest co roku na ulicach stolicy w tzw. Marszach Niepodległości, które od kilku lat urządzają narodowcy, ostatnio pod wodzą niejakiego Roberta Bąkiewicza. Hałaśliwe pochodo - marszo- manifestacje w łunach rac i wybuchach petard organizowane ze wsparciem władz państwowych,
W tym roku sam marsz przebiegał stosunkowo spokojnie. Poza tym, że doszło do spalenia symboli Strajku Kobiet, a o flagę Unii Europejskiej wycierano buty nie doszło do poważniejszych ekscesów, jak bywało w poprzednich latach. O wykrzykiwanych hasłach lepiej nie wspominać, żeby nie promować zachowań wulgarnych, nacjonalistycznych ksenofobicznych i po prostu - głupich.
W tym czasie w stolicy nikt nie ma prawa okazywać radości z odzyskanej niepodległości w sposób inny, niż narodowcy. Gdy próbowała grupka ludzi należąca do organizacji Obywatele RP i spokojnie ze swoimi hasłami ustawiła się kilka przecznic dalej, natychmiast została okrążona przez liczny (zamaskowany!) oddział policji. Najpierw brutalnie wyrwano im tablice z hasłami, a potem przez wiele godzin trzymano protestujących w odosobnieniu. Żeby Bąkiewicz ze swoimi ludźmi mogli się wykrzyczeć do woli.
Mam jednak jakieś przeczucie, że tego typu marsze wkrótce będą miały inny przebiegać, inna aurę, inne przesłanie. Będą za, a nie przeciw. Może już za rok?
RYSZARD MARUT
Ciechanów, 15 listopada 2022 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment