Każdy ma swoją jesień
Najwcześniej przychodzi jesień meteorologiczna, która zaczyna się już 1 września od wyganiania dzieci do szkoły. Czy zauważyliście państwo jaki to był dzień w tym roku?
No właśnie, taki, jak ta czynność - szarobury, niesympatyczny. Przyłożył się do tego również ostry cień "lex Czarnka", ministra od edukacji. To arogancki, złośliwy i przemądrzały, zupełnie nie pasujący do tej wrażliwej dziedziny życia społecznego urzędnik. Biedne dzieci, rodzice i nauczyciele, pierwsze ofiary jesieni.
Obecnie wszystkich już dotknęły nas jesienie - kalendarzowa i astronomiczna, które przychodzą gdzieś w okolicach 20-23 września, przy czym kalendarzowa ma określony dzień i godzinę, astronomiczna jest mniej dokładna, ale bywa bardziej dotkliwa. zależna jest od "obrotów sfer niebieskich" . Dopełnieniem są: jesień termiczna, którą wyznacza średnia dobowa temperatury powietrza (5-15°C) oraz fenologiczna, związana ze stanem przyrody oraz zachowaniem zwierząt. W czasie jesieni fenologicznej zakwitają wrzosy, dojrzewają takie rośliny, jak kasztanowiec zwyczajny czy borówka brusznica, a w sadach śliwki, gruszki, jabłka. A zwierzęta (również ptaki) zaczynają sposobić się do zimy.
Poszczególne grupy społeczno-zawodowe i hobbystyczne mają swoje jesienie branżowe związane z pracą, obrządkiem, zwyczajami, swego rodzaju "jesiennym uporządkowaniem rzeczywistości" w różnych obszarach. Np. rolnicy (uprzątanie pól), myśliwi (pogoń za lisem), turyści (zakończenie sezonu), grzybiarze (otwarcie sezonu)âŚ
A jest jeszcze Warszawska Jesień Muzyczna, na którą co roku z utęsknieniem czekają melomani oraz jesień...Czesława Niemena, która mimozami się zaczyna. Ileż to mamy wierszy, piosenek, obrazów, utworów muzycznych,poświęconych tej porze roku...
"Zobacz ile jesieni, pełno jak w cebrze wina, a to dopiero początek, dopiero się zaczyna" - zauważył kiedyś mój ulubiony poeta. Zaczyna się, ale i kończy.
Jesień średniowiecza - to tytuł znanego dzieła holenderskiego historyka Johana Huzinga (napisana w 1919 roku, w Polsce wydana w 1962 r.) przedstawiające szeroką panoramę schyłku średniowiecza, mechanizm jego zamierania i rozkładu w kręgu kultury burgundzkiej XIV-XV wieku. To określenia ("jesień średniowiecza") stało się od tego czasu popularnym zwrotem, nie tylko w kręgach historyków porównujących wieki średnie z okresami wcześniejszymi (starożytność) czy późniejszymi (odrodzenie). Po latach termin przywłaszczyli sobie inteligentni przestępcy (jeśli tacy są) i filmowcy, którzy uknuli dość abstrakcyjną, humorystyczno-wulgarną groźbę - "Zrobić (komuś) z dupy jesień średniowiecza", czyli skończyć z nim w sposób najgorszy z możliwych, w sposób gwałtowny, ale równocześnie bolesny.
Jest też mniej drastyczne wytłumaczenie tego terminu, który zastosował jeden z internautów: "W średniowieczu raczej nie było kolorowo, księżniczki nie były śliczne i pachnące, piwo smakowało jak szczyny i ogólnie było do d..y. Do tego syfiasta pogoda jesienią, błoto, coś dziwnego padającego z nieba... Wyobraź sobie, że ktoś robi ci takie coś (oczywiście w sensie metaforycznym) w twoich czterech literach. Miło? Raczej nie..."
Po raz pierwszy powiedzenie " jesień średniowiecza" użyto w filmie amerykańskim "Pulp Fiction", potem w polskim tłumaczeniu w filmie "Chłopaki nie płaczą". Nie powiem - było to nawet śmieszne.
No i tą drogą "jesień średniowiecza" trafiła do Słownika Języka Polskiego.
Pośmialiśmy się. Co nam jeszcze pozostało? Jesień życia!
Chyba jedna z najbardziej sprawiedliwych jesieni. Czyha gdzieś za widnokręgiem na wszystkich (nie dotyczy tylko tych, którzy odeszli w wiośnie życia, albo w pełni lata) i w przeciwieństwie do pozostałych odmian jesieni- zdarza się tylko raz. Jesień życia to oczywisty eufemizm - chodzi po prostu o starość, schyłek życia, zbliżający się koniec.
I chociaż ta pora życia ma w sobie kilka etapów (zobacz ile starości), to nieubłaganie zmierza do jednego.
Początek listopada, Święto Zmarłych aż zanadto przypomina o tej nadchodzącej jesieni.
RYSZARD MARUT
Ciechanów, 25 listopada 2022 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment