Jesienny wiatr i dziad w sadzie
Długa i dziwna ta tegoroczna polska jesień polityczna… Otóż minął miesiąc z okładem od dnia wyborów, w których z kretesem przegrała rządząca prawica, a opozycja demokratyczna, która odniosła zwycięstwo wciąż nie może go skonsumować (zwycięstwa, nie prawicy).
Owszem, odbiła parlament – zarówno w sejmie jak i w senacie zajęła większość ławek, powołała marszałków i pozostałe ciała parlamentarne. Wygłosiła wiele mądrych i porywających przemówień, dała bolesnego pstryczka w nos byłej marszałkini Elżbiecie „Reasumpcji” Witek, ale co z tego – nadal czeka za płotem. Sytuacja jest jak w starym ludowym porzekadle – my ty gadu gadu, a dziad śliwki rwie.
W jesiennym sadzie na potęgę buszuje Mateusz Morawiecki wraz ze swoją ferajną. Trzęsą drzewami owocowymi, strącają i rwą całymi garściami co popadnie, łamiąc przy tym niemiłosiernie gałęzie.
I wynoszą: pełne kosze wspomnianych śliwek (pospiesznie zakładane fundusze, fundacje i stowarzyszenia wyposażone w milionowe środki); skrzynki jabłek (nominacje na stanowiska w zarządach i radach nadzorczych spółek, przedłużanie umów, itp); worki gruszek (czyszczenie twardych dysków, wzmożone zakupy niszczarek do dokumentów). Pewnie to szabrowanie dotyczy jeszcze innych fruktów, ale o tym dowiemy się dopiero za jakiś czas jak będziemy mieć wstęp do sadu.
Mateusz Morawiecki i jego ludzie czują się bezkarni w tym co wyprawiają, bo otrzymali przyzwolenie prezydenta. Wbrew woli właściciela ogrodu, czyli suwerena. Suweren, czyli naród dał 15 października wyraźny sygnał kogo widzi jako zarządcę i opiekuna całego naszego owocowego majątku. W żadnym wypadku nie jest to PiS i Morawiecki. I prezydent powinien to bez zwłoki wykonać.
To Donald Tusk, przywódca największej partii opozycyjnej (upoważniony przez trzech kolejnych szefów partii opozycyjnych w umowie koalicyjnej) został przedstawiony prezydentowi Dudzie (i wszystkim Polakom) jako polityk który reprezentuje większość parlamentarną i przyszły premier.
Prezydent Andrzej Duda miał więc ostatnią szansę żeby zabrać się z jesiennym wiatrem przemian i chociaż częściowo zmazać swoje niechlubne antykonstytucyjne uczynki na prezydenckim stolcu, ale nie skorzystał z niej. To nie było trudne. Miał tylko zadecydować komu powierzyć uprawę i eksploatację mocno poharatanego gospodarstwa sadowniczego. Przyjął więc w swoim biurze wszystkich kandydatów do tego zadania, wysłuchał ich pomysłów - co i w jaki sposób należy zmienić w sadzie. Jak zwykle PAD w takich sytuacjach udawał zatroskanego i rozważnego męża stanu, ale wybrał tak, jak życzył sobie Jarosław Kaczyński.
Stary-nowy zarządca sadu szuka więc gorączkowo pracowników na nowy sezon. I tu go spotyka przykrość. Nie ma chętnych na robotę z tak skompromitowanym szefem, nikt nie chce z nim współpracować - żadna opcja polityczna, żaden nowo wybrany poseł. Również dotychczasowa ekipa nie wierzy w sukces takiego naboru i gorączkowo rozgląda się za innymi posadami.
Mamy więc obecnie sytuację równoczesnego tworzenia dwóch rządów. Z jednej strony, przy otwartej kurtynie, widzimy Donalda Tuska i jego spotkania z politykami PO, PSL, Polski 2050 i Lewicy. Bardzo szybko umowa koalicyjna podana została do publicznej wiadomości. Nazwiska znane, twarze znajome (choćby z wystąpień telewizyjnych i sejmowych), raczej żadnych sensacji.
Z drugiej strony „misja” Morawieckiego... Długa cisza, wstydliwe milczenie i wreszcie w miniony weekend gruchnęła wiadomość - w ciągu paru dni ma być przedstawiony prezydentowi do zaprzysiężenia nowy rząd!
„To będzie rząd ponadpartyjny, pozapartyjny, rząd równowagi. Będzie mniej ministrów, za to będzie znacznie więcej kobiet niż obecnie. Będzie to pewnego rodzaju miks młodości z doświadczeniem” – oznajmił mediom dotychczasowy premier.
Będzie? Do swojego nowego rządu Morawiecki chce „pozyskać” parlamentarzystów innych opcji. Ma na myśli szczególnie Konfederację i Trzecią Drogę . Ale natychmiast przyszła odpowiedź z tamtej strony – nie ma mowy. Nie było i nie ma żadnych rozmów!
Czy to była już ostatnia mijanka z prawdą byłego premiera? Przyjmijmy, że taki rząd („miks młodości z doświadczeniem”) powstanie. Ale jeszcze ktoś go musi wpuścić do sadu...
Komentarze obsługiwane przez CComment