Nowy rząd, stara wojna
Sytuacja na naszej scenie politycznej robi się coraz bardziej płynna i przez to ekscytująca. Relacje z obrad Sejmu biją rekordy powodzenia na YouTubie. Jak tak dalej pójdzie ludzie przestaną w ogóle oglądać kabarety i zadowolą się polityką.
Telewizja Polsat już skasowała kabarety nie wiedzieć czemu, może doszła do wniosku, że nie przebiją one realnego życia.
Mieliśmy wybory kilka tygodni temu i normalną koleją rzeczy po wyborach rządy się zmieniają. U nas jednak nastąpiło takie materii pomieszanie, że nikt dokładnie nie wie kto teraz rządzi a kto jest w opozycji. Moja świętej pamięci babcia nazwała by ten stan rzeczy kołomyją (nie mylić z miejscowością o tej nazwie na Ukrainie). Otóż wiadomo, że PiS wybory wygrał czyli przegrał, bo nie ma większości ani w Sejmie, ani tym bardziej w Senacie. Co więcej, nie ma najmniejszych szans na taką większość bo żadna inna partia nie garnie się do koalicji z PiS-em. Mimo to, pan prezydent Duda powierzył misję sformowania rządu premierowi Morawieckiemu, po uprzednim przyjęciu od niego dymisji. W tym momencie mamy poważną „zagwostkę" konstytucyjną. Kto nami teraz rządzi? Czy ten rząd, który był do tej pory, i którego ministrowie nadal w parlamencie paradują jako członkowie rządu? Czy nowy rząd premiera Morawieckiego mający reprezentować „dekalog spraw polskich", w składzie „znacząco innym" od poprzedniego? (ale w chwili gdy piszę - w czwartek, skład ten jest kompletnie nieznany). Czy też nowy zupełnie rząd obecnej większości parlamentarnej, co prawda jeszcze nie powołany i nie zaprzysiężony, ale już potępiony w czambuł przez dotychczasową większość? Ile mamy tych rządów? Jeden, dwa, trzy....czy żadnego? Wygląda że jest jakiś rząd - nierząd, rząd w dużej mierze pozorny, którego nie ma na żadnym ważnym międzynarodowym forum.
Może zresztą i dobrze, bo i tak nie mieliśmy polityki zagranicznej, Polska była w kącie, praktycznie bez sojuszników, w konflikcie z kim tylko się dało. Na tym polegało nasze wstawanie z kolan...Nowy rząd, ten który dopiero powstanie i będzie miał za sobą parlamentarną większość oraz solidne umocowanie społeczne, zechce tę sytuację radykalnie zmienić. Polska ma znowu stać się czołowym graczem w Europie, ma też odbudować sojusze. PiS jednak nie lubi świata Zachodu, a szczególnie Niemiec, naszego sąsiada i głównego partnera handlowego. Z tego powodu prezes Kaczyński nakręca jeszcze bardziej polaryzację, czyli zimną wojnę polsko-polską. Głosi, że wraz z odejściem PiS-u od władzy Polska straci niepodległość, albowiem Koalicja Obywatelska, jako partia niemiecka, sprzeda nas Germańcom. Niektórzy zaś posłowie PiS głoszą, że zadaniem prezydenta Dudy jest nie dopuścić aby Donald Tusk, przewodniczący głównej partii opozycyjnej oraz główny architekt sukcesu ugrupowań opozycyjnych, został ponownie premierem. Okazuje się, że jest on Niemcem, chociaż jeszcze niedawno TVP twierdziła, że jest Ruskiem. Kameleon....
Tak się jednak składa, że Tusk jest najbardziej wpływowym i rozpoznawalnym w świecie polskim politykiem. Jan Krzysztof Bielecki, były premier, twierdzi że jest skarbem narodowym". Mimo to, pan prezydent Duda, strażnik konstytucji oraz wielki państwowiec, ogłosił w prawicowym tygodniku "Sieci" że Tusk nie będzie jego premierem....I nie jest wykluczone, że jak już nowy rząd Morawieckiego także okaże się porażką, bo nie uzyska wotum zaufania, prezydent może nie tyle odmówić zaprzysiężenia Tuska ile może odraczać ten moment przez długie dni i tygodnie, a może i miesiące....I kto wtedy będzie rządził? Konstytucja nie precyzuje w jakim terminie prezydent musi to uczynić. Żadna konstytucja nie jest w stanie przewidzieć wojny polsko-polskiej i wszelkich jej absurdów. Pretekstem może być to, że dotychczasowa opozycja nie powołała Elżbiety Witek na funkcję marszałka czy wicemarszałka. Pani Witek znana była z częstego naruszania regulaminu Sejmu. Szczególnie gdy partii rządzącej groziła przegrana w głosowaniu, wtedy zarządzała słynną reasumpcję, czyli powtórzenie głosowania. PiS jednak uparł się, że nikogo innego nie zgłosi na funkcję do prezydium Sejmu i w związku z tym miejsce dla tej partii może długo jeszcze wakować. Co będzie jeśli będzie też wakować miejsce dla premiera?
Nie chcę o tym myśleć. Wystarczy że zasłynęliśmy w Europie w głosowaniu 1:27. Każdy wie i pamięta - wstyd został na wieki. Tym razem może tak nie będzie, albowiem pan prezes wprawdzie głosił że czeka nas „anihilacja", czyli unicestwienie Polski i naszej suwerenności, ale miał, jak się zdaje na myśli sytuację w Unii po radykalnych zmianach w traktatach, w kierunku federalizacji Europy. Co prawda, odnośne propozycje z trudem zostały ostatnio przegłosowane w Parlamencie Europejskim, ale do ostatecznych rozwiązań jeszcze daleka droga, a i tak musiałyby one zostać ratyfikowane w każdym kraju członkowskim. To niemożliwe. W dodatku wszyscy bez wyjątku europarlamentarzyści KO głosowali przeciw.... Nie będzie zatem IV Rzeszy, ani super-państwa którego tak bardzo obawia się Kaczyński, natomiast sam Tusk wypowiedział się w tej sprawie stanowczo i krytycznie, moim skromnym zdaniem za bardzo. W świecie pełnym konfliktów Unia musi być siłą na miarę swego potencjału. Musi mieć decydentów. Amerykańscy politycy kpili niejednokrotnie że gdy chcą dzwonić do Unii to nie wiedzą do kogo.Obecnie obowiązujące w Unii liberum veto może być tak samo destrukcyjne dla Europy jak było dla pierwszej Rzeczypospolitej.
Tak czy inaczej, ani prezydent Duda, ani prezes Kaczyński nie muszą już obawiać się, że Tusk nas sprzeda komukolwiek. Nie sprzeda.
Nowy rząd, jak już powstanie i będzie przywracał w Polsce ład prawny i konstytucyjny, powinien starać się „anihilować" starą i głupią wojnę polsko-polską.
Komentarze obsługiwane przez CComment